Zdrowia, sił i nerwów

Kolejny rok szkolny, kolejne - wskrzeszane jak feniks z popiołów - dyskusje o katechezie w szkołach. Czy naprawdę jest aż tak źle?

Zdrowia, sił i nerwów

Czytając rozprawy o stanie polskiej katechezy szkolnej czy słuchając ich, czasem można odnieść wrażenie, że praca katechetów nie przynosi żadnych owoców, czyli de facto nie ma sensu. To dopiero bezsens!

Najprawdopodobniej wraz z rozpoczęciem nowego roku szkolnego publicyści, komentatorzy i obserwatorzy stworzą kolejny rozdział w księdze dyskusji na temat obecności i jakości katechezy w szkole. Do jej usunięcia nawoływać będą te same środowiska, co rok, dwa i trzy lata wcześniej — w wyczuwalnej na odległość złej wierze — powtarzając dokładnie te same argumenty. Inni — ci z kolei w dobrej wierze — będą się użalać nad jakością katechezy i nawoływać do zmiany — zmiany programów i czego tam jeszcze. Do szkoły zaś, świadomi wyzwań i okoliczności, pójdą sami katecheci, duchowni i świeccy.

Nie jest łatwo

W szkole nie jest dziś łatwo. Powiedzą to chyba wszyscy pedagodzy. Uczyć i wychowywać młode pokolenie jest trudno, coraz trudniej, i wszyscy bez wyjątku mają pod górkę. Coraz więcej dzieci i młodzieży deklaruje, że do szkoły nie lubi chodzić. Wśród dzieci młodszych deklaruje tak połowa, w grupie dzieci starszych i młodzieży młodszej — sześcioro na dziesięcioro uczniów, a wśród licealistów i uczniów techników — dwie trzecie. Coraz więcej uczniów narzeka, że na lekcjach — obojętnie, czy to polskiego, matematyki, religii, czy innych przedmiotów — się nudzi. Tylko niechętny wysnuje z tego wniosek, że jest to wina nauczycieli i katechetów. Oczywiście, jest to problem, ale jego przyczyn nie należy szukać wyłącznie w programach nauczania i myśleć złudnie, że zmiana (swoją drogą programy zmieniają się nieustannie) załatwi całą sprawę i uszczęśliwi wszystkich naokoło, włącznie z dziećmi i młodzieżą, które do szkoły zaczną chodzić z radością i w podskokach.

Ku pokrzepieniu serc

W gruncie rzeczy zresztą nie o tym chciałem pisać i nie miałem na celu w krótkim tekście dawać złotej recepty nauczycielom i katechetom. Broń Panie Boże.

Pragnę jedynie w tych kilku słowach podziękować im już na początku roku szkolnego za pracę i życzyć wszystkiego dobrego, zdając sobie sprawę, jak trudne zadanie przed nimi. Wielu komentatorów jako dowód słabości katechezy wskazuje — fakt, przyznajmy — że nie wszystkie dzieci i młodzież uczęszczają do kościoła i uczestniczą w życiu parafialnym. Niektórzy — chyba w wyniku wróżenia z fusów, bo trudno uznać to za poważną argumentację — stwierdzają, że katecheza w szkole jest tego główną przyczyną. Odpowiem pytaniem: Jak wyglądałby dziś, po 25 latach od powrotu katechezy do szkół, nasz polski Kościół, gdyby nie ta praca w szkole? Nie mam wątpliwości — byłoby znacznie gorzej. Katechetom jeszcze raz życzę wszystkiego dobrego: zdrowia, sił, no i „nerwów”.

 

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama