Rozmowa z ks. Markiem Dziewieckim na temat męskości i męskiej tożsamości
- Obecnie coraz częściej mówi się o problemie feminizacji mężczyzn. Jakie są główne przyczyny tego, że panowie tracą swoją tożsamość?
Zacznijmy od zdefiniowania płciowości w sposób, który nie podlega dyskusji, gdyż jest stwierdzeniem empirycznej oczywistości. Otóż faktem jest, że nie istnieje po prostu człowiek, a zatem ktoś, kto nie byłby ani kobietą, ani mężczyzną. Płciowość to fakt, że każdy z nas istnieje jako kobieta lub jako mężczyzna. Fakt ten jest aż tak ważny, że wpisuje się go do naszych dowodów osobistych. Odmienność kobiety i mężczyzny to wielka wartość i bogactwo społeczeństwa, gdyż dojrzała więź między osobami płci odmiennej owocuje nie tylko ich wzajemnym rozwojem, ale również możliwością przekazywania życia potomstwu, bez czego społeczeństwo nie ma przyszłości.
W dominującej obecnie niskiej kulturze, mężczyźni tracą swoją tożsamość między innymi dlatego, że mówienie o płciowości i o potrzebie wychowania w tym aspekcie, należy do tematów tabu, gdyż jest „niepoprawne” politycznie. Ucieczka od prawdy o ludzkiej płciowości to efekt nacisku ze strony feministek i homoseksualistów. Feministki próbują osiągnąć „równouprawnienie” płci poprzez uczynienie z kobiety kopii mężczyzny, czyli poprzez negowanie kobiecości. Wynika z tego, że nie wierzą one w to, iż mogą być kochane i szanowane przez mężczyzn jako kobiety. Usiłują zatem „realizować” siebie w taki sposób, jakby były mężczyznami. Z kolei aktywiści z kręgu osób homoseksualnych usiłują negować potrzebę bliskich więzi z osobami drugiej płci dla rozwoju człowieka, gdyż ze względu na swe zablokowania psychiczne — wyniesione zwykle z dzieciństwa - nie są bez terapii do takich więzi zdolni. W konsekwencji coraz częściej spotykamy w naszym otoczeniu, a jeszcze bardziej w wytworach mass-mediów, wypaczone postaci kobiet, przy których pojawiają się karykaturalne postaci mężczyzn.
Drugą przyczyną kryzysu tożsamości mężczyzn jest fakt, że dominująca obecnie kultura stawia przyjemność w miejsce radości, a egoizm w miejsce odpowiedzialności. W konsekwencji formuje pokolenie ludzi uzależnionych i niezdolnych do miłości. Tymczasem tożsamość mężczyzny — podobnie w przypadku kobiety — widać w całym pięknie i niezwykłości wtedy, gdy dana osoba potrafi dojrzale kochać. Być mężczyzną lub kobietą to być zdolnym do specyficznego dla danej płci sposobu wyrażania miłości. Wprawdzie również egoizm, zaburzenia psychiczne czy przestępczość przejawia się odmiennie, to jednak w takich sytuacjach drastycznie zniekształcony jest zamysł Boga, który stworzył człowieka jako mężczyznę i kobietę.
- Jaka jest podstawowa różnica między kobietami a mężczyznami?
Kobiety z reguły są bardziej wrażliwe na świat osób, podczas gdy mężczyźni są zwykle bardziej predysponowani do funkcjonowania w świecie rzeczy. Właśnie dlatego Jan Paweł II często mówił o geniuszu kobiety. Mądre funkcjonowanie w świecie osób jest przecież trudniejsze, a jednocześnie ważniejsze dla losu człowieka niż działanie w świecie rzeczy. Oczywiście mężczyźni też mają swój geniusz. Zwykle są silniejsi emocjonalnie od kobiet, które pod tym względem są bardziej zmienne i kruche. Mężczyźni są z reguły lepszymi organizatorami. Łatwiej też przychodzi im kochać nawet w sytuacjach skrajnie trudnych, podczas gdy kobiety mają wtedy tendencję do tego, by ulegać nastrojowi chwili. Łatwo wtedy pomylić miłość ze współczuciem, a nawet z naiwnością.
- Czy feminizacja mężczyzn lub - mówiąc inaczej - ich demaskulinizacja dotyka całego świata, czy tylko kultury zachodniej? Wydaje się, że np. w kręgach islamu rola mężczyzny jako męża, ojca czy wręcz archetypicznego wojownika pozostaje niezmienna...
To prawda, gdyż w krajach islamskich nie ma przyzwolenia na ideologię feminizmu, która oznacza rezygnację kobiet z kobiecości, ani na ideologię homoseksualizmu, która lekceważy znaczenie więzi z osobą drugiej płci. Z drugiej strony w kręgach kultury pozachrześcijańskiej istnieje poważne zagrożenie innego typu wypaczeniami modelu mężczyzny. Przykładem jest tu „ideał” mężczyzny jako fanatycznego i okrutnego wojownika czy jako kogoś wyższego od kobiety w godności czy prawach obywatelskich. Pogłębione i zrównoważone spojrzenie na tożsamość mężczyzny możliwe jest tylko w świetle Ewangelii. Ostatecznym wzorem w tym względzie jest Syn Boży, który w ludzkiej naturze stał się mężczyzną. Naśladowanie Jego słów i czynów oraz Jego postawy do kobiet gwarantuje każdemu mężczyźnie — świeckiemu i duchownemu — osiągnięcie optymalnej dojrzałości w byciu mężczyzną.
- Demaskulinizacja mężczyzn niesie z sobą poważne konsekwencje. Okazuje się, że wielu współczesnych mężczyzn nie potrafi być ani mężem i ojcem, ani kapłanem czy zakonnikiem... Do czego dojdą, nie dokonując wyboru drogi życiowej?
Tu nie potrzeba snuć hipotez. Fakty są oczywiste. Brak wyboru jest już wyborem, tyle że najgorszym. Mężczyźni niezdolni do podjęcia decyzji na całe życie, wiecznie „młodzi chłopcy”, którzy chcą się bawić życiem, dosyć szybko przeżywają bolesne rozczarowanie i poczucie pustki. Tracą swoje więzi, wartości i marzenia. Nie potrafią realistycznie myśleć, dojrzale kochać ani solidnie pracować. A stąd już tylko krok do kryzysu, uzależnień, agresji i przemocy, autodestrukcji i rozpaczy. Podam choćby jeden przykład: jak bardzo zrozpaczony musi być mężczyzna, który dla chwili przyjemności poświęca swoją godność, wolność, zdrowie i życie, popadając w alkoholizm, narkomanię czy erotomanię. I jak wiele straszliwych krzywd oraz cierpień wyrządza tego typu nieszczęśliwy mężczyzna swoim bliskim...
- W swoich publikacjach porusza ksiądz kwestię niedojrzałości mężczyzn. Jak odwrócić tę tendencję? Jak kształtować w mężczyźnie kogoś gotowego do dojrzałej miłości, odpowiedzialności, wierności, pracowitości?
Jedyną drogą jest prowadzenie chłopców i mężczyzn na głębię duchowości. Swoją tożsamość może odkryć tylko człowiek ducha, a nie ktoś skupiony na cielesności, emocjonalności czy doraźnej przyjemności. Duchowość to zdolność człowieka do zrozumienia samego siebie, a zatem również własnej płciowości. Kierowanie się spontanicznością czy modą nie prowadzi do osiągnięcia dojrzałości i radości życia. Tylko ten mężczyzna, który ma odwagę uświadamiać sobie swoje największe marzenia, ideały i pragnienia, może odkryć, że jest w nim ktoś, kto najbardziej marzy o tym, by kochać i być kochanym.
Ważną pomocą w formowaniu dojrzałych mężczyzn są odpowiednie wzorce. Jan Paweł II zafascynował wielu nastolatków nie tylko swoim sposobem bycia kapłanem, ale też swoim sposobem bycia mężczyzną w kontakcie z Bogiem i z ludźmi. Ponadczasowym wzorcem w tym względzie jest św. Józef, który był przyjacielem Boga, wiernym mężem i niezawodnym wsparciem dla kobiety, a także wychowawcą i odważnym obrońcą dziecka. Także wtedy, gdy nie było to jego dziecko. Kształtowanie mężczyzn na miarę św. Józefa czy Jana Pawła II zaczyna się oczywiście w dzieciństwie, a podstawowe znaczenie ma tu i postawa ojca. Ważną rolę w wychowaniu wspaniałych mężczyzn spełniają ci kapłani, którzy są szlachetnymi i kompetentnymi ojcami duchowymi dla dzieci i młodzieży. W obecności szczęśliwych tatusiów i kapłanów chłopcy doświadczają radości stawania się dojrzałym mężczyzną. Istotną rolę w formowaniu szlachetnych chłopców i mężczyzn pełnią grupy formacyjne w parafii, takie jak ministranci, oaza, KSM, duszpasterstwo akademickie czy duszpasterstwo rodzin.
- W dobie feminizacji kultury szczególna rola w ochronie męskiej tożsamości paradoksalnie przypada kobietom: matkom, które wychowują synów, żonom, które mogą pomóc swoim mężom, kobietom, które pracują razem z kolegami. Na które kwestie powinny położyć szczególny nacisk?
Na formowanie mężczyzny zawsze największy wpływ (pozytywny lub negatywny) ma kobieta: mama, siostra, żona, koleżanka w szkole czy w pracy. Każda kobieta jest matką (fizyczną lub duchową) i wychowawczynią. Właśnie dlatego kluczem do wychowania dojrzałych mężczyzn jest formowanie dojrzałych i szczęśliwych kobiet. To znaczy takich kobiet, które będą postępowały jak Boże księżniczki, świadome swego piękna i uroku, a jednocześnie swej godności i swego powołania do świętości. Boże księżniczki nie dadzą się manipulować ani przez ojców, ani przez mężów, ani przez synów czy innych mężczyzn. Postępując jak księżniczki, będą wychowywały chłopców i mężczyzn na książęta, czyli na takich mężczyzn, którzy każdą kobietę traktują z szacunkiem i miłością. Natomiast kobiety niedojrzałe i nieszczęśliwe pozwalają się manipulować i wykorzystywać. Stają się naiwne i w konsekwencji deformują mężczyzn. Przykładem jest taka mama, która akceptuje u syna zachowania, których absolutnie nie akceptuje u męża, albo taka kobieta, która zgadza się na to, by była pożądana zamiast kochana.
- Jakie są z kolei konsekwencje maskulinizacji kobiet, która dokonuje się pod lansowanym przez feministki hasłem walki z dyskryminacją płciową?
Skutkiem ucieczki od własnej płci jest rosnący kryzys dziewcząt i kobiet. Współczuję kobietom, które dały się zredukować do roli dodatku do reklamowanego towaru, do roli pracownicy albo do roli przedmiotu, którym mężczyźni posługują się dla własnej wygody czy przyjemności. Boli mnie skrajna bezmyślność młodych kobiet, które ulegają seksualnemu szantażowi swoich „partnerów”, rezygnują ze swej godności i marzeń o byciu kochaną, a w dodatku w drastyczny sposób niszczą swój organizm antykoncepcją czy nikotyną. Nikt nie może być szczęśliwy uciekając od samego siebie: od swojej godności i powołania, od swoich ideałów i marzeń czy od swojej płciowości. Zadaniem współczesnych wychowawców, a zwłaszcza ojców i księży, jest fascynowanie dziewcząt i kobiet ich kobiecym geniuszem miłości, wrażliwości, subtelności, duchowej głębi. Kobietom najłatwiej rozwijać się u boku dojrzałych i szczęśliwych mężczyzn, którzy kochają je i którzy chronią je z taką stanowczością, jakiej uczy nas Chrystus — największy przyjaciel oraz obrońca kobiet w historii ludzkości.
- Dla feministek tradycyjny podział ról w rodzinie to jedynie kulturowy stereotyp, który należy zmienić. Jak najskuteczniej zwalczać tego rodzaju szkodliwe stanowisko?
Nie mogę nadziwić się temu, że w XXI wieku tak wielu ludzi ucieka od rzeczywistości w świat absurdalnych ideologii, „światopoglądów” czy iluzji, jakie obecnie są modne. W mass-mediach, a nawet w „poprawnej” politycznie pedagogice wracamy do najbardziej prymitywnych i archaicznych mitów o istnieniu łatwego szczęścia („będziecie jak bogowie”), o tym, że każdy może kierować się własnymi przekonaniami, że wszystko jest subiektywne, że tolerancja i demokracja jest ważniejsza od miłości i prawdy, a przyjemność od godności i wolności człowieka. Pierwszą formą obrony przed tymi wypaczeniami jest powrót do rzeczywistości, czyli konfrontowanie absurdalnych — choć zwykle mile brzmiących - mitów z realiami codziennego życia. Faktem historycznym jest to, że upadły te wszystkie cywilizacje, w których ludzie uwierzyli, że można żyć bez Boga i miłości, bez rodziny i dzieci, ale nie można żyć bez pieniędzy, seksu czy alkoholu. Oczywistym faktem jest również to, że bez miłości człowiek nie ma radości, małżonkowie nie mają dzieci, a społeczeństwo nie ma przyszłości.
Jednak samo demaskowanie ideologicznych fikcji nie wystarczy. Ratunkiem przed cywilizacją śmierci jest fascynowanie ludzi młodych i dorosłych perspektywą życia w wolności i świętości dzieci Bożych. Na długą metę nikogo nie da się zafascynować seksem, chwilą przyjemności czy zauroczeniem emocjonalnym. Zafascynować człowieka można jedynie Bożą miłością, bo ona jest nie tylko dobra i niezawodna, ale też mądra i z najwyższym znakiem jakości! Tylko taka miłość sprawia, że spotkanie kobiety i mężczyzny staje się powrotem do raju, a nie doświadczeniem piekła na ziemi. Na szczęście nadal spotykam wśród młodzieży i dorosłych tych, którzy uczą się Bożej miłości z wypiekami wzruszenia na twarzy i ze stanowczością ucznia Chrystusa. Dzięki takim ludziom nasze społeczeństwo ma nadal szansę na dobrą przyszłość.
Wywiad dla "Głosu dla Życia" - publikacja w "Opoce" za zgodą Autora.
opr. mg/mg