Odpowiedź z poradnika "Rosary Hour"
Ostatnio nasz biuletyn parafialny stwierdza, że ci ludzie, którzy znajdują trudności w wyznaniu swoich grzechów śmiertelnych, nie muszą się z nich spowiadać. Jeśli spowiedź jest dla nich „moralną niemożliwością”, mogą tak czy owak otrzymać rozgrzeszenie, a „być może za rok lub dwa” wrócić do wyspowiadania się z tego, czego poprzednio nie mogli wyznać. Czy tak naucza Kościół?
Nie. Kościół stanowczo uczy o konieczności wyznania grzechów śmiertelnych według ilości i jakości. Wyznanie musi uwzględniać konkretną sytuację (liczba, rodzaj, okoliczności grzechu). „Wyznanie grzechów jest istotną częścią sakramentu pokuty” (Kongregacja Kultu Bożego, Wprowadzenie do Obrzędu Pokuty, 1974). Zawstydzenie — o tym właśnie mówimy — nie jest usprawiedliwieniem.
Wyznanie grzechów powszednich, które nie zrywają naszej wspólnoty z Bogiem, nie jest konieczne, ale zalecane jako pożyteczne. Spowiedź z grzechów powszednich stanowi istotną pomoc w kształtowaniu sumienia i wzrastaniu w życiu wewnętrznym.
Czy nie istnieją wyjątki? Oczywiście, nie każdy jest zobowiązany do tego, co niemożliwe. Odnosząc się konkretnie do sprawy wyznania grzechów śmiertelnych, przytoczę wypowiedź wiarygodnego teologa: „W wyjątkowych okolicznościach, tzn. wtedy gdy penitent nie może z dokładnością się wyspowiadać z powodu przeszkody, bariery językowej, niezawinionego braku odosobnienia albo po prostu z braku czasu(np. w sytuacji katastrofalnej), nie obowiązuje wymóg dokładnej spowiedzi. Sakrament pokuty będzie ważny, ale osoba, która go przyjęła w takich wyjątkowych okolicznościach, powinna wyspowiadać się z grzechów śmiertelnych przy nadarzającej się okazji” (Germain Grisez). Zawstydzenie niewątpliwie powstrzymuje niektórych ludzi od wyznania grzechów ciężkich. Jest to problem pastoralny, który należy rozwiązać w drodze właściwego pouczenia o sakramencie pokuty. Biuletyn parafialny podaje pewne „rozwiązanie”, jednak to rozwiązanie jest złe.
opr. mg/mg