Świadectwo Piotra - rękojmią władzy

Rozważanie podczas Audiencji Generalnej 3.04.1968

Czy zrozumieliście symboliczne imię Piotra, dane przez Jezusa Szymonowi, synowi Jony: "Ty jesteś Piotr, czyli skała, i na tej skale zbuduję Kościół mój"(1), tj. społeczność tych, którzy wierzą we mnie i zebrani są koło ciebie i których ty jesteś fundamentem? Myśl, jaka Jezus chciał wyrazić, jest jasna, będąc zarazem bardzo złożoną i głęboką dla tego, kto chce dobrze się nad nią zastanowić: Jest to idea trwałości, stałości i ciągłości, powiemy nawet nienaruszalności. Szymon, syn Jony, był człowiekiem dobrym lecz z tego, co o nim wiemy, był to entuzjasta, zmienny, szlachetny i nieśmiały. Nadając mu ten tytuł, charyzmat mocy, trwałości, wytrzymałości, stałości, które są właściwościami skały, Jezus zjednoczył orędzie swego słowa z nową i nadzwyczajną siłą tego apostoła, który miał posiadać - on i jego następcy - misję dawania z niezrównaną pewnością świadectwa o tym orędziu, które zwiemy Ewangelia.

Czy czas może zrodzić - a potem zniszczyć prawdę?

Pomyślcie o tym, że znajdujemy się tu na grobie Szymona, który stał się Piotrem-skałą. Doświadczamy prawdy słowa Jezusowego: Ty jesteś skałą. Tutaj jest ta skała (obraz wzięty z kamienia węgielnego, podwaliny, fundamentu, siły całego chrześcijaństwa, którym to kamieniem jest sam Chrystus), skała wciąż trwała, solidna, pewna. Jest to prawdziwy cud historyczny, psychologiczny, teologiczny: jest to dowód - można go nazwać eksperymentalnym - prawdy innego słowa, słowa proroczego i uroczystego, Jezusa: "Niebo i ziemia przeminą, ale słowa moje nie przeminą"(2).

A z punktu widzenia pedagogicznego i ideologicznego ta dziwna rzeczywistość nabiera zupełnie szczególnego znaczenia dla was, drodzy synowie, studenci i wierni, którzy jakby z powołania staracie się uwydatniać prawdę. Czymże jest nauka, jeśli nie poszukiwaniem wielkiej, pięknej, wspaniałej prawdy?

Lecz cóż wam na ten temat mówi świat współczesny i nauka? Powiada wam on, że prawda nie jest ani niewzruszoną, ani ostateczną, ani pewną. Do tego stopnia, że dziś studia określone są raczej jako poszukiwanie prawdy niż jej posiadanie i zdobycie. W istocie wszystko się zmienia, wszystko postępuje naprzód, wszystko się przekształca. Myśl ludzka charakteryzuje się przez swój ruch, przez swój proces historyczny, przez to, co zwie się historycyzmem wyniesionym do rzędu systemu. Czyni on z czasu element, który rodzi, a potem pożera prawdy. Kult czasu opanowuje kulturę, a wynikiem tego jest, że nie ma już nic pewnego, nic trwałego, nic, co byłoby godne przyjęcia i wiary jako wartość, której można by się powierzyć celem nadania życiu orientacji i sensu.

Czy aggiornamento polega na zmianie doktryny tradycyjnej?

Zjawisko to ogarnia też religię, którą wielu ludzi chciałoby poddać radykalnej rewizji, starając się ogołocić ją z dogmatów, tj. z pouczeń, które wydają się już prześcignięte przez postęp naukowy i są niezrozumiałe dla myśli współczesnej. Gdy ludzie starają się nadać religii katolickiej wyraz bardziej dostosowany do współczesnego języka i do obiegowej umysłowości, gdy chcą uwspółcześnić naukę religii, to niestety często burzą jej wewnętrzną rzeczywistość. Ludzie starają się uczynić naukę religii "zrozumiałą". Aby to uczynić, zmienia się najpierw sformułowania, którymi ja Kościół nauczający wyraził, którymi ją, żeby tak powiedzieć, opieczętował, pozwalając jej iść przez wieki tak, aby pozostała zawsze sobą. Następnie narusza się samą treść doktryny tradycyjnej, poddając ją panującemu prawu przetwarzającego historycyzmu. Wówczas słowo Chrystusa nie jest już prawdą nienaruszalną, zawsze taką samą i podobną do siebie samej, zawsze żywa, świetlistą, płodną, nawet jeśli czasem przekracza ona nasze zrozumienie. Redukuje się ją do prawdy cząstkowej tak jak inne prawdy, które umysł mierzy i kształtuje według swych własnych granic, zawsze gotowy nadać im inny wyraz w następnym pokoleniu, dzięki samowoli odbierającej wierze wszelki obiektywizm i autorytet transcendentalny.

Nie taka była myśl Jana XXIII zwołującego sobór

Zarzuca się Soborowi, że wszczął i autoryzował ten sposób traktowania tradycyjnego nauczania. Nic bardziej fałszywego! Przypomnijmy sobie słowa Jana XXIII. Nasz czcigodny poprzednik, "wynalazca", jeśli wolno się tak wyrazić, tego aggiornamento, w imię którego ośmielają się niektórzy narzucić dogmatowi katolickiemu niebezpieczne, a czasem ryzykowne interpretacje, w swym słynnym przemówieniu na otwarcie II Soboru Powszechnego Watykańskiego obwieścił, że miał on potwierdzić od nowa całą doktrynę katolicką, "niczego z niej nie ujmując". Musi on poszukiwać najlepszego sposobu i najlepiej odpowiadającego dojrzałości nauk współczesnych, by nadać tej doktrynie współczesny wyraz, bardziej adekwatny i głębszy(3).

Zatem wierność dla Soboru zachęca nas z jednej strony do nowych i uważnych badań nad prawdami wiary, a z drugiej kieruje nas do trwałego i pocieszającego niedwuznacznego świadectwa Piotra. Wszak sam Jezus chciał, aby głos jego nieomylny gwarantował w łonie Kościoła trwałość wiary, aby stawiał czoło samowolnej niestałości i niweczącemu działaniu czasu.


Przypisy:

1. Mt 16, 18.

2. Mt 24, 35.

3. AAS 55 (1963) 791 - 792.



Źródło: Paweł VI - Trwajcie Mocni w wierze t.2 - wyd. Apostolstwa Młodych - Kraków 1974, s. 46 - 49.



opr. kkk/mg



« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama