Przemówienie podczas audiencji generalnej 10.05.1967
Idąc za wątkiem Naszych myśli o wierze, przypomnimy wam dwie wypowiedzi. Jedna znajduje się w § 67 słynnej konstytucji soborowej Lumen gentium w rozdziale VIII, poświeconym Matce Najświętszej, gdzie postawiona została następująca zasada: "Niechaj wierni pamiętają o tym, że prawdziwa pobożność nie polega ani na czczym i przemijającym uczuciu, ani na jakiejś próżnej łatwowierności, Jęcz pochodzi z wiary prawdziwej, która prowadzi nas do uznawania przodującego stanowiska Boga-rodzicielki i pobudza do synowskiej miłości ku Matce naszej oraz do naśladowania Jej cnót". Uważamy, że jest to dobra droga, jedynie pewna, dla szerzenia naszego kultu, naszej maryjnej duchowości. Wiadomo, że najświętsze imię Maryi stało się dzisiaj, w pewnym sensie podobnie jak imię Chrystusa, znakiem, któremu się sprzeciwiają (Łk 2,34). Niektórzy wychwalają je w sposób niekiedy przesadny, przekraczając w tym granice właściwych doktrynalnych czy kultowych wymiarów, dzięki którym pobożność maryjna jest harmonijnie włączona we właściwe Kościołowi katolickiemu ramy teologiczne i liturgiczne. Inni, przeciwnie, nie doceniają wartości pobożności maryjnej i atakują ją, sądząc, że ona przesiania, zaćmiewa niesłusznie kult należny samemu Chrystusowi. W sprawie tej jest rzeczą pocieszającą stwierdzić, że wielu braci chrześcijan jeszcze od nas odłączonych daje dowód większej surowości i obiektywności względem katolickiej doktryny maryjnej. Nie jest ona już dla nich jakąś "katolicką herezją", chociaż dogmat maryjny stanowi dla nich nadal jedną z najcięższych przeszkód do zjednoczenia z Kościołem katolickim w tej samej wierze. W tych ostatnich latach ton sporu maryjnego stał się spokojniejszy, a treść jego bardziej naukowa. Co do Nas, jesteśmy przekonani, że to właśnie we wierze, zarówno jako cnocie pozwalającej nam rozpoznać prawdziwe Objawienie Boże tłumaczone nam i nauczane przez magisterium Kościoła, jak i w obiektywnej nauce, którą wierny każdy przyjąć powinien, znajdujemy światło, miarę i radość kultu naszego dla Matki Chrystusowej, która jest przecież z różnych tytułów Matką Boga i naszą Matką (por. R. Laurentin, La Question mariale).
Druga wypowiedź odwołująca się do naszej wiary, gdy mowa o królewskim i przesłodkim imieniu Maryi, ukazuje nam Najświętszą Pannę jako przykład wiary (por. Lumen gentium, 58,63). Gdyby nie krótkość i prostota tego naszego spotkania, z przyjemnością wdalibyśmy się w długie dociekanie na temat wiary Maryi, rozważając ją samą w sobie i w perspektywie naszego synowskiego naśladowania, które jawi się jako konieczne i owocne.
Pewną bardzo ważną okoliczność podkreślić należy w ewangelicznym opowiadaniu o Maryi: była ona na pewno wewnętrznie oświecona jakimś niezwykłym charyzmatem światła, który zapewniał jej i niewinność i jej misję. Widzimy w Ewangelii, jak promieniowały w niej poznawcza jasność i prorocza intuicja spraw bożych i jak zalewały jej uprzywilejowaną duszę. Lecz mimo wszystko Panna Najświętsza miała wiarę, która suponuje nie bezpośrednią oczywistość poznania, lecz przyjęcie prawdy ze względu na objawienie Boże. "Błogosławiona Dziewica szła naprzód w pielgrzymce wiary" mówi Sobór (tamże, n. 58).
Ewangelia wskazuje nam na jej zasługującą drogę, którą przypominać sobie będziemy i którą czcić będziemy jedynie tą przedziwną pochwałą Elżbiety, ujawniającą nam psychologię i cnotę Maryi: "Błogosławionaś, któraś uwierzyła" (Łk 1,45). A potwierdzenie tej podstawowej cnoty Maryi znaleźć możemy na wszystkich kartach Ewangelii, świadczących nam o tym, czym ona była, co mówiła, co czyniła. Czujemy się przez to zobowiązani pójść do szkoły jej przykładów i w jej postaci niezrównanej, takiej, jaką nam maluje jej postawa w obliczu spełnionego w niej Chrystusowego misterium, znaleźć model, wzór do naśladowania dla umysłów pragnących być religijnymi wedle bożego planu naszego zbawienia. Jest to wzór gotowości, poszukiwania, przyjęcia i oddania się, ofiary, a także rozmyślania, oczekiwania, pytania, opanowania siebie, spokojnego i władczego upewnienia, się w swoim sądzie i w działaniu. Jest to wreszcie model pełni modlitwy i zjednoczenia, właściwy tej duszy niezrównanej, łaski pełnej, napełnionej Duchem Świętym, ale także i przykład wiary, a więc przykład bliski nam, który nie tylko możemy podziwiać, ale i naśladować.
Prośmy Maryję o ten najdroższy dar wiary, dar, który dzisiaj jest tym cenniejszy, że się go mniej strzeże i mniej docenia. Jest to dar, który bardziej niż każdy inny pozwoli nam się upodobnić do Maryi; sprawi on, że zamieszka w nas Słowo Boże, w jej łonie wcielone. Dar ten z przedświtu teraźniejszego dnia winien prowadzić nas do brzasku dnia wiekuistego.
Źródło: Paweł VI - Trwajcie Mocni w wierze t.1 - wyd. Apostolstwa Młodych - Kraków 1970
opr. kk/mg