Moje marzenia

Historia Giulii Gabrieli, czternastolatki chorej na raka, która zmarła 19 sierpnia 2011 roku - fragmenty książki zatytułowanej "Hak pośrodku nieba"

Moje marzenia

Giulia Gabrieli

Hak pośrodku nieba.
O Juli, która znalazła drogę do nieba

Un gancio in mezzo al cielo
przekład: Katarzyna Kubis
Historia Giulii Gabrieli, czternastolatki chorej na raka. Musicie od razu wiedzieć, że Giulia wygrała walkę z chorobą. To prawda, że nie wyzdrowiała: umarła wieczorem 19 sierpnia 2011 roku w swoim domu w Bergamo, w chwili, gdy na Światowych Dniach Młodzieży w Madrycie kończyła się droga krzyżowa z udziałem młodzieży. A jednak wygrała. Uczyniła dwa lata swojej choroby hymnem na cześć życia, duchowym crescendo, które doprowadziło ją do spokojnego dialogowania z własną śmiercią. Giulia była normalną dziewczynką. Podkreślała często swoją normalność: była ładna, bardzo pogodna, naiwnie teatralna, lubiła podróżować, ładnie się ubierać i uwielbiała chodzić na zakupy. W tajemniczy sposób choroba tej eksplozji subtelnej witalności nie zniszczyła, ale ją wzmocniła.



MOJE MARZENIA

W sposób szczególny kocham chore dzieci ze szpitala. Razem z księdzem Luigim w sanktuarium Matki Bożej „Madonna dei Campi” w Stezzano zorganizowaliśmy dwa piękna nabożeństwa. Za pierwszym razem, przed Bożym Narodzeniem, w niedzielę 13 grudnia, w dzień św. Łucji, prowadziliśmy adorację eucharystyczną ze śpiewem. Odczytywaliśmy modlitwy najmłodszych, każde z nich napisało własną prośbę o uzdrowienie. Wspaniale było widzieć, że tak wiele dzieci z ożywieniem uczestniczyło w tej modlitwie. Powtórzyliśmy ją także w Niedzielę Palmową i znów była wyjątkowa. Są to chwile, które głęboko dotykają serca, ponieważ przekazują nie tylko orędzie nadziei w cierpieniu, ale dają także komunikat: „Wierzę w Ciebie, Panie, ufam Tobie”. To niewiarygodne, jak wiele potrafi to ludzi nauczyć. Chciałabym, żeby te spotkania stały się tradycją, żeby odbywały się co roku.

Jednak moim jeszcze większym pragnieniem jest stworzenie grupy modlitewnej złożonej tylko z młodzieży, która modliłaby się za dzieci cierpiące w szpitalu. Myślę, że kiedy wyzdrowieję... jeśli wyzdrowieję, to będzie moje zadanie. Z jednej strony młodzi ludzie, którzy nie poznali jeszcze wielkiej miłości Pana, a z drugiej strony dzieci, które cierpią w szpitalu. To jest już gotowy projekt, napisałam go.

Jeśli się stworzy taką grupę modlitewną, młodzież może odnaleźć miłość Pana, a dzieci w szpitalu otrzymają modlitwę tych młodych ludzi. Może to być wielka rzecz. A więc, Matko Boża, do dzieła!


dalej >>


opr. ab/ab

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama