Konferencja prasowa w samolocie podczas podróży apostolskiej Benedykta XVI na Cypr 4-6.06.2010
Dziękujemy za to, że tak jak podczas każdej podróży Wasza Świątobliwość jest z nami, by pomóc nam właściwie ukierunkować naszą uwagę w tych dniach, które będą obfitować w wydarzenia. Pierwsze pytanie oczywiście musi dotyczyć zabójstwa abpa Padovese, które boleśnie nami wstrząsnęło i napełniło głębokim bólem Waszą Świątobliwość. W imieniu wszystkich kolegów proszę więc o parę słów o tym, jak Ojciec Święty przyjął tę wiadomość i co czuje teraz, rozpoczynając w takiej atmosferze podróż na Cypr.
Oczywiście głęboko ubolewam nad śmiercią bpa Padovese, który wniósł wielki wkład również w przygotowanie Synodu jako współpracownik, a byłby też cennym uczestnikiem tego Synodu. Polecamy jego duszę dobroci Pana. Fakt ten nie rzuca jednakże żadnego cienia na podróż i jej tematykę, bo nie możemy obarczać odpowiedzialnością za to, co się stało, Turcji albo Turków. Mamy na temat tego zajścia niewiele informacji. Jednakże jest rzeczą pewną, że nie chodzi o zabójstwo na tle politycznym bądź religijnym; jest to problem osobisty. Czekamy na wyjaśnienia w tej sprawie, i nie chcemy teraz mieszać tej tragicznej sytuacji z dialogiem z islamem i problemami, z którymi wiąże się podróż. Jest to osobna sprawa, bardzo smutna, nie powinna ona jednak w żaden sposób przysłonić kwestii dialogu na wszystkich płaszczyznach, który będzie tematem i celem tej podróży.
Cypr jest ziemią podzieloną. Wasza Świątobliwość nie uda się do jego północnej części, zajętej przez Turków. Czy Ojciec Święty ma jakieś przesłanie dla mieszkańców tego regionu? Czy Ojciec Święty sądzi, że ta wizyta może przyczynić się do pokonania dystansu między Grekami i Turkami, do znalezienia rozwiązania i do budowania pokojowego współżycia, w poszanowaniu wolności religijnej, duchowego i kulturowego dziedzictwa różnych wspólnot?
Obecna podróż na Cypr jest pod wieloma względami dalszym ciągiem zeszłorocznej podróży do Ziemi Świętej i tegorocznej na Maltę. Podróż do Ziemi Świętej miała trzy etapy: Jordanię, Izrael i Autonomię Palestyńską. Na wszystkich trzech etapach była to podróż o charakterze pasterskim, religijnym; nie była to podróż polityczna czy turystyczna. Podstawowym tematem był pokój Chrystusa, który musi być pokojem na całym świecie. A zatem tematem było z jednej strony głoszenie naszej wiary, świadectwo naszej wiary, pielgrzymka do miejsc, które były świadkami życia Chrystusa i dziejów Świętej Rodziny; z drugiej — wspólna odpowiedzialność wszystkich wierzących w Boga, Stworzyciela nieba i ziemi, na którego obraz zostaliśmy stworzeni. Maltę i Cypr łączy także ściśle postać św. Pawła, wielkiego wyznawcy, ewangelizatora, oraz św. Barnaby, Cypryjczyka, który otworzył «bramy» wyspy przed św. Pawłem i jego misją. Tematami są zatem nasza wiara w jednego Boga, dialog i pokój. Pokój w bardzo głębokim sensie: nie jest to polityczny dodatek do naszej działalności religijnej, pokój jest podstawowym słowem wiary, jest głównym wątkiem Pawłowego nauczania; wystarczy pomyśleć o Liście do Efezjan, w którym mówi, że Chrystus przyniósł pokój, zburzył mur wrogości. Takie jest nasze zadanie zawsze, nie przybywam zatem z przesłaniem politycznym, ale religijnym, które powinno lepiej przygotować dusze na przyjęcie idei pokoju. Nie są to postawy, które ulegają zmianie z dnia na dzień, ważne jest jednak nie tylko podejmowanie koniecznych kroków politycznych, ale przede wszystkim takie przygotowywanie dusz, by były zdolne podejmować konieczne kroki polityczne, kształtowanie wewnętrznej postawy akceptacji pokoju, która ostatecznie rodzi się z wiary w Boga i z przekonania, że wszyscy jesteśmy dziećmi Boga oraz braćmi i siostrami.
Wasza Świątobliwość udaje się na Bliski Wschód po upływie kilku dni od izraelskiego ataku na statki płynące do Gazy, który spowodował dodatkowy wzrost napięcia w trudnej kwestii pokoju. Czy Ojciec Święty sądzi, że Stolica Apostolska może wnieść wkład w przezwyciężenie tego trudnego dla Bliskiego Wschodu momentu?
Powiedziałbym, że nasz wkład ma przede wszystkim charakter religijny. Możemy również być pomocni jako doradcy polityczni i strategiczni, ale zasadnicza misja Watykanu jest religijna, skierowana do serc. W obliczu tych wszystkich epizodów, które widzimy, powstaje zawsze niebezpieczeństwo, że ludzie stracą cierpliwość, powiedzą «dość tego» i nie będą chcieli dalej zabiegać o pokój. Nasuwają mi się tu, w tym Roku Kapłańskim, piękne słowa Proboszcza z Ars. Ludziom, którzy mówili, że spowiedź i rozgrzeszenie nie mają dla nich sensu, bo są przekonani, że po upływie dwóch dni znów będą popełniać te same grzechy, Proboszcz z Ars odpowiadał: nic nie szkodzi, Pan specjalnie zapomina, że pojutrze będziesz popełniał te same grzechy, teraz przebacza ci całkowicie, będzie pobłażliwy, dalej będzie ci też pomagał i wychodził ci naprzeciw. Musimy zatem niejako naśladować Boga, Jego cierpliwość. Po tych wszystkich aktach przemocy nie możemy tracić cierpliwości, tracić odwagi, musimy wielkodusznie rozpoczynać na nowo; kształtować w sercach takie nastawienie, żeby wciąż zaczynać na nowo, pewni, że postęp jest możliwy, że pokój jest możliwy, że rozwiązaniem nie jest przemoc, ale cierpliwa dobroć. Kształtowanie takiego nastawienia to podstawowe zadanie Watykanu i jego dykasterii oraz Papieża.
Wasza Świątobliwość, w dialogu z prawosławiem nastąpiły wielkie postępy z punktu widzenia kulturalnego, duchowego i odnośnie do życia. Podczas koncertu dla Waszej Świątobliwości, który z inicjatywy Patriarchy Moskwy niedawno się odbył, można było zauważyć głęboką zbieżność poglądów prawosławnych i katolików w obliczu wyzwań, jakie sekularyzacja stawia przed chrześcijaństwem w Europie. A jak Wasza Świątobliwość ocenia ten dialog z punktu widzenia czysto teologicznego?
Chciałbym przede wszystkim podkreślić te wielkie postępy, jakie poczyniliśmy, we wspólnym świadectwie o wartościach chrześcijańskich w zsekularyzowanym świecie. Nie jest to tylko koalicja — że tak powiem — moralna, polityczna, ale naprawdę głęboka kwestia wiary, bo podstawowe wartości, dla których żyjemy w tym zsekularyzowanym świecie, to nie moralizmy, lecz zasadnicze oblicze wiary chrześcijańskiej. Kiedy potrafimy razem dawać świadectwo o tych wartościach, angażować się w dialog, w debaty prowadzone na temat tego świata, w dawanie świadectwa tym wartościom własnym życiem, to już składamy podstawowe świadectwo głębokiej jedności w wierze. Naturalnie, jest wiele problemów teologicznych, ale i tu są znaczące elementy jedności. Chciałbym wskazać trzy elementy, które nas łączą, w których jesteśmy sobie coraz bliżsi, które nas coraz bardziej zbliżają. Po pierwsze: Pismo Święte, Biblia nie jest księgą, która spadła z nieba, znalazła się tutaj teraz i każdy może ją sobie wziąć. Jest to księga powstała pośród ludu Bożego, która żyje w tym wspólnym podmiocie, jakim jest lud Boży, i tylko w nim jest zawsze obecna i rzeczywista, a więc Biblia nie jest czymś odrębnym, istnieje ona w zbiegu tradycji i Kościoła. Ta świadomość ma zasadnicze znaczenie, jest podstawą prawosławia i katolicyzmu i otwiera przed nami wspólną drogę. Po drugie: Tradycja, która interpretuje, która daje nam dostęp do Pisma Świętego, ma także formę instytucjonalną, uświęconą, sakramentalną, jakiej pragnął Pan, czyli episkopat; ma formę osobową, a więc kolegium biskupów jest zarazem świadkiem i obecnością tej tradycji. Po trzecie: tak zwana regula fidei, a więc wyznanie wiary, sformułowane przez starożytne sobory, jest syntezą tego, co zawiera Pismo Święte, i stanowi klucz do jego interpretacji. Są też inne jeszcze elementy: liturgia, miłość do Matki Bożej łączą nas głęboko, i staje się coraz bardziej jasne, że są to podstawy życia chrześcijańskiego. Musimy być bardziej świadomi i głębiej poznawać również szczegóły, wydaje mi się jednak, że choć różnice kulturowe, różne sytuacje zrodziły nieporozumienia i trudności, rośnie świadomość tego, co istotne, i jedności tego, co istotne. Chciałbym dodać, że dyskusja teologiczna naturalnie sama z siebie nie tworzy jedności; stanowi ona ważny aspekt, ale całe życie chrześcijańskie, wzajemne poznanie, doświadczenie braterstwa, uczenie się mimo doświadczeń przeszłości tego łączącego nas braterstwa — są to procesy wymagające wielkiej cierpliwości. Wydaje mi się jednak, że tej właśnie cierpliwości się uczymy, a także miłości, i prowadząc dalej na wszystkich płaszczyznach dialog teologiczny, czekamy, aż Pan zechce obdarzyć nas doskonałą jednością.
Jednym z celów tej podróży jest przekazanie «Instrumentum laboris» Synodu Biskupów poświęconego Bliskiemu Wschodowi. Jakie zasadnicze oczekiwania i nadzieje Wasza Świątobliwość wiąże z tym Synodem w odniesieniu do wspólnot chrześcijańskich i do wyznawców innych religii w tym regionie?
Pierwszą ważną rzeczą jest zgromadzenie w jednym miejscu różnych biskupów, zwierzchników kościelnych, bo jest wiele Kościołów, wiele obrządków rozsianych w różnych krajach, w rozmaitych sytuacjach, i często żyją one w izolacji, niewiele wiedząc o innych. Bedą teraz mogli zobaczyć się, spotkać, uświadomić sobie problemy innych, dowiedzieć się, co ich różni, a co jest wspólne, razem wyrobić sobie pogląd na sytuację, na to, co należy robić. Ta konkretna komunia dialogu i życia jest pierwszą sprawą. Drugą jest uwidocznienie tych Kościołów, chodzi o to, żeby świat zobaczył, że na Bliskim Wschodzie jest wielkie i starożytne chrześcijaństwo, którego często nie widać. Pokazanie ich pomaga nam zbliżyć się do nich, pogłębić nasze wzajemne poznanie, uczyć się od siebie nawzajem i pomagać sobie, wspomagając równocześnie chrześcijan na Bliskim Wschodzie, by nie tracili nadziei, by tam zostali, choć ich sytuacja może być trudna. W ten sposób — i tu dochodzimy do trzeciej sprawy — prowadząc dialog między sobą, otwierają się też na dialog z innymi chrześcijanami: prawosławnymi, ormianami itp., i rośnie tym samym wspólna świadomość odpowiedzialności chrześcijańskiej, a także wspólna umiejętność prowadzenia dialogu z braćmi muzułmanami, którzy są naszymi braćmi mimo różnic; wydaje mi się, że jest to także zachęta do kontynuowania — mimo tak wielu problemów — dialogu z nimi we wspólnej perspektywie. Wszystkie próby zapewnienia sobie owocnego i braterskiego współżycia są bardzo ważne. Jest to zatem wewnętrzne spotkanie katolików różnych obrządków mieszkających na Bliskim Wschodzie, ale pod znakiem otwarcia, odnowionej zdolności dialogowania, odwagi i nadziei na przyszłość.
opr. mg/mg
Copyright © by L'Osservatore Romano (8-9/2010) and Polish Bishops Conference