Na co dzień słyszymy: "to mi się nie opłaca", "co ja z tego będę miał?" - a jednak jest szerokie grono ludzi, którym obce są takie sformułowania
Stwierdzenia typu: „To mi się nie opłaca”, „To za trudne” lub „Co ja z tego będę miał?” nie należą dziś do rzadkości. Wolontariusze przeczą jednak takim opiniom.
Na szczęście wciąż, a zwłaszcza w okresie świątecznym, przybywa tych, którzy swoim oddaniem i zaangażowaniem podważają sens takich poglądów. Choć niekiedy diametralnie różnią się od siebie wykształceniem, doświadczeniem, temperamentem czy wykonywaną na co dzień pracą, to łączy ich wspólny mianownik — chęć niesienia pomocy innym. Wolontariusze to osoby, które odkryły w sobie gen dobroci i co najważniejsze — potrafią zrobić z niego użytek. Dzięki Międzynarodowemu Dniu Wolontariusza corocznie przypadającemu 5 grudnia oraz kolejnym kampaniom społecznym, jak: „Pomaganie wzmacnia” czy „Zostań Super W” wolontariat staje się pozytywnym zjawiskiem społecznym.
Zastanawiając się nad tym tematem, można paradoksalnie stwierdzić, że w rzeczywistości trudno wskazać etap życia człowieka czy obszar jego działalności, w którym nie mógłby on liczyć na pomoc wolontariuszy zrzeszonych w różnego rodzaju organizacjach, fundacjach czy stowarzyszeniach. Zawrotna liczba tych, które działają tylko na terenie Polski, nie pozwala na rzetelne przedstawienie ich działalności. Mimo wszystko warto nagłaśniać aktywność wolontariuszy. Ich szczególne zaangażowanie doceniła także Komisja Europejska, ogłaszając rok 2011 Europejskim Rokiem Wolontariatu.
Wzorując się na Chrystusie — Nauczycielu miłości braterskiej, Kościół już w pierwszych wiekach istnienia pielęgnował działalność charytatywną. Ewoluowała ona na przestrzeni lat, tak by w Polsce na przełomie XIX i XX w. przyjąć postać scentralizowanych struktur, które dały początek funkcjonującym dziś 44 diecezjalnym i archidiecezjalnym Caritas. Caritas, czyli miłość miłosierna, to działanie na rzecz bliźnich, które jest skutkiem, jak pisze w swojej książce pt. Niosący pomoc nie spadają z nieba kard. Paul Josef Cordes, „przynaglania ze strony Boga, które człowiek odczytuje w swoim sercu. To dowód tożsamości przynależenia do Jezusa z Nazaretu. Działalność charytatywna osadzona jest w Bogu i to On umożliwia nam jej udzielanie, uzdalnia nas do gotowości ofiarowywania siebie, swojego czasu i swoich zdolności na rzecz innych”.
Wolontariusz jest osobą bezinteresownie czyniącą dobro. Dobrze wie o tym 4 tys. współczesnych samarytan współpracujących z Centrum Wolontariatu Caritas Archidiecezji Gdańskiej, chociaż, jak zauważa Dorota Kropińska, koordynator centrum, trudno precyzyjnie stwierdzić, ilu w gdańskiej wspólnocie Kościoła jest chętnych do pomocy innym. Osobną bowiem grupę stanowią wolontariusze na stałe pracujący w oddziałach gdańskiej Caritas, a osobną ci, którzy włączają się w różnego rodzaju akcje. Tych nie brakuje, począwszy od sierpniowej zbiórki artykułów szkolnych pod nazwą „Ołówek” dla najbardziej potrzebujących uczniów, pomocy lokalnym hospicjom, a skończywszy na najbliższej, odbywającej się w dniach 26—27 grudnia, pomocy na rzecz powodzian, polegającej na zbiórce niezbędnych artykułów. Koordynatorka zwraca uwagę, że okres zbliżających się świąt to przede wszystkim wytężone działania dotyczące akcji Wigilijnego Dzieła Pomocy Dzieciom. — To czas, gdy w naszym centrum zawsze pojawiają się nowi chętni do pomocy — podkreśla Dorota Kropińska.
Wielopłaszczyznowa pomoc gdańskiego Centrum Wolontariatu pokrywa się z działalnością, na mniejszą skalę, Parafialnego Zespołu Caritas w podpoznańskich Tulcach. Choć istnieje on przy parafii pw. Narodzenia NMP dopiero od sześciu lat, to już jest jednym z najprężniej działających na terenie archidiecezji poznańskiej. — Prowadzimy szeroką działalność, która jest po prostu odpowiedzią na potrzeby mieszkańców naszej parafii. Zajmujemy się przede wszystkim wydawaniem żywności, w tym także plonów przekazanych przez rolników, odzieży, obuwia oraz innych najbardziej potrzebnych artykułów. Parafialny Zespół Caritas przypomina spiralę dobroci. Jako zalewie 8-osobowy zespół nie moglibyśmy pomagać potrzebującym na taką skalę, gdyby nie otwartość parafian i życzliwość ks. proboszcza Marka Matyby. Ludzie pomagają, bo widzą, że ich znajomi i sąsiedzi również pomagają — mówi Jadwiga Dziarska, koordynator tuleckiej Caritas. Jak podkreśla, cieszy ją obecność młodzieży licealnej oraz zaangażowanie młodych małżeństw. — Nasze drzwi są zawsze otwarte, a to procentuje — dodaje Dziarska. W opinii koordynatorki wolontariat wymaga dojrzałości, ale z drugiej strony jest swoistego rodzaju drabiną do nieba. — Dawanie z siebie wraca z nawiązką, ponieważ daje nam dużo wewnętrznej, głębokiej radości. Nie można również zapomnieć o zewnętrznych przejawach wdzięczności obdarowanych: często zdarza się, że osoby, które wspieramy swoją działalnością, telefonują do nas i przyznają, że gdy już byli pewni, że świat o nich zapomniał, Caritas pamięta — dodaje pani Jadwiga.
„Nadchodzi super W! Odkryj go w sobie i zostań superwolontariuszem Akademii Przyszłości” — to hasło istniejącej od 2003 r. Akademii Przyszłości, działającej w ramach Stowarzyszenia „Wiosna”. Projekt krakowskiej organizacji to dowód, że wbrew powszechnej negatywnej opinii o hedonistycznie nastawionym do życia młodym pokoleniu, najmłodszym Polakom nie brakuje zapału i co najważniejsze, zaangażowania do niesienia pomocy innym. Świadczy o tym tysięczna grupa wolontariuszy skupionych w 15 miastach, w tym: w Kielcach, Toruniu czy Sanoku. Ideą projektu jest pomoc w nauce dzieciom wychowującym się w trudnych warunkach rodzinnych czy materialnych. W relacji wolontariusz—podopieczny obie strony obdarowywane są dobrem, bo jak przyznaje Anna Wilczyńska, koordynator Akademii Przyszłości: — Akademia to cały system pomnażania talentów. Dziecko, mając swojego osobistego opiekuna, ma szansę uwierzyć, że jest ważne i wyjątkowe. Wolontariusz może sprawdzić się w bardzo odpowiedzialnej pracy, ale też rozwinąć się jako lider, trener. W system ten włączyły się też nasze partnerskie szkoły, nauczyciele i rodzice. Chcemy integrować środowisko, w którym wychowuje się dziecko, by wspierać je w rozwoju — podkreśla Anna Wilczyńska.
Kolejnym przykładem wzajemnego przenikania się dwóch środowisk jest np. program „Projektor — wolontariat studencki”. Zakłada on wspieranie uczniów z małych miejscowości, do 20 tys. mieszkańców. Agnieszka Kawka, koordynator programu na Lubelszczyźnie, podkreśla, że projekty studenckie o różnorodnej tematyce, jak np. żonglerka czy robotyka, są alternatywną formą zajęć pozalekcyjnych, których często brakuje w małych miejscowościach. — Osoby zaangażowane w ten rodzaj wolontariatu to pasjonaci swoich dziedzin. Dodatkowo, realizując poszczególne projekty, nabywają wiele nowych kompetencji — dodaje Kawka.
Wolontariat hospicyjny to kolejne, może najbardziej znane, „oblicze” samarytańskiej służby wobec cierpiących sióstr i braci. Barbara Szynaka, koordynator wolontariatu medycznego w Hospicjum im.
ks. E. Dutkiewicza w Gdańsku, zwraca uwagę, że posługa ta poprzedzona jest odpowiednim przygotowaniem. Składa się na nie: kurs, praktyki oraz egzamin z wolontariatu medycznego. Obecnie z gdańskim hospicjum współpracuje 63 wolontariuszy. Najliczniejszą grupę stanowią osoby powyżej 50. roku życia. Służba ta to praca zarówno na oddziale placówki, jak i w domu chorego. Wolontariat ten to nie tylko zabiegi pielęgnacyjne, ale przede wszystkim bycie z podopiecznym, to bliska relacja i wzajemne przywiązanie. Jak zauważa Szynaka, budowaniu bliższych relacji służą przedstawienia czy wspólne coczwartkowe podwieczorki organizowane na korytarzach hospicjum. Koordynatorka podkreśla, że trzeba pamiętać o zapewnieniu wolontariuszom psychicznego i duchowego wsparcia w ich trudnej posłudze. Organizowane są dla nich rekolekcje oraz indywidualne spotkania.
— Wolontariat to świadectwo życia i akt wiary, który dzięki dawaniu siebie innym, nadaje pełnię naszemu życiu — konkluduje ks. Waldemar Hanas, dyrektor Caritas Archidiecezji Poznańskiej.
opr. mg/mg