Przemówienie podczas audiencji generalnej 13.07.1966
Co Kościół robi ? Dla wielu pytanie to sprowadza się do tego: do czego służy Kościół? W czym Kościół jest przydatny? A ten zwyczaj współczesny wartościowania wszystkiego wedle funkcji praktycznej, ekonomicznej użyteczności danej rzeczy sprawia, że ma się pokusę odpowiedzieć: nie jest on przydatny na nic; Kościół nie robi niczego, co służy realnemu życiu.
Otóż, aby zrozumieć znaczenie misji Kościoła, to znaczy jej skuteczności, włączenia się jej w zawrotny wir ludzkiej działalności, wystarczy przypomnieć pewne proste, ale wzniosłe powiedzenie Pana Jezusa do apostołów, to znaczy słowa założyciela Kościoła do tych, co po nim będą nim kierować: "Wy jesteście światłością świata" (Mt 5,14). Przypuśćmy, że znajdujemy się w jakimś ciemnym pokoju, w którym nagle zapala się światło: czy rzeczy i osoby będące w tym pokoju się zmieniły? Nie, są takie jak przedtem. Co się jednak stało? Wraz ze światłem stało się tak, że wszystko nabrało kształtów, wymiarów, kolorów. Przypominacie sobie poemat Manzoniego na święto Zesłania Ducha Świętego? "...Jak przejrzyste światło, które spływa z jednej rzeczy na drugą, i gdzie tylko pada, wszędzie budzi przeróżne barwy..."
Trzeba jasno powiedzieć, że Kościół do niczego nie służy w porządku doczesnym, gdyż właśnie "królestwo jego nie jest z tego świata" (por. J 18,36); jest on jednak światłością świata. To znaczy, że jest on nosicielem posłannictwa prawdy i mądrości, która naszemu ziemskiemu życiu nadaje sens; rozjaśnia ona świadomość człowieka; objawia mu to, czym on jest (człowiek bowiem zawsze pozostaje sam dla siebie zagadką; odpowiedź na ten wielki nakaz filozofii: poznaj sam siebie, jest zawsze chwiejna, częściowa, zmienna, boleśnie niepewna). Kościół daje człowiekowi prawdziwą świadomość samego siebie.
Co więcej, jeżeli sieją dobrze obserwuje, to świadomość ta, jaką Kościół budzi w ludzkości, nie jest po prostu jakąś mądrością wyrozumowaną tylko; jest to świadomość działająca, albo jeżeli chcecie, jest to pewien niepokój, jakiś ferment, pewne powołanie, pewna odpowiedzialność, jakiś cel do osiągnięcia; to jakiś człowiek nowy, który ma się narodzić ze starego człowieka, to królestwo do zdobycia, to rozpoczęcie nowego życia tu na ziemi, aby się pełnią jego cieszyć tam, poza czasem. Żaden humanizm nie budzi tyle myśli, tyle sił, tyle nadziei w sercu człowieka i w myśli społeczności, jak ten, który głosi i tworzy Kościół. Misją, zadaniem jego jest wychowywać człowieka, wychowywać - educare - w etymologicznym i sokratesowym znaczeniu słowa, to znaczy, wydobyć, ustawić do pracy, do dzieła, doprowadzić do doskonałości. Pewnie, Kościół wie, że człowiek jest zawsze istotą niewykończoną, i co więcej, w głębi swojej zranioną przez grzech pierworodny; ma on jednak dla człowieka ogromny szacunek, ma do niego wielkie zaufanie, ma dla niego ogromną miłość; "z tego to powodu - jak mówi Sobór - czuje się on naprawdę ściśle złączony z rodzajem ludzkim i jego historią" (Gaudium et spes, n. l).
Niech to wystarczy, aby skłonić was do zastanowienia się nad posłannictwem Kościoła. Nie, nie jest on bezużyteczny dla życia i dla ludzkich dziejów. Jest on zbawienny, opatrznościowy, konieczny.
Pragnęlibyśmy, abyście z tej audiencji wszyscy wynieśli jak największe poczucie wdzięczności względem Chrystusa Pana, naszego Zbawiciela, za to, że ustanowił Kościół i za to, że powierzył mu tę misję oświecenia i wychowywania ludzkości; zarazem pragnęlibyśmy, ażeby wzrosła w was cześć dla Kościoła świętego i zaufanie do niego.
Źródło: Paweł VI - Trwajcie Mocni w wierze t.1 - wyd. Apostolstwa Młodych - Kraków 1970
opr. kk/mg