Zanim sięgniemy po wigilijny opłatek, pamiętajmy że dar z serca jest ważniejszy niż cena, za jaką kupujemy prezent. Niektóre dary są wręcz bezcenne - takie jak wybaczenie.
Zanim sięgniemy po opłatek, pamiętajmy, że największym darem jest wybaczenie. Boże Narodzenie daje nam szansę, abyśmy innym i sobie ofiarowali ten dar.
Na wigilię Bożego Narodzenia rozsiani po świecie Polacy ciągną do ojczyzny, by zdążyć na wieczerzę i podzielić się opłatkiem z najbliższymi. A przy wspomnieniu, kogo przy stole już nie ma, dyskretnie otrzeć łzę w oku. Po tym, jak karp został zjedzony, a rodzina jest przy deserze, wszyscy czekają na prezenty. W niektórych rejonach Polski przynosi je św. Mikołaj, w innych Aniołek. Ale na pewno przychodzą z nieba. Tego wieczoru rozbłyskują światełka na choince, robi się bajkowo i każdy, niezależnie od wieku, czuje się w pewien sposób dzieckiem. Oczywiste jest, że prezenty materialne nie stanowią o istocie tych świąt, choć dla wielkich centrów handlowych Boże Narodzenie stało się celem marketingowym. Największym prezentem jest dany nam od Boga Ojca nowo narodzony Jezus. Prezenty pod choinką mają charakter symboliczny, ich celem jest zaznaczenie wyjątkowości chwili i spotęgowanie naszej radości. „Bóg się rodzi, moc truchleje!”. Cieszmy się.
Istota Bożego Narodzenia nie zawiera się w handlowym festynie, bo jest to święto religijne. Ale ileż uboższe byłoby bez prezentów. Przecież i trzej królowie, i wszyscy, którzy odwiedzili betlejemską stajenkę, ofiarowali Dzieciątku jakieś dary. Nie tylko mirrę, kadzidło i złoto. W Biblii powiedziane jest: „Dawajcie, a będzie wam dane”. Psychologowie uważają, że zwykle dobro, jakie dajemy innym ludziom, wraca do nas w różnej postaci. Obdarowując innych, obdarowujemy więc również i siebie. A dawać, czyli sprawiać radość innym, to największy prezent, jaki możemy sobie podarować. Święta Bożego Narodzenia bez prezentu byłyby mniej radosne.
Wybierając prezent, możemy pokazać obdarowywanej osobie, że znamy jej upodobania i potrzeby. Przecież wyjątkowość daru, który ofiarujemy, podkreśla wyjątkowość obdarowywanego. Dawanie świadczy o nas samych. Niekoniecznie przekłada się to na pieniądze. Chodzi także o wysiłek, czas, poświęcenie w poszukiwaniu. Wzajemne obdarowywanie wzmacnia więzi: daję ci coś szczególnego, czyli myślę o tobie. Postarałem się, bo jesteś dla mnie ważny, szczególny. Prezenty utrwalają miłość i przyjaźń. Nie muszą być drogie. Niektóre rodziny dziergają, wyszywają, strugają dla swoich bliskich różne osobiste pamiątki. Chodzi im o to, aby po latach podarunki kojarzyły się właśnie z obdarowującą osobą.
Według wielu źródeł tradycje prezentów bożonarodzeniowych zawdzięczamy Marcinowi Lutrowi, który w 1535 r. domagał się, aby protestanci zaniechali zwyczaju św. Mikołaja, a prezenty dawali swoim dzieciom jako dar samego Dzieciątka Jezus. Po pewnym czasie wszystkie kraje chrześcijańskie, w tym katolickie, przyjęły ten zwyczaj. Święty Mikołaj z workiem prezentów na saniach ciągniętych przez renifery nie przeszedł jednak do lamusa. Co roku jest widoczny w reklamach i dekoracjach. Coraz mocniej zaciera ślad św. Mikołaja biskupa, który żył w IV wieku.
Kiedyś w Polsce wierzono, że upominek podarowany z dobrymi myślami przyniesie szczęście, ale jeśli jest wręczany w dwuznacznych intencjach, sprowadzi kłopoty. Podarunki, wobec których podejrzewano wyrachowanie i interesowność, budziły niechęć i podejrzenie. Prezenty zatem niech będą od serca.
Przed świętami wypatrujmy w sklepach specjalnych wózków, gdzie można wkładać żywność na bożonarodzeniowe paczki dla potrzebujących albo zabawki dla dzieci z domów dziecka. I jeszcze jedno — najważniejsze. Zanim sięgniemy po opłatek, pamiętajmy, że największym darem jest wybaczenie. Jan Paweł II dużo pisał o wybaczeniu w encyklice o Bożym miłosierdziu. Boże Narodzenie daje nam szansę, abyśmy innym i sobie dali ten dar. Pojednali się.
opr. mg/mg