Kleryk na 48 godzin

Coraz więcej seminariów i zakonów decyduje się na akcje promocyjne, umożliwiające młodym ludziom "zasmakowanie" w życiu kleryka czy zakonnika

Coraz więcej seminariów i zakonów decyduje się na akcje promocyjne, które mają zachęcić młodych ludzi do wstępowania na drogę powołania. Część duchownych ma jednak wątpliwości, czy to dobry pomysł.

 

W Polsce liczba kleryków będących na pierwszym roku studiów spadła o ponad jedną trzecią w ostatnich pięciu latach. W niektórych seminariach, zwłaszcza zakonnych, nie przyjęto ani jednego kandydata. W ubiegłym roku zanotowano kolejny spadek powołań.

— Widoczny jest znaczący spadek, zwłaszcza w porównaniu z 2006 r., kiedy na pierwszym roku w seminariach diecezjalnych było aż 1029 kleryków, a w seminariach zakonnych 351 nowych alumnów — mówi ks. Marek Dziewiecki, krajowy duszpasterz powołań. — Tak liczne powołania to był jednak w dużej mierze efekt przeżywania śmierci Jana Pawła II. To był wielki dar, ale jednorazowy.

Jego zdaniem Kościół musi się pogodzić z tym, że liczba powołań nie będzie w najbliższym czasie rosnąć. — Musimy za to zrobić wszystko, żeby do seminariów trafiały osoby bardziej świadome i przygotowane do tego — dodaje ks. Dziewiecki.

Na plakacie i w internecie

Jednak rektorzy seminariów duchownych szukają sposobów, by powołań było więcej. Część z nich sięga po pomysły znane wcześniej z kampanii reklamowych. Pojawiają się plakaty, na których młodzi księża i klerycy zachęcają do wstępowania do seminarium i filmiki reklamowe w internecie.

Wyższe Seminarium Duchowne w Łodzi podjęło nawet inicjatywę „Zostań klerykiem na... 48 godzin”. Pojawiły się plakaty z takim hasłem. Spogląda z nich młody chłopak w sutannie, który siedzi na ławce z otwartym lekcjonarzem w ręku. O co chodzi? To reklama nietypowych rekolekcji organizowanych przez seminarium. „Chcemy otworzyć nasze drzwi dla studentów, oczywiście wchodzi w grę tylko płeć męska, którym nieobojętny jest temat kapłaństwa i seminarium, i zaprosić do przeżycia dwóch dni razem z nami. Jako że chodzi o pokazanie seminaryjnej codzienności, program spotkania nie będzie znacznie odbiegał od tego, który na co dzień obowiązuje kleryków. Przeżyć w seminarium zwyczajne piątkowe popołudnie i wieczór, sobotę oraz część niedzieli — oto prosty cel naszego przedsięwzięcia” — można przeczytać o akcji na stronie seminarium.

— Chcieliśmy zrobić coś w rodzaju rekolekcji, niekoniecznie po to, by namawiać do wstępowania do seminarium — tłumaczy ks. dr Mariusz Rucki, prefekt seminarium. — Choć może ktoś po cichu myśli, by zostać księdzem — dodaje.

To nie pierwsza tego typu akcja w Polsce. „Gramy o najwyższą stawkę. Dołącz do nas” — plakaty z takim hasłem zachęcały do udziału w rekolekcjach powołaniowych w Świdnicy. Na plakacie widać kilku alumnów tamtejszego Wyższego Seminarium Duchownego, stojących na piłkarskim boisku, czekających na skompletowanie drużyny piłkarskiej. — Nie robiliśmy tych zdjęć na prawdziwym stadionie. Wszystko działo się w kaplicy, pozowaliśmy na tle białej ściany — opowiada Łukasz Czaniecki, jeden z pomysłodawców nietypowego plakatu. — Plakat skierowany jest do tych, którzy chcą poznać życie w seminarium, i podkreśla, że klerycy to normalni ludzie, choć wybrali szczególną drogę, która wcale nie wiąże się z rezygnacją z osobistych zainteresowań — dodaje. Akcja, jak mówi, odniosła sukces. Na rekolekcje zgłosiło się 120 osób.

Z kolei seminarium w Legnicy reklamowało swoje rekolekcje powołaniowe pod hasłem „Tylko dla prawdziwych mężczyzn”. Ks. Mirosław Makowski, jeden z prowadzących rekolekcje i ich współorganizator, podkreślał, że w obecnych czasach ksiądz musi być prawdziwym mężczyzną, a prawdziwy mężczyzna to oczywiście twardziel. Ale taki, który potrafi stanąć w obronie swojej żony, dziecka, matki, ojczyzny i ich bronić. — Chodzi o wymaganie czegoś od siebie. Dlatego ksiądz musi być rzeczywiście twardy. I nie może bać się przeszkód — wyjaśniał przesłanie akcji ks. Makowski.

Reklamę powołaniową od dawna prowadzi też zakon jezuitów. W internecie można znaleźć liczne oryginalne plakaty oraz filmiki, na których zakonnicy zachęcają do pójścia ich drogą. „Nie jesteśmy aniołami. Wykonujemy tylko ich robotę. Jezuici” — głosi podpis pod jednym z plakatów.

Mój szef to Jezus

Polskie seminaria biorą przykład ze swoich zachodnich odpowiedników, które od lat borykają się z olbrzymim kryzysem powołań i również na różne sposoby starają się zachęcić młodych ludzi do wstępowania na drogę kapłańską czy zakonną. W ubiegłym roku rozpoczęła się oryginalna kampania we Francji. Na jednym ze zdjęć reklamowych młody „wyluzowany” ksiądz zachęca swoich rówieśników do stanu kapłańskiego hasłem „Mój szef to Jezus”. Jak zaznacza na swojej stronie internetowej francuski episkopat, to pierwsza kościelna profesjonalna „kampania reklamowa” w tym kraju. Na potrzeby akcji wydrukowano 70 tys. kart pocztowych, skierowanych przede wszystkim do młodzieży w wieku 16—22 lat. Mają one być dostępne w wielu kafejkach, barach, restauracjach, kinach w całym kraju. Kampania obejmuje też duże ogłoszenia na łamach największych dzienników. W ramach tej kampanii francuski Kościół uruchomił też specjalną stronę internetową pod nazwą „Dlaczego nie ja?”. Można na niej zobaczyć klipy wideo, które naśladują popularny we Francji show dla kandydatów na przyszłe gwiazdy muzyki „Star Academy” (Akademia Gwiazd). Akcja ma też swój profil na Facebooku. W wersji „kościelnej” ów show zmienił nazwę na „Akademia Księży”, a na filmie widać trzech młodych duchownych, podrygujących w rytm muzyki pop. Na innych, już poważniejszych klipach, młodzi księża opowiadają, dlaczego wybrali tę drogę życiową i na czym polega ich praca w parafii.

Plakaty zachęcające do refleksji nad wstąpieniem do seminarium pojawiły się także w Irlandii. Na jednym z nich widać uśmiechniętego młodego człowieka i wielki napis „Czy kiedykolwiek myślałeś...?”, pod którym pojawia się cały szereg wątpliwości: nie jestem wystarczająco święty, by być księdzem, obawiam się, że zawiodę, kiedy spróbuję, popełniałem błędy w przeszłości, nie jestem wystarczająco utalentowany, obawiam się publicznych wystąpień oraz obawiam się być sam. Każdej z nich towarzyszą cytaty z Pisma Świętego, które mają pomóc je rozwiać. Całość wieńczy napis „Teraz jest czas!”.

Za pomocą reklamy próbują także zachęcić do wstępowania w swoje szeregi francuskie zakonnice. Ich spot reklamowy jest wyjątkowo oryginalny. Najpierw na tle dynamicznej muzyki pojawia się pytanie: „Nie wiesz, co na siebie włożyć?”. Następnie przez ekran w coraz szybszym tempie przewijają się damskie ubrania: sukienki, bluzki, spodnie, spódnice i dodatki: buty, torebki, biżuteria. Ekran się rozjaśnia, pojawia się chorał gregoriański śpiewany przez żeńskie głosy, wyłania się postać zakonnicy w habicie: fragment tułowia, ręce z różańcem. Równolegle ze zmianą obrazu pojawia się tekst: „Jeden z 287 powodów, aby zostać zakonnicą”. Kamera się podnosi i widać napis: „Rebeliantki mody / od około AD 382 / ponieważ styl jest wieczny”.

Reklama i modlitwa

Czy reklama powołaniowa ma sens? Zdania księży są w tej sprawie podzielone. — Nie znam nikogo, kto wstąpił do seminarium czy klasztoru powodowany spotem reklamowym. Wątpię więc, by można było mówić o bezpośredniej i wymiernej skuteczności. Ale reklama powołaniowa ma moim zdaniem inną rolę do spełnienia. Działa wizerunkowo. Kształtuje medialny obraz powołania zakonnego czy kapłańskiego — komentuje na swoim blogu ks. Andrzej Draguła.

— Nie uważam, aby potrzebne było specjalne zabieganie o kandydatów do seminarium. Powołanie to jest zawsze sprawa Pana Boga — uważa ks. Bogdan Bartołd, proboszcz parafii katedralnej w Warszawie i wieloletni duszpasterz akademicki. — Ważną rzeczą jest za to przykład i wzór życia kapłanów, którzy są wśród młodych. To dzięki ich postawie najłatwiej zachęcić do pójścia drogą Chrystusa — dodaje.

Ks. Jan Sikorski, wieloletni ojciec duchowny warszawskiego seminarium, zwraca jednak uwagę: — Nigdy nie wiadomo, czy nie jest to sposób Pana Boga na dotarcie do młodych, którzy mają pójść za Nim. Ścieżki prowadzące do powołania są skomplikowane. Niewykluczone, że ktoś zachęcony takimi reklamami trafi na rekolekcje i tam odkryje swoje powołanie, a później zostanie wspaniałym kapłanem — podkreśla. — Nie można jednak tego traktować jako zwykłą akcję marketingową, jak zachęcanie do zakupu proszku do prania czy samochodu. Robiący takie akcje muszą pamiętać, że mamy do czynienia z czymś absolutnie wyjątkowym. Dlatego tak ważne jest, by obok nawet najlepszych reklam nigdy nie zabrakło modlitwy o święte powołania kapłańskie i zakonne — dodaje ks. Sikorski.

 

Czy kiedykolwiek myślałeś...

nie jestem wystarczająco święty,
by być księdzem?

Pociesz się! Iz 6, 1—9; Łk 5, 1—11

obawiam się, że zawiodę, kiedy spróbuję?

Pociesz się! Wj 14, 10—31; Łk 15

popełniałem błędy w przeszłości?

Pociesz się! J 21, 15—23

nie jestem wystarczająco utalentowany?

Pociesz się! 1 Sm 17, 32—51

obawiam się publicznych wystąpień?

Pociesz się! Wj 14, 10—17; Jer 1, 4—10

obawiam się być sam?

Pociesz się! Wj 3, 4—22; Łk 1, 28—38;
Mt 28, 20

Teraz
jest czas!

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama