Odpowiedź z poradnika "Rosary Hour"
Nasz syn żyje w ustawicznym strachu przed ojcem, który nie ominie żadnej okazji, aby chłopca zbesztać, wytknąć jego wady i obwinić go za byle co. A syn naprawdę się stara, jak może. Czy z ciągłego łajania mogą wyniknąć dobre skutki? Czy w ten sposób wychowuje się dziecko? Chciałabym, żeby mąż usłyszał Ojca odpowiedź.
Jest to fatalna metoda. Naczelna zasada głosi, że dobro należy czynić, zła należy unikać. Często sami sobie i sobie wzajemnie powiększamy trud życia, w którym tyle ciężaru z ludzkiej winy. Dziecko uczy się na błędach. Trzeba tylko mieć wielką cierpliwość i wyrozumiałość, szacunek i miłość. Trzeba też umiejętnie je pochwalić. Pochwała jest nagrodą i zachętą do dalszych wysiłków. Tak rzadko nas się chwali.
W obliczu czyjegoś zła dobrze jest nie zapominać o naszej nieszczęsnej ogólnoludzkiej wspólnocie w grzechu pierworodnym. Wprawdzie wolno i trzeba potępiać zło, ale jednocześnie warto zdać sobie sprawę z tego, że samemu można być śmiertelnie chorym. Starsi postępują nieraz wobec dzieci, jakby sami byli bezgrzeszni. Ojciec nie może być tyranem dla swego dziecka, ale opiekunem, doradcą i najlepszym przyjacielem.
opr. mg/mg