Współczucie i miłosierdzie

Homilia podczas Mszy św. w Rabacie - podróż do Maroka, 31.03.2019

W ośrodku sportowym im. Księcia Mulaja Abdullaha w Rabacie Papież przewodniczył Mszy św. dla marokańskiej wspólnoty katolickiej i wygłosił homilię. Po komunii św. głos zabrał arcybiskup Rabatu Cristóbal López Romero SDB, który podziękował Papieżowi za wizytę, a przed końcowym błogosławieństwem jeszcze raz przemówił Ojciec Święty, dziękując królowi Muhammadowi VI za zaproszenie i wzywając wiernych do dialogu i współpracy z muzułmańskimi braćmi i siostrami. Poniżej zamieszczamy homilię Papieża i jego słowo końcowe.

«Gdy był jeszcze daleko, ujrzał go jego ojciec i wzruszył się głęboko; wybiegł naprzeciw niego, rzucił mu się na szyję i ucałował go» (Łk 15, 20).

W ten sposób Ewangelia wprowadza nas w istotę przypowieści, która ukazuje postawę ojca, gdy widzi, że jego syn powraca — głęboko poruszony, nie czeka, aż dotrze do domu, ale zaskakuje go, wybiegając mu na spotkanie. To syn oczekiwany i upragniony. Ojciec jest wzruszony, gdy widzi go powracającego.

Jednak nie była to jedyna chwila, kiedy ojciec zaczął biec. Jego radość byłaby niepełna bez obecności drugiego syna. Dlatego wychodzi także ku niemu, by go zaprosić do udziału w uczcie (por. w. 28). Wydaje się jednak, że starszemu synowi nie podobają się przyjęcia powitalne; nie może znieść radości ojca i nie uznaje powrotu swego brata: «ten syn twój» — mówi (w. 30). Dla niego brat jest nadal stracony, ponieważ już go zatracił w sercu.

Nie potrafiąc uczestniczyć w uczcie, nie tylko nie uznaje swojego brata, ale nie uznaje też swojego ojca. Woli sieroctwo niż braterstwo, izolację niż spotkanie, rozgoryczenie niż świętowanie. Nie tylko trudno mu zrozumieć swojego brata i mu przebaczyć, ale nie umie też zaakceptować tego, że jego ojciec jest zdolny przebaczyć, gotowy czekać i czuwać, aby nikt nie został wykluczony, krótko mówiąc, to ojciec potrafiący odczuwać współczucie.

Na progu tego domu zdaje się ukazywać tajemnica naszego człowieczeństwa — z jednej strony było święto z powodu odnalezienia się syna, z drugiej, pewne poczucie zdrady i oburzenie faktem, że świętowano jego powrót. Z jednej strony gościnność dla tego, który doświadczył nędzy i cierpienia, który wręcz śmierdział i nawet chciał się żywić tym, co jadły świnie; z drugiej strony, irytacja i gniew z powodu robienia miejsca temu, kto nie był godny ani nie zasługiwał na takie przygarnięcie.

Tak więc po raz kolejny pojawia się napięcie, którego doświadcza się pośród naszego ludu i w naszych wspólnotach, a nawet w nas samych. Napięcie, które, począwszy od Kaina i Abla, jest w nas i któremu powinniśmy się przyjrzeć. Kto ma prawo do tego, by przebywać pośród nas, by mieć miejsce przy naszym stole i na naszych zgromadzeniach, w naszych troskach i zajęciach, na naszych placach i w miastach? Wydaje się, że nadal rozbrzmiewa to bratobójcze pytanie: Czyż jestem stróżem brata mego? (Rdz 4, 9).

Na progu tego domu pojawiają się podziały i starcia, agresja i konflikty, które zawsze będą targać drzwiami naszych wielkich pragnień, naszych zmagań o braterstwo i o to, by każdy człowiek mógł już teraz doświadczyć swojej kondycji i godności synowskiej.

Ale z drugiej strony, na progu tego domu będzie jaśnieć z całą wyrazistością, bez kombinowania i wymówek, które by mu odbierały moc, pragnienie Ojca — aby wszystkie Jego dzieci miały udział w Jego radości; aby nikt nie żył w warunkach nieludzkich, takich jak młodszy syn, ani w osieroceniu, izolacji i goryczy, jak starszy syn. Jego serce pragnie, aby wszyscy ludzie zostali zbawieni i doszli do poznania prawdy (por. 1 Tm 2, 4).

Z pewnością istnieje wiele okoliczności, które mogą podsycać podziały i konflikty; nie da się zaprzeczyć, że istnieją sytuacje, które mogą nas prowadzić do starć i podziałów. Nie możemy temu zaprzeczyć. Zawsze grozi nam pokusa, by uwierzyć w nienawiść i zemstę jako uprawnione sposoby szybkiego i skutecznego osiągnięcia sprawiedliwości. Jednak doświadczenie nam mówi, że nienawiść, podział i zemsta jedynie zabijają duszę naszego ludu, zatruwają nadzieję naszych dzieci, niszczą i odbierają wszystko, co kochamy.

Dlatego Jezus zachęca nas, abyśmy patrzyli na serce Ojca i kontemplowali je. Tylko wychodząc od tego, będziemy mogli codziennie na nowo odkrywać, że jesteśmy braćmi. Jedynie wychodząc od tej szerokiej perspektywy, która może nam pomóc przezwyciężyć nasze krótkowzroczne logiki podziału, będziemy zdolni do takiego spojrzenia, które nie usiłowałoby przesłonić naszych różnic lub im zaprzeczać, dążąc być może do wymuszonej jedności lub do cichej marginalizacji. Tylko jeśli będziemy umieli każdego dnia wznosić oczy ku niebu i wypowiadać Ojcze nasz, będziemy mogli wejść w dynamikę, która pozwoli nam patrzeć i ośmielać się żyć nie jak wrogowie, ale jak bracia.

«Wszystko, co moje, do ciebie należy» (Łk 15, 30), mówi ojciec do starszego syna. A nie odnosi się jedynie do dóbr materialnych, ale do udziału w jego miłości i w jego współczuciu. To jest największe dziedzictwo i bogactwo chrześcijanina. Zamiast bowiem mierzyć się lub oceniać na podstawie sytuacji moralnej, społecznej, etnicznej czy religijnej, możemy uznać, że istnieje inna kondycja, której nikt nie zdoła anulować ani unicestwić, bo jest to czysty dar — to kondycja dzieci miłowanych, oczekiwanych przez Ojca, na których cześć wyprawia On ucztę.

«Wszystko, co moje, do ciebie należy», także moja zdolność do współczucia, mówi nam Ojciec. Nie ulegajmy pokusie, by sprowadzać naszą przynależność synowską do kwestii praw i zakazów, obowiązków i formalności. Nasza przynależność i nasza misja nie zrodzą się z woluntaryzmów, legalizmów, relatywizmów czy integryzmów, ale z bycia osobami wierzącymi, które będą błagać każdego dnia z pokorą i stałością: «przyjdź królestwo Twoje».

Ewangeliczna przypowieść zostawia zakończenie otwarte. Widzimy, że ojciec prosi starszego syna, aby wszedł i uczestniczył w święcie miłosierdzia. Ewangelista nic nie mówi o tym, jaką podjął decyzję. Czy dołączył do uczty? Możemy pomyśleć, że to otwarte zakończenie ma na celu, by każda wspólnota, każdy z nas mógł je napisać swoim życiem, swoim spojrzeniem i swoją postawą wobec innych. Chrześcijanin wie, że w domu Ojca jest mieszkań wiele, a pozostają na zewnątrz tylko ci, którzy nie chcą uczestniczyć w Jego radości.

Drodzy bracia, drogie siostry, chcę wam podziękować za sposób, w jaki na tych ziemiach dajecie świadectwo Ewangelii miłosierdzia. Dziękuję za podejmowane wysiłki, by uczynić wasze wspólnoty oazami miłosierdzia. Zachęcam was i nakłaniam do dalszego rozwijania kultury miłosierdzia, kultury, w której nikt nie patrzy na drugiego obojętnie i nie odwraca wzroku, gdy widzi jego cierpienie (por. list apost. Misericordia et misera, 20). Bądźcie nadal blisko maluczkich i ubogich, tych, którzy są odrzucani, opuszczeni i pomijani, bądźcie nadal znakiem uścisku i serca Ojca.

Niech Miłosierny i Łaskawy — jak Go często przyzywają nasi muzułmańscy bracia i siostry — umacnia was i czyni owocnymi dzieła swojej miłości.

Przed zakończeniem Mszy św. Papież powiedział:

Na zakończenie tej Eucharystii pragnę na nowo błogosławić Pana, który pozwolił mi odbyć tę podróż, abym był wobec was i z wami sługą nadziei.

Dziękuję Jego Wysokości królowi Muhammadowi VI za zaproszenie; dziękuję, że chciał nam okazać swoją bliskość, posyłając swoich przedstawicieli; dziękuję przedstawicielom wszystkich władz i wszystkim osobom, które współpracowały, aby ta podróż przebiegła pomyślnie.

Dziękuję moim braciom w biskupstwie, arcybiskupom Rabatu i Tangeru, a także innym biskupom, kapłanom, zakonnikom i zakonnicom oraz wszystkim wiernym świeckim, którzy tutaj, w Maroku, służą życiu i misji Kościoła. Dziękuję wam, drodzy bracia i siostry, za wszystko, co uczyniliście, aby przygotować tę podróż, i za to wszystko, co mogliśmy wspólnie przeżywać dzięki wierze, nadziei i miłości, i za wszystko, czym mogliśmy się dzielić dzięki braterstwu chrześcijan i muzułmanów. Bardzo dziękuję!

Z tymi uczuciami wdzięczności pragnę was ponownie zachęcić do trwania na drodze dialogu między chrześcijanami i muzułmanami, a także do współpracy, aby to braterstwo stało się widoczne, by stało się powszechne, bo jego źródłem jest Bóg. Obyście byli tutaj sługami nadziei, której tak bardzo potrzebuje świat.

I proszę, pamiętajcie o mnie w modlitwie. Dziękuję!

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama