Fragmenty kolejnej publikacji profesora Pisma Świętego w Olsztynie p.t. "Od Biblii do gazet"
Michał Wojciechowski Od Biblii do gazet |
Tak by można krótko określić Erazma z Rotterdamu (1466-1536), uczonego chrześcijańskiego, który w trudnych czasach nie odstępował ani od światła Ewangelii, ani od rozumu.
Gdyby pięćset lat temu, tuż przed Reformacją protestancką, zapytać o najsławniejszego w Europie uczonego oraz, mówiąc po dzisiejszemu, publicystę, na czoło wysunąłby się właśnie Erazm z Rotterdamu. Nazywano go „księciem humanistów”, czyli uczonych i znawców kultury klasycznej. Dziś ten myśliciel i znakomity pisarz łaciński jest jednak u nas zapomniany. Wymienia się go w podręcznikach, ale dla mało kogo jest postacią żywą. Studenci korzystający z programu „Erasmus” zwykle nie wiedzą, skąd ta nazwa... Zdarza się też jego obraz zafałszowany.
Gdyby jeszcze był świętym, Kościół lepiej by go pamiętał. Ale choć był aktywnym chrześcijaninem, siłą charakteru się nie odznaczał. Zajęty studiami i pisaniem, nie pełnił nawet obowiązków kapłańskich. Uczony może jednak Bogu dobrze służyć umysłem i piórem — i tak starał się czynić Erazm.
Renesansowi uczeni byli bowiem ludźmi religijnymi, często duchownymi — jak u nas młodszy od Erazma o kilka lat Kopernik. Uważali, że dobro, prawda i piękno zawarte w spuściźnie greckiej i rzymskiej wcale się z chrześcijaństwem nie kłócą, lecz mogą je wzbogacić. Prawda naukowa sprzyja religijnej. Dopiero później, z perspektywy Oświecenia, uznającego kulturę i naukę za sferę świecką, ogłoszono Renesans początkiem laicyzacji Europy, gdy faktycznie był on udaną próbą lepszego przyswojenia przez chrześcijaństwo kultury starożytnej.
Koleje życia
Mogłoby się wydawać, że młodość Erazma skaże go na życie nieudane albo zbuntowane. Nieślubny syn kandydata na księdza, sierota, dość przypadkowo trafił do zakonu. Kształcił się z przeszkodami, klasztor opuścił, tułał się, okresami nie miał z czego żyć. Zdolności i praca pozwoliły mu jednak zyskać uznanie i niezależność.
Studiując w Paryżu i Oksfordzie poznał lepiej kulturę humanistyczną. W Anglii spotkał ludzi wybitnych, w tym Thomasa More'a, potem kanclerza i męczennika wiary katolickiej, a także pisarza i humanistę. Zresztą zawsze dzięki miłemu usposobieniu i intelektowi zyskiwał przyjaciół, choć mówienie, co myśli, przysparzało mu wrogów.
Po powrocie do Francji odniósł pierwszy sukces, wydając Adagia, zbiór powiedzeń klasycznych z naukowym i publicystycznym komentarzem. Dotąd takich zbiorów nie było. Wznawiane i poszerzane, na długo pozostały bestsellerem.
Następne ważne dzieło to Podręcznik żołnierza Chrystusowego. Pokazał tam życie chrześcijańskie jako wewnętrzny kult Boga i walkę z wadami, która wymaga czujności i mądrości. Kładł nacisk na wiarę i na moralną, a nie dogmatyczną czy obrzędową, stronę chrześcijaństwa.
Równie znana była jego Pochwała głupoty, doraźna, choć wyszukana w formie satyra na ówczesne błędy. Szczególnie dotknięci się nią poczuli rzecznicy schyłkowej scholastyki oraz zeświecczali duchowni. Niemniej jednak książka ma i głębszy wymiar. Zadowolenie głupich z życia kontrastuje z mękami szukających prawdy.
Równolegle Erazm wykonał wielką pracę nad uprzystępnieniem drukiem dawniejszej tradycji chrześcijańskiej. Pod jego redakcją wychodziły kolejne zachowane w rękopisach dzieła Ojców Kościoła. Współpracował z wydawcami z Wenecji, Paryża i Bazylei, gdzie w końcu osiadł. Jako pierwszy wydał drukiem Nowy Testament w oryginale, czyli po grecku. Komentował te dzieła.
Równolegle całe życie pisał utwory drobniejsze, eseje, swobodne dialogi, polemiki oraz listy, które, choć niby prywatne, miały cechy wykończonych arcydzieł łacińskiej prozy. Dotyczyły one mnogości tematów, w tym ówczesnych problemów i konfliktów, chrześcijaństwa na co dzień, literatury, wychowania. Erudycja i przemyślane opinie Erazma w połączeniu z kunsztem pisarskim zbudowały jego autorytet w środowisku ludzi wykształconych.
Na fali popularności Erazm zyskał też uznanie światlejszych możnych. Miał przyjaciół w Rzymie, a pod koniec życia papież zaproponował mu nawet godność kardynała, którą odrzucił. Koło roku 1517 był u szczytu sławy.
Skończył się jednak wtedy klimat dla intelektualisty. Sam Erazm skarżył się, że po wystąpieniu Lutra nakłady książek naukowych kilkakrotnie spadły (choć sam pozostał najlepiej sprzedającym się autorem...). Umysły zdominował konflikt wyznaniowy, a od mistrza humanistów żądano opowiedzenia się po jednej stronie.
Ten się wahał, gdyż dostrzegał potrzebę reformy Kościoła i miał wątpliwości co do części zwyczajów katolickich, ale nie popierał poglądów i metod Lutra. Ostatecznie wypowiedział się przeciwko niemu w rozprawie O wolnej woli, w której skrytykował antywolnościowe założenia myślowe Lutra. Ten odpowiedział mu bardzo agresywnie. Erazm opuścił protestancką Bazyleę, do której wrócił krótko przed śmiercią.
Poglądy
Z jednej strony Erazm był literatem. Pisał, wydawał krytycznie klasyczne dzieła, rozprawiał o pięknie języka, przeciwstawiając się puryzmowi na rzecz języka bogatego, ale giętkiego i trafnego. Trwalszy był jednak jego dorobek jako myśliciela chrześcijańskiego. A że szukając odpowiedzi na ówczesne problemy najchętniej szukał odpowiedzi bezpośrednio w Ewangelii, warto zacząć od tego, jak czytał Pismo Święte.
Pod tym względem był prekursorem dzisiejszego sposobu interpretacji. Nie ufał fantazyjnym odczytaniom symbolicznym i krytykował naciąganie Biblii przez kaznodziejów moralistów. Podkreślał potrzebę dobrego zrozumienia oryginału, co obejmuje język oraz cechy stylu i gatunku literackiego, jak np. umyślną przesadę. Kazał pamiętać o sytuacji, jakiej dotyczyły słowa Biblii, czyli o okolicznościach historycznych. Nie kończył jednak na tym, domagając się, by prawidłowo rozumiane Pismo Święte było drogowskazem dla życia chrześcijańskiego dzisiaj — tak prywatnego, jak publicznego.
W oparciu o Ewangelię Erazm wzywał do chrześcijaństwa oczyszczonego, prostego życia i dobrych obyczajów, pokoju. Czasami popadał w naiwność, jak niektórych wypowiedziach pacyfistycznych, choć godził się z koniecznością wojny obronnej, gdy nie ma innego wyjścia. Domagał się przestrzegania zasad chrześcijańskich w życiu publicznym, kontrastując władców wojowniczych, w tym papieża Juliusza II, z pokojowymi i troskliwymi o poddanych (utwór Wychowanie księcia chrześcijańskiego, głęboko sprzeczny z Machiavellim). Przed Reformacją widział potrzebę odnowy Kościoła (utwór Syleny Alcybiadesa).
Zarazem śmiało atakował tych, którzy temu ideałowi zagrażali, w tym chciwych mnichów i nieuków na katedrach. Nic dziwnego, że przeciwnicy próbowali uzyskać potępienia kościelne jego dzieł, a chwilowo nawet im się to udawało. Nie miało to jednak istotniejszych konsekwencji.
Wobec spornych kwestii epoki zajmował stanowisko umiarkowane i kompromisowe, ale starał się przy tym nie wychodzić poza ramy właściwie rozumianego katolicyzmu. Bardziej krytyczny bywał wobec form zewnętrznych i instytucji. Był więc jednym z tych, którzy piórem i słowem walczą o odnowę wewnętrzną Kościoła w duchu Ewangelii, a nie tych, którzy go rozbijają czy atakują z zewnątrz — choć nie brakło takich, co widzieli w Erazmie prekursora protestantyzmu, chrześcijaństwa bezwyznaniowego i laicyzmu.
W pojedynczych sprawach wytykano mu niezgodę z nauką i praktyką Kościoła. Niekoniecznie słusznie. Jeśli godził się na rozwody, to dlatego, że w owych czasach nagminne było narzucanie dziewczynom małżeństwa z ludźmi nieodpowiednimi. Napisał skądinąd podniosły traktat o małżeństwie chrześcijańskim.
W ogóle Erazm rozumiał kobiety i ich bronił, nie stroniąc od tematów drażliwych. Jaki teolog dzisiejszy napisałby dialog, w którym były klient prostytutki przychodzi do niej, mówi o swym nawróceniu i proponuje pomoc w wyrwaniu się z bagna? — ta go najpierw wyśmiewa, ale po namyśle się zgadza. Erazm troszczył się też o dzieci, zalecając ich możliwie wczesne kształcenie oraz odpowiednie metody dydaktyczne i wychowawcze, bez zbędnych kar.
Wpływ
W epoce wojen wyznaniowych mogło się wydawać, że Erazma nikt nie słucha. Niezbyt trafnie, bo choć w czasie zawieruchy gwałtowni są bardziej widoczni, nie znaczy to, że spokojni znikli. Wielu go słuchało, nie aprobując zaciekłości sporu. Również i potem Erazma wciąż wydawano i czytano, mimo iż jego kwiecisty styl mniej odpowiadał późniejszym gustom.
A jeśli spojrzeć na żywe chrześcijaństwo dzisiaj, wydaje się ono bliższe Erazmowi, niż feudalnym obyczajom ówczesnego zmaterializowanego katolicyzmu z jednej, a awanturniczym reformatorom z drugiej strony. Niejawne, ale jednak zwycięstwo.
Można wreszcie zapytać o związek między wielką popularnością Erazma wśród elit ówczesnej Polski, a tym, że u nas do wojny wyznaniowej nie doszło. Dzięki temu od ulegania protestantyzmowi Polacy mogli dość płynnie przejść do odnowionego i zreformowanego po soborze trydenckim katolicyzmu. Erazm wiedział o tej popularności; w jednym z listów napisał „Polska jest moja”, Polonia mea est.
opr. aw/aw