Książkom wydawanym właśnie przez Narodowe Centrum Kultury przyświeca zasada, że edukacji nie wolno traktować utylitarnie, podporządkowując ją bieżącym potrzebom
Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie” — powiedział kanclerz Jan Zamoyski. Słowa mylnie przypisywane Andrzejowi Fryczowi Modrzewskiemu lub Stanisławowi Staszicowi (Staszic tylko sparafrazował Zamoyskiego w „Uwagach nad życiem Jana Zamoyskiego”) jak ulał pasują do lektury książek wydanych właśnie przez Narodowe Centrum Kultury.
Na ogół książki dla wszystkich są dla nikogo. Te z uniwersytetem w tytule na pewno nie są dla nikogo. Są dla wyrobionego czytelnika, w szczególności nauczyciela akademickiego, który będzie mógł i chciał się nad nimi pochylić między wykładami i oblaniem kolejnego niedouczonego studenta.
Karla Jaspersa, wybitnego filozofa, pewnie przedstawiać nie trzeba, był wszak jednym z głównych przedstawicieli wciąż modnego egzystencjalizmu, autorem prac o Sokratesie, Buddzie, Konfucjuszu, Nietzschem, Van Goghu, w których zaczytywali się jajogłowi kilku pokoleń. W „Idei uniwersytetu”, napisanej wkrótce po II wojnie światowej, Jaspers pisze o misji uczelni mającej niewątpliwe znaczenie dla kondycji człowieka i wielu aspektów jego działalności. Co innego z Billem Readingsem, zmarłym przedwcześnie (żył tylko 34 lata!) brytyjskim literaturoznawcą, profesorem Uniwersytetu w Montrealu. Obaj aż jeżyli się na stan kształcenia naszych dzieci na wyższych uczelniach. Readings ostrzegał, że pójście na ustępstwo wobec potrzeb gospodarki, państwa itp. przyniesie nie tylko obniżenie poziomu kształcenia, lecz także ograniczenie horyzontów społeczeństwa, także samych uczonych, nauczycieli, wykładowców, którzy staną się urzędnikami kształcenia, biurokratami.
Więcej na stronach Narodowego Centrum Kultury:
opr. mg/mg