Spotkanie z o. Bashoborą na Stadionie Narodowym to nie "zbiorowe uzdrawianie", ale przede wszystkim celebracja wiary, spotkanie z żywym Bogiem
Modlitwa, śpiew i oklaski dla Jezusa zgromadzonych na Stadionie Narodowym w Warszawie tłumów przeplatały się ze sobą. - Wiara to „teraz”! — mówił o. John Bashobora, charyzmatyczny kapłan z Ugandy, który głosił rekolekcje dla ponad 60 tysięcy osób.
To było wyjątkowe spotkanie, choć nie był to koncert znanej gwiazdy pop ani mecz piłkarski narodowej drużyny. Ludzie przybyli tu z całej Polski: młodzi i starsi, rodzice z małymi dziećmi, chorzy i niepełnosprawni, zakonnice i kapłani. Każdy przyszedł tutaj z nieco inną motywacją. Jednych przywiodła ciekawość, innych pragnienie doświadczenia Bożej miłości, a jeszcze innych chęć wysłuchania słów księdza, który uzdrawia w imię Jezusa. Stadion Narodowy 6 lipca był wypełniony po brzegi. Na jego płycie stanęła scena w kształcie serca, z którego wychodziły dwa promienie — czerwony i biały, na wzór obrazu Jezusa Miłosiernego. Obok niej umieszczono 15-metrowy krzyż — znak naszego zbawienia. Od rana do obecnych na spotkaniu księży ustawiały się długie kolejki chętnych do skorzystania z sakramentu pokuty.
Głównym punktem sobotniego spotkania była Eucharystia, którą poprzedziły trzy konferencje o. Bashobory, Różaniec, Koronka do Bożego Miłosierdzia i modlitwa uwielbienia. Ludzie spontanicznie podnosili ręce do góry i śpiewem uwielbiali Boga. — Wszystkie oklaski dla Jezusa! Na chwałę Bożą! Chcemy się modlić za całą Warszawę i Polskę! Dajcie Jezusowi kartę in blanco, by On wypełnił ją swoją treścią — zachęcał prowadzący spotkanie ks. Rafał Jarosiewicz z koszalińskiej Szkoły Nowej Ewangelizacji.
Wszyscy czekali na konferencje zaproszonego z Afryki gościa — o. Johna Bashobory. Znany kapłan nie zawiódł słuchaczy, choć nie eksponował swojej osoby. Mówił o Jezusie, który chce być obecny w życiu każdej kobiety i każdego mężczyzny. Rozpoczynając pierwszą konferencję, o. John zaznaczył, że jedyną Osobą, która jest głoszona w czasie tych rekolekcji jest Jezus. — Może przyszliście tu, aby coś zobaczyć. Ktoś chce zostać uzdrowiony. Ale przede wszystkim jesteśmy tu, aby spotkać się ze źródłem wszelkiej radości — Jezusem Chrystusem. Podkreślił, że Chrystus pragnie uzdrowić całą ludzkość. — Naszym trądem jest grzech. Kiedy się spowiadamy, kapłan ogłasza uzdrowienie tym, którzy żałują za grzechy. To jedno z najważniejszych uzdrowień — przekonywał.
W czasie katechez ks. Bashobora kilka razy modlił się o uzdrowienia. Jednak stale wracał do zachęty do otwarcia się na działanie Boga, umocnienia wiary, odważnego dawania świadectwa.
— Ilu z was ma przy sobie Biblię? Gdzie jest wasza Biblia? Czy jesteście katolikami? — pytał o. Bashobora. Podczas drugiej konferencji kapłan z Ugandy przypomniał, że jesteśmy stworzeni, abyśmy służyli sobie nawzajem. Zaznaczył, jak ważne w życiu chrześcijanina są pokora i czas, który poświęcamy Bogu. — Musimy znaleźć czas, aby być sam na sam z Panem. Bóg nie zbawi nas bez naszego uczestnictwa — zauważył.
Niezwykłe skupienie malowało się na twarzach uczestników spotkania, gdy o godz. 15.00 bp Marek Solarczyk rozpoczął Koronkę do Miłosierdzia Bożego. Śpiew rozchodził się po całym stadionie. Nie zabrakło też modlitwy uwielbienia. W trzeciej katechezie o. Bashobora skupiał się na sakramencie bierzmowania, dzięki któremu wszyscy jesteśmy głosicielami Ewangelii.
Głównym punktem rekolekcji była Msza św. koncelebrowana przez abp. Henryka Hosera SAC, ordynariusza diecezji warszawsko-praskiej, i bp. Marka Solaryczka, biskupa pomocniczego tej diecezji, wraz z ponad pięciuset kapłanami. W homilii bp Solarczyk mówił o tym, by wiara nie stała się rutyną, by stale była żywa. — Do tego potrzebna jest wrażliwość, otwartość i przede wszystkim zasłuchanie w głos Boga i wspólnoty. Nie możemy mówić, opowiadać, zanim nie wysłuchamy Słowa — podkreślił bp Solarczyk.
Na płycie stadionu w specjalnie przygotowanych sektorach zgromadziły się osoby niepełnosprawne. W swoich konferencjach gość z Ugandy poruszał kilkakrotnie temat uzdrowień. — Bóg kocha wszystkich, patrzy tak samo na mnie, na ciebie, chce ci pomóc, przyjmij Ducha Świętego — wołał.
— Jezus daje życie. Widzimy Go teraz w hostii. To On będzie tobie udzielał swojej potężnej mocy. Powiedz Mu tylko: ja wierzę. Powiedz: przyjdź, przemieniaj moje życie. Dotykaj naszych ciał, Panie, a zostaniemy utuleni miłością Ojca — modlił się o. Bashobora. Modlitwom towarzyszyły demonstracje złego ducha. Osobom, które zostały nim dotknięte, pomagali księża egzorcyści. — Przyjmijcie moc Chrystusa, On was w tej chwili dotyka. On błogosławi nam, błogosławi politykom, policji, błogosławi nasze miejsca, gdzie pracujemy — modlił się kapłan z Ugandy, udzielając błogosławieństwa sakramentalnego.
— Wychodzimy z Wieczernika Ducha Świętego, gdzie byliśmy wraz z Maryją, Gwiazdą Nowej Ewangelizacji. Stąd płynie posłanie na krańce ziemi, że Bóg nas kocha, On na zbawia — powiedział na zakończenie abp Hoser.
Wbrew przekazowi, który płynie z mainstreamowych mediów, o. Bashobora nie kreował się na cudotwórcę, który własną mocą uzdrawia ludzi. Nie przypisywał sobie osobistych zasług. Nie dzielił ludzi, ale wypowiadając słowa modlitwy, kierował ich myśli w stronę Jezusa. Wielkie jednodniowe rekolekcje na Stadionie Narodowym pokazały, że wiara Polaków nadal jest żywa i mimo że wmawia się nam co innego, Polska zakorzeniona jest w Chrystusie.
— Nie mam konkretnych oczekiwań co do spotkania, przywiodła mnie tu ciekawość. Jestem otwarty — Bóg wie, co robi. O. Bashobora to kapłan, który mówi o Bogu, spełnia swoją posługę. Wcześniej nie byłem na podobnym spotkaniu.
— O. Bashobora jest świadkiem wiary, który uobecnia Chrystusa, uzdrawiającego i odpuszczającego grzechy. Na spotkaniu ważne jest doświadczenie wiary w Kościele żywym, gdzie wspólnie modlą się świeccy, kapłani, osoby konsekrowane, gdzie umacnia się wiara. Nie mam konkretnych oczekiwań co do spotkania, chcę wyjść bardziej świadkiem wiary. Mam chorych w rodzinie, modlę się też w ich intencji oraz za mój zakon św. Michała Archanioła, by otworzył się na nową ewangelizację. Byłam już na podobnym spotkaniu z o. Jamesem.
— Rekolekcje na Stadionie Narodowym były dla mnie lekcją wiary, która sprawia cuda. Szczególnie pamiętam jedno zdanie rekolekcjonisty z Ugandy: „Nie czekaj, aż o. Bashobora podejdzie do ciebie — sam się pomódl”. Zgodnie z tą propozycją, modliłem się o uzdrowienie samego siebie oraz osób, które stały obok mnie. Nowością nie była dla mnie ta modlitwa, ale wiara, że to uzdrowienie się dokonało, nawet jeśli go jeszcze nie widzę. Takiej właśnie wiary uczył o. John. Dotychczas wierzyłem na modlitwie, że „Bóg może”, a od teraz wierzę, że gdy się modlę, to „Bóg już działa”. Ta zmiana wymaga od mnie pełniejszego powierzenia się Jezusowi i odważniejszego wypełniania Jego woli, w tym świadczenia o Nim. Bo przecież w sakramentach już otrzymałem potężną Jego łaskę — na co więc jeszcze czekać?
— Na spotkaniu z o. Bashoborą byłem już w Krakowie. To kolejny etap rekolekcji i wzrastania duchowego, bo wiem, że jak się żyje codziennością i chodzi się do pracy, zajmuje rodziną, to Pan Bóg gdzieś „ucieka”. Spotkanie to naładowanie baterii — człowiek wychodzi uśmiechnięty i później żyje w codzienności bliżej Boga. Chciałbym, by takie spotkanie było powtarzane co rok. My, chrześcijanie, powinniśmy wychodzić do świata i nie wstydzić się swojej wiary, manifestować ją i wyznawać. Nie możemy bać się mówić, że Jezus jest naszym Panem.
— Atmosfera skupienia, modlitwy i uwielbienia jest niesamowita. Warto było przyjechać, mimo dającego się odczuć zmęczenia. O spotkaniu słyszałam w telewizji, czytałam w prasie i stwierdziłam, że się wybiorę. Oczekuję po prostu łask Bożych i wysłuchania intencji, w których proszę Boga. Nie przyjechałam tu, żeby zobaczyć jakieś nadzwyczajne zjawiska, cuda, ale by wzmocnić się duchowo i odnowić swoją relację w Bogiem.
opr. mg/mg