Kto jest dziś ważny dla mężczyzn? Można się o tym było przekonać na spotkaniu Only4Men w Sadowiu
Dzień Ojca już za nami, ale przywołuje pytanie: kto jest ważny dla współczesnych mężczyzn? Wyjaśnili to ci, którzy przyjechali do Matki Pięknej Miłości w Sadowiu na spotkanie ONLY4MEN. Około 350 mężczyzn w różnym wieku modliło się tam na różańcu, a nawet leżało krzyżem, by być także lepszymi mężami i ojcami.
Na początek wyjaśnienie - ONLY4MEN to cykliczne spotkania mężczyzn organizowane przez wspólnotę Wojownicy Maryi. Mają one charakter otwarty i uczestniczą w nich osoby z różnych wspólnot. Są wśród nich mężowie, ojcowie, single, rozeznający, poszukujący, w różnym wieku i z różnych części Polski. W miejscu, gdzie czczona jest Matka Pięknej Miłości w Sadowiu spotkałam mężczyzn, którzy przyjechali tam nawet z Krakowa i znad morza, jak Gdańszczanin spotkany przeze mnie jeszcze w drodze do klasztoru i parafii pasjonistów. Kiedy zapytałam, dlaczego wyruszył w tak długą trasę, odpowiedział, że spotkania ONLY4MEN to dla niego rekolekcje, na które prowadzi go Maryja. Na pewno to niecodzienne słowa w ustach młodego mężczyzny - męża i ojca. Każde spotkanie ONLY4MEN to przede wszystkim wspólna Msza Święta, modlitwa, konferencje, prace w grupach i świadectwa. W spotkaniu zorganizowanym w Dniu Matki na Golgocie w Sadowiu uczestniczyło około 350 osób, podkreślam raz jeszcze, samych mężczyzn. Niektórzy z nich przywieźli ze sobą miecze, bo ci, którzy są już zaangażowani w ONLY4MEN składają „ślubowanie miecza”. To decyzja, że w życiu chcą być wojownikami Boga, z czym wiąże się walka z każdą formą zła, walka o dobre wartości. Miecz, który po ceremonii każdy z wojowników umieszcza w szczególnym miejscu w swoim domu, jest symbolem tego zobowiązania.
Inicjatorem i prowadzącym ONLY4MEN jest salezjanin ks. Dominik Chmielewski. - Ks. Dominik wychwycił sytuację, że trzeba mężczyznom pomóc, by odnaleźli w sobie męskość, hart ducha, wolę walki, tworzenia rodziny, patriotyzmu, rzeczy wartościowych dla żony i dzieci. By mężczyzna rozmawiał z żoną, a nie krzyczał na nią, by nie bał się rozmawiać ze swoimi dziećmi. By po prostu był dla nich — mówił proboszcz parafii w Sadowiu i pasjonista ojciec Grzegorz Słowikowski, zauważając, że współcześnie mężczyźni w życiu Kościoła, rodziny i nie tylko, jakby wycofali się do tyłu i nie dostrzegają tego, że są swoim rodzinom potrzebni na co dzień. - Może mają na to wpływ czasy, w których żyjemy, może brakuje wzorca i poczucia, że mężczyzna bardzo jest potrzebny. Obecnie bardzo często został on sprowadzony do marginesu, osoby, która przynosi pieniądze do domu, spełnia swoje obowiązki małżeńskie, do tego idzie jeszcze napalić w domu, a potem jest niepotrzebny - podkreślał o. Grzegorz. Jest jednak wyjście z tej sytuacji.
Obecnie, gdy godność ludzka i wartości są niszczone przez różne systemy, internet, telewizję i grzech, można i trzeba szukać pomocy u Jezusa i Maryi. Jak podkreśla pasjonista przychodzimy do Jezusa, a On przypomina, że szukał wzorca, piękna u swojej mamy. To ona Go wychowywała i była dla Niego podporą i wychowawczynią. Dlatego Jezus w wielu miejscach wskazuje nam i mówi „idźcie do Maryi. Ona was będzie w Moim imieniu uczyła”. I Maryja nas uczy. Bo jest cicha, pokorna, rozmodlona, ale równocześnie stanowcza i konkretna. - Dzisiaj potrzeba wszystkim, również mężczyznom, pokory, życia wartościami, ale również konkretności w działaniu, odpowiedzialności w podejmowaniu decyzji. Dzisiaj jesteśmy coraz częściej wiecznie dziećmi. Współczesny człowiek boi się podejmować konkretne decyzje, zakładać rodzinę i odpowiadać za najbliższych — mówił
o. Grzegorz, podkreślając jeszcze raz, że w tym momencie warto szukać pomocy u Jezusa i Maryi. Tak robią uczestnicy spotkań ONLY4MEN. Będąc wojownikami Maryi dostrzegają, że mężczyzna z różańcem, czytający Pismo Święte, który zachowuje dekalog, jest bardzo męski.
Często podczas tych męskich spotkań można usłyszeć konferencje wygłoszone przez specjalistów i świadectwa osób, które wcześniej były na marginesie życia i odnalazły jego sens. - Ludzie, którzy odkryli, że bycie mężczyzną to nie bycie brutalem, czy niebezpiecznym człowiekiem pokazującym swoją siłę przez siłę mięśni. Mężczyzna jest silny siłą swojego ducha, swoją odpowiedzialnością, wiarą i umiłowaniem pozytywnych wartości — podkreślał o. Słowikowski. Tym razem w Sadowiu świadectwa mężczyzn były znakiem pokazującym innym, jak ważny jest Bóg w życiu, jak ważny jest ojciec w życiu dzieci i dzieci w życiu ojca, jak ważna dla mężczyzny jest rodzina.
- Mam na imię Olek i mam 24 lata — zaczął swoje świadectwo młody mężczyzna. - Chcę wam opowiedzieć jak doświadczyłem Boga w swoim życiu. Moje dzieciństwo było bardzo ciężkie. Wychowywałem się w przemocy, mój ojciec był alkoholikiem. Wielokrotnie na naszych oczach bił naszą matkę. Zawsze żyłem w strachu, najbardziej bolało mnie to, że nigdy nie mogłem obronić swojej mamy, bo bałem się swojego ojca. Niejednokrotnie musiałem w nocy na boso, w piżamie uciekać przed własnym ojcem. W wieku 14 lat odważyłem się mu postawić. Po kolejnej awanturze powiedziałem: „tato ja już nie mam siły, już tego nie zniosę, proszę cię odejdź od nas, ja naprawdę nie wytrzymam dłużej”. Ojciec bez problemu spakował się i tego samego dnia wyprowadził się. Wydawało się, że piekło się skończyło, ale ojciec zostawił nas z długami — tłumaczył Olek, którego matka nie umiała sobie poradzić z tą sytuacją. Nadszedł moment kiedy nie miał co jeść, nie płacili od dawna rachunków, więc w ich domu wyłączono prąd, ciepłą wodę, gaz i ogrzewanie. Kiedy wyrzucono ich z mieszkania do lokalu socjalnego wpadł w towarzystwo ćpunów i alkoholików.
- Pytałem się Boga: dlaczego całe życie mam tak przerąbane? Czemu znajduję się w takim miejscu, przecież nikomu nic nie zrobiłem? Odsunąłem się od Boga, wszedłem w świat przestępczy i rzuciłem szkołę. Musiałem zarobić pieniądze, by mieć co zjeść. Zacząłem handlować narkotykami - opowiadał Olek. Imponowało mu życie uliczne. Kiedy jego dziewczyna została wykorzystana seksualnie obwiniał się o to. Zrodziła się w nim nienawiść, chęć zemsty, w końcu wpadł w depresję i zaczął brać narkotyki w śmiertelnych dawkach. Dziewięć miesięcy temu w parku spotkał mamę kolegi, która zaczęła mówić mu o Bogu, przebaczaniu i wspólnocie, do której należała. Kiedy pokazała mu aplikację Pismo Święte i dała książeczkę „Jezu, Ty się tym zajmij”, zaczął czytać Pismo Święte, zrezygnował z narkotyków, podjął pracę i zaczął toczyć walkę o normalne życie. Nie było łatwo i nie jest łatwo. - To nie jest tak, ze gdy poszedłem tą drogą wszystko zaczęło mi się układać. Cały czas się potykam. Prześladują mnie moi wrogowie ze „starego” życia, nie rozumieją, że zrezygnowałem z przemocy. Cały czas mi ubliżają, grożą. Moja obecna dziewczyna nie chce mnie znać. Nawet nie ma pojęcia, że się nawróciłem. Ale wiem, że nie mogę się poddać. Czuję obecność Boga, który mocno mnie trzyma — podkreślił.
Paweł zaczął swoje świadectwo od modlitwy, by Bóg przebaczył mu zabicie 200 osób. Jako młody chłopak wstąpił do Wyższej Szkoły Marynarki Wojennej, został oficerem. Wyrzucono go z wojska, gdy zabronił w stanie wojennym wyjść swojej kompani przeciw strajkującym. Wtedy został najemnikiem w Afryce, zabijał jako snajper od RPA po Egipt. Po powrocie zaczął pić alkohol. Miał super samochód i komórkę, ale nie zauważył, że rozpadał mu się dom. - Nie widziałem moich córek, nie słyszałem, że moja żona krzyczy: „daj spokój”. Wyeliminowałem rodzinę, rozwiodłem się. Córkami opiekuję się do dzisiaj - opowiadał Paweł. Stracił wszystkie pieniądze. Wtedy wykrzyczał Bogu, że nie chce tak żyć. Pewnej nocy wśród bezdomnych został zaproszony na kurs u redemptorystów „Żyj świadomie z Jezusem”. - Tam trzeba było w czasie modlitwy wybaczyć swojemu ojcu, matce, rodzeństwu, kolegom z podwórka i odzyskać własną tożsamość — mówił Paweł.
- Najpiękniejsza Matka świata — Maryja nauczyła mnie jednego, że jeżeli nawet moje dzieci krzyczą na mnie, wyzywają, czy zrobią coś, co nie jest halo, to je przytulam, bo Bóg mówi, że mamy być tak jak On, sprawiedliwi w miłosierdziu i miłosierni w sprawiedliwości. Jesteście mężczyznami tak jak ja, ci którzy mają rodziny, błagam was w imieniu wszystkich, którzy stracili rodziny, nie ustępujcie, to wasza droga do nieba - kontynuował. - Będąc współorganizatorem oblężenia Jasnej Góry modlę się o to, by tam przyjechało 100 tysięcy mężczyzn, by wykrzyczeli, że od dzisiaj są filarami w swoich rodzinach. To oni są odpowiedzialni za rodziny i dzieci, za błędy żon, dzieciaków i wnuków. To oni jako filary biorą na siebie za nich odpowiedzialność. My mamy być wrażliwymi wojownikami Maryi, wrażliwymi na słabość swoich najbliższych, wrażliwymi na upadki naszych dzieci - podkreślił Paweł.
opr. mg/mg