Upodobanie do gry zespołowej

Przemówienie do dziewcząt i chłopców z Włoskiego Centrum Sportowego, 7.06.2014

7 czerwca po południu odbyło się na placu św. Piotra spotkanie Papieża Franciszka ze sportowcami amatorami z Włoskiego Centrum Sportowego (CSI) — powstałego w 1944 r. z inicjatywy włoskiej młodzieży z Akcji Katolickiej — które zrzesza kilkanaście tysięcy katolickich klubów sportowych, działających m.in. przy parafiach. W imieniu zebranych, ok. 80 tys. osób, głównie młodych, Ojca Świętego powitał prezes CSI Massimo Acchini. Poniżej zamieszczamy przemówienie papieskie.

Drodzy Przyjaciele z Włoskiego Centrum Sportowego!

Dziękuję wam za obecność — jest was bardzo dużo! — dziękuję także prezesowi za uprzejme słowa. Przeżywamy razem prawdziwe święto sportu tu, na placu św. Piotra, na którym dziś są również boiska sportowe. I bardzo dobrze, że chcieliście świętować te 70. urodziny nie sami, ale z całym światem włoskiego sportu, reprezentowanym przez CONI, a zwłaszcza z tak licznymi towarzystwami sportowymi. Gratulacje! Teraz brakuje tylko tortu, aby uczcić 70. urodziny!

Najserdeczniejsze pozdrowienie kieruję do was, drodzy sportowcy, trenerzy i prezesi towarzystw sportowych. Znam i cenię wasze zaangażowanie i wasze poświęcenie, z jakim promujecie sport jako doświadczenie wychowawcze. Wy, młodzi i dorośli, którzy zajmujecie się najmłodszymi, dzięki waszej cennej służbie jesteście naprawdę i w pełni wychowawcami. Jest to powód do słusznej dumy, ale przede wszystkim jest to odpowiedzialność! Sport jest jedną z dróg wychowania. Według mnie, są trzy drogi — dla młodzieży, dla nastolatków, dla dzieci. Droga wychowania, droga sportu i droga pracy, to znaczy, żeby były miejsca pracy na początku życia młodzieńczego! Jeżeli będą te trzy drogi, to zapewniam was, nie będzie uzależnień — żadnych narkotyków ani alkoholu. Dlaczego? Ponieważ szkoła cię rozwija, sport cię rozwija, praca cię rozwija. Nie zapominajcie o tym. Sportowcy, kierownicy, a także ludzie polityki: potrzebne są wychowanie, sport i miejsca pracy!

Ważne jest, drodzy chłopcy i dziewczęta, żeby sport pozostał grą! Tylko wtedy, gdy pozostaje grą, dobrze służy ciału i duchowi. A właśnie ponieważ jesteście sportowcami, zachęcam was, abyście nie tylko grali, co już robicie, ale chodzi o coś więcej: abyście się angażowali, tak w życiu, jak i w sporcie. Abyście się angażowali w dążenie do dobra, w Kościele i w społeczeństwie, bez lęku, odważnie i z entuzjazmem. Abyście angażowali się z innymi i z Bogiem; nie zadowalali się marnym «remisem», ale dawali z siebie wszystko, co najlepsze, poświęcając życie temu, co jest naprawdę wartościowe i co trwa na zawsze. Abyście nie zadowalali się tymi egzystencjami letnimi, egzystencjami «miernie zremisowanymi» — nie, nie! Trzeba, abyście szli naprzód, zawsze zmierzając do zwycięstwa!

W towarzystwach sportowych człowiek uczy się przyjmowania. Przyjmuje się każdego sportowca, który pragnie do nich należeć, i jedni drugich przyjmują nawzajem, z prostotą i sympatią. Proszę wszystkich kierowników i trenerów, aby byli przede wszystkim osobami przyjmującymi, umiejącymi zostawić otwarte drzwi, aby każdemu, zwłaszcza mającemu mniejsze możliwości, dać sposobność wykazania się.

A wy, chłopcy i dziewczęta, którzy odczuwacie radość, kiedy wam wręczają koszulkę, znak przynależności do waszej drużyny, jesteście zobowiązani do zachowywania się jak prawdziwi sportowcy, godni koszulki, którą nosicie. Życzę wam, abyście na nią zasługiwali każdego dnia, poprzez wasze zaangażowanie, a także wasz trud.

Życzę wam także, abyście odczuwali upodobanie do gry zespołowej, jej piękna, co jest bardzo ważne dla życia. «Nie» wobec indywidualizmu! «Nie» wobec zagrywek dla samych siebie. W moich stronach, kiedy jakiś zawodnik tak postępuje, mówimy o nim: «Ależ ten chce nasycić się piłką dla samego siebie!». Nie, to jest indywidualizm: nie syćcie się piłką sami, grajcie drużynowo, jako zespół. Przynależność do towarzystwa sportowego oznacza odrzucenie wszelkiego rodzaju egoizmu i izolowania się, jest sposobnością do spotkania innych i bycia z innymi, aby sobie nawzajem pomagać, aby prześcigać się we wzajemnym szacunku i wzrastać w braterstwie.

Wielu wychowawców, księży i zakonnic również zaczynało od sportu, by dojrzewać do swojej misji ludzi i chrześcijan. Pamiętam w szczególności piękną postać kapłana, o. Lorenza Massy, który z ulic Buenos Aires zebrał grupę młodych ludzi, na parafialnym boisku, i tak dał początek drużynie, która miała później stać się znaczącą drużyną piłkarską.

Bardzo wiele waszych towarzystw sportowych zrodziło się i żyje «w cieniu dzwonnicy», przy świetlicach przykościelnych, dzięki księżom, zakonnicom. To piękne, kiedy w parafii jest klub sportowy, a jeśli w parafii nie ma klubu sportowego, to czegoś brakuje. Jeżeli nie ma klubu sportowego, to czegoś brakuje. Jednak ten klub sportowy musi być dobrze ukierunkowany, tak aby był spójny ze wspólnotą chrześcijańską — jeżeli nie jest spójny, lepiej, żeby go nie było! Sport we wspólnocie może być doskonałym narzędziem misyjnym, poprzez które Kościół zbliża się do każdego człowieka, aby mu pomagać stawać się lepszym i spotkać Jezusa Chrystusa.

A zatem wszystkiego najlepszego dla Włoskiego Centrum Sportowego z okazji jego 70 lat! I życzenia dla was wszystkich! Wcześniej usłyszałem, że mianowaliście mnie swoim kapitanem — dziękuję wam. Jako kapitan zachęcam was, abyście nie poprzestawali na grze w obronie: nie zastygajcie w obronie, ale przechodźcie do ofensywy, abyśmy razem rozgrywali nasz mecz, który jest grą o Ewangelię.

Pamiętajcie: niech grają wszyscy, nie tylko najlepsi, ale wszyscy, z zaletami i ograniczeniami, jakie każdy ma, a nawet uprzywilejowując tych w gorszej sytuacji, jak to robił Jezus. I zachęcam was, abyście nadal angażowali się, poprzez sport, w pracę z młodzieżą z peryferii miast: wraz z piłkami do gry możecie dawać także powody do nadziei i ufności. Pamiętajcie zawsze o tych trzech drogach: szkoła, sport i miejsca pracy. Starajcie się o to zawsze. A ja was zapewniam, że na tej drodze nie będzie uzależnienia od narkotyków, od alkoholu i wielu innych nałogów.

Drodzy bracia i siostry, spotykamy się w wigilię Zesłania Ducha Świętego: modlę się o obfite wylanie na was Ducha Świętego, aby swoimi darami wspierał was na waszej drodze i czynił was radosnymi i odważnymi świadkami zmartwychwstałego Jezusa. Błogosławię wam i modlę się za was, a was proszę, byście modlili się za mnie, ponieważ ja też muszę rozegrać swoją grę, która jest grą na waszą korzyść, jest grą na pożytek całego Kościoła! Módlcie się za mnie, abym mógł rozgrywać tę grę aż do dnia, w którym Pan powoła mnie do siebie. Dziękuję.

Teraz wszyscy pomódlmy się w milczeniu. Niech każdy z was pomyśli o swojej drużynie, o swoich towarzyszach gry, o swoich trenerach, o rodzinie. I pomódlmy się do Matki Bożej, aby wszystkim błogosławiła: Zdrowaś Maryjo...

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama