Od szacunku dla życia zależy przyszłość świata. Nie idźmy drogą wytyczoną przez liberalne społeczeństwa zachodnie - bo to droga donikąd
Współczesny świat pozbawia wartości nienarodzone dziecko — proponuje nie tylko aborcję, ale także uśmiercanie dziecka krótko po urodzeniu, jeśli nie będzie doskonałe — ostrzega dr Robert Walley
Polacy, jesteście przyszłością świata! Tak mówi do nas dr Robert Walley, ginekolog i położnik, laureat papieskiego odznaczenia „Pro Ecclesia et Pontifice”, mąż Susan, ojciec siedmiorga dzieci i dziadek czternaściorga wnucząt. Przed laty musiał wyjechać z Wielkiej Brytanii, bo nie chciał przeprowadzać aborcji. W Kanadzie powołał do istnienia międzynarodową organizację MaterCare International, wspierającą matki w krajach rozwijających się i wcielającą w życie nauczanie św. Jana Pawła II
MAŁGORZATA CICHOŃ: — Jak Pan jako świadek tak wielu ludzkich narodzin patrzy na tajemnicę przyjścia na świat Boga-Człowieka?
DR ROBERT WALLEY: — To niezwykłe w historii ludzkiej wydarzenie sprzed ponad 2 tysięcy lat: wcielenie Chrystusa. Bóg postanowił je zrealizować, prosząc o pomoc młodą kobietę. Ta obdarzona wolną wolą istota powiedziała: „Tak” i tym samym stała się współpracownicą w dziele zbawienia ludzkości. Dlatego jeśli zastanawiamy się nad tajemnicą Bożego Narodzenia, powinniśmy się także pochylić nad tajemnicą macierzyństwa. W pewnym sensie to również Dzień Matek. One mają udział w tej godności, która była dana Maryi. Bo Bóg postanowił, że każdy człowiek będzie przychodził na świat jako dziecko, wcześniej będzie wzrastał w łonie swojej mamy. Maryja nosiła i żywiła nienarodzonego Jezusa — Boga w swoim łonie przez ok. 266 dni, o ile nie był wcześniakiem. Wszystkie matki w ten sam sposób noszą i żywią własne dzieci. Towarzyszą im do końca — również wtedy, gdy ich pociechy cierpią. Dlatego to bardzo ważne, by te kobiety otrzymywały wszelką pomoc, wsparcie i zrozumienie.
— I otrzymują?
Matki często są pomijane, jeśli chodzi o kwestie dotyczące kobiet. Jest np. wiele kart praw kobiet, ale nie było karty praw matek, dopóki jako organizacja MaterCare International nie opublikowaliśmy takiego dokumentu. Mówi on o tym, czego matki potrzebują i do czego mają prawo.
— Jeden z Pańskich wnuków nosi imię „Piękny”. Czym na nie „zasłużył”?
18 miesięcy temu mój syn, Jan Paweł, i jego żona Michelle, zostali rodzicami trzeciego dziecka. Urodziło się z zespołem Downa. Chłopiec ma na imię Zayn, co oznacza „piękny”. Bo on właśnie taki jest. I nie mówię tego z powodów sentymentalnych! To dziecko wzbudza w innych niezwykłą miłość. W ciągu mojej kariery zawodowej pomagałem przyjść na świat także dzieciom z zespołem Downa, choć muszę przyznać, że choroba wnuka była dla nas zaskoczeniem. Naszą pierwszą reakcją było westchnienie zawodu... Ale zdając sobie sprawę z tego, co przed chwilą powiedzieliśmy, żałowaliśmy i przeprosiliśmy za to Boga. Nasz syn nosi imię Jan Paweł na cześć „Papieża Uśmiechu”, co było pomysłem mojej żony. Z kolei imię „Piękny” wyraża zachwyt, który tata okazał swojemu dziecku.
— Chrystus, przychodząc na świat jako człowiek, pokazał, jak wielką wartość mamy dla Boga, i zsolidaryzował się z naszym losem...
...A współczesny świat pozbawia wartości nienarodzone dziecko. Ponadto chce perfekcjonizmu. Proponuje nie tylko aborcję dziecka, ale także jego uśmiercanie krótko po urodzeniu, jeśli niemowlę nie będzie doskonałe.
— Przyjechał Pan do Polski na zaproszenie prof. Bogdana Chazana. Nad jakim projektem obecnie współpracujecie?
Będziemy współorganizować w czerwcu 2019 r. konferencję w Rzeszowie i kolejną — we wrześniu — w Rzymie. Przygotowujemy te wydarzenia, bo jako lekarze, zwłaszcza ginekolodzy i położnicy, chcemy wspólnie się uczyć, rozmawiać, poznawać. Doświadczamy bowiem w świecie prześladowań, jeśli chodzi o wolność sumienia. Gdy odmówimy wykonania aborcji, musimy wskazać kogoś, kto to zrobi, a więc współpracować przy tym haniebnym czynie. W Kanadzie, USA, Wielkiej Brytanii czy Australii katolickie szpitale, o ile jeszcze istnieją, muszą iść na kompromisy. Albo będą wykonywać aborcje, albo stracą oddziały położnicze. Sporo wielkich szpitali w Australii czy Kanadzie zostało utworzonych przed laty przez katolickie zakony, które przede wszystkim chciały dbać o matki i dzieci. Potem placówki te były przejmowane przez rządy i świeckie uczelnie. Dziś wykorzystuje się presję finansową. Są wywierane naciski prawne na to, by lekarze byli obecni przy eutanazji. To jest przeciwne etyce i praktyce lekarskiej! Ponadto następuje redukcja tradycyjnej relacji między lekarzem a pacjentem do czysto technicznej, zapisanej w umowie kontraktowej. Podczas konferencji chcemy nie tylko rozmawiać, ale i zastanawiać się, co każdy z nas — lekarzy, dziennikarzy, członków Kościoła — może zrobić...
— W latach 70. ubiegłego wieku musiał Pan opuścić rodzinny kraj, bo jako lekarz nie chciał wykonywać aborcji.
Wyboru dokonałem dawno temu, ale był to dopiero początek tego, co teraz jest na porządku dziennym. Chciałem pracować w Anglii. Dano mi trzy opcje. Pierwsza brzmiała: „Jeśli masz coś przeciwko aborcji, będąc katolikiem, może zapomnisz o swych przekonaniach?”. Powiedziałem, że nie zrobię tego, bo mam sumienie. Zaproponowano mi więc, bym zmienił specjalizację. Odpowiedziałem, że już 6 lat się do niej przygotowuję, i odmówiłem. Trzecią opcją było opuszczenie narodowej służby zdrowia i kraju. I to zrobiłem. Nigdy więcej nie zobaczyłem mojego ojca, a żona widziała swojego tylko dwa razy. Straciliśmy przyjaciół, kontakty z krewnymi. W tamtych czasach nie było łatwo podróżować z Anglii do Kanady, a nawet telefonować. To było wielkie poświęcenie, ale tak zdecydowaliśmy wspólnie z żoną.
— Potem pojawiły się wyzwania, które nie miałyby miejsca, gdyby pozostał Pan w angielskiej służbie zdrowia...
W 1985 r. Jan Paweł II powołał Papieską Komisję ds. Duszpasterstwa Służby Zdrowia, która trzy lata później została podniesiona do rangi papieskiej rady. Byłem do niej zaproszony przez Ojca Świętego jako konsultant na okres 5 lat, które przedłużyły się do 15. Jednym z wyzwań było wspieranie innych kolegów lekarzy. Tak powstała MaterCare International. Wiedzieliśmy, że potrzebujemy specjalnej organizacji, by wzajemnie się mobilizować, ale także — zgodnie z tym, czego chciał Jan Paweł II — być głosem lekarzy specjalistów w Kościele. Papież Polak podczas spotkania w 2001 r. powiedział do nas, że nie powinniśmy być osamotnieni w naszej walce, ale cały Kościół powinien nas w tym wspierać. Inaczej nikt nie będzie bezpieczny — nienarodzone dziecko, ciężko chory... Jeśli teraz lekarze mają asystować przy eutanazji, to w przyszłości będą zmuszeni „pomagać” w „przekazywaniu” organów do transplantacji.
— Założona przez Pana organizacja jest oparciem moralnym nie tylko dla lekarzy i położnych pragnących pracować w zgodzie ze swym sumieniem, ale przede wszystkim dla matek i dzieci w krajach rozwijających się. Dlaczego właśnie w Afryce skoncentrowaliście działania?
Wiedzieliśmy, że musimy być praktyczni, a nie tylko ze sobą rozmawiać. Wiadomo o tragedii wielkiej liczby matek, które umierają w Afryce Subsaharyjskiej na skutek komplikacji okołoporodowych. Pojechałem do Nigerii w 1991 r. i od tego czasu dostarczamy pomoc medyczną kobietom w ciąży, mieszkankom obszarów wiejskich, oddalonych od szpitali i klinik. Dotarliśmy też do Ghany i innych subsaharyjskich krajów. W 2005 r. zostaliśmy zaproszeni przez kenijskiego biskupa, by wzmocnić pomoc dla matek na terenie wikariatu apostolskiego Isiolo. Odwiedziłem to miejsce i zobaczyłem, że nie było tam żadnej pomocy medycznej dla kobiet w ciąży. Stąd ich największa umieralność w czasie porodu — w skali nie tylko Afryki, ale i całego świata. Rozpoczęliśmy projekt „Isiolo”. Trzy miesiące po tym, jak poznałem miejscowego biskupa, został on zamordowany... Zdecydowaliśmy się jednak kontynuować ten projekt, pod opieką kolejnego hierarchy.
— Szpital położniczy w Isiolo nosi imię św. Jana Pawła II. Także tam wcielacie w życie nauczanie zawarte w jego encyklice „Evangelium vitae”?
Dokładnie w tym dniu, kiedy Ojciec Święty został kanonizowany w Rzymie, trwała Msza św. w Kenii. W momencie, gdy usłyszeliśmy przez radio, że dokonała się kanonizacja, ogłosiliśmy, że to będzie pierwszy szpital na świecie noszący imię już świętego Papieża. Spotykałem się z Janem Pawłem II wielokrotnie. Byłem świadkiem, że swojemu rozmówcy okazywał absolutną uwagę, zainteresowanie, a także szacunek i miłość. Wyzwaniem dla naszej organizacji jest wprowadzać w życie nauczanie encykliki „Evangelium vitae”. Papież Polak nam to nakazał, wierząc, że inni nam pomogą. Dlatego dziś prosimy o pomoc cały Kościół, biskupów, stowarzyszenia, wspólnoty, matki i ojców, by dodali odwagi nam, a także miejscowym lekarzom.
— W Afryce działają jednak także inne organizacje, które zamiast wspierać opiekę nad matkami proponują... sterylizację albo pigułkę aborcyjną.
Jako MaterCare International pomagamy w Isiolo rocznie przy 1500 porodach, wspieramy zwłaszcza matki z wiosek. Nigdy nie zamykamy drzwi przed kobietami. 3 mln dolarów zainwestowaliśmy w różnego rodzaju projekty. Tymczasem sama Kanada wydaje 650 mln na seksedukację, aborcję i programy kontroli urodzeń w Afryce. Teraz próbuje się dostarczyć tamtejszym kobietom pigułkę aborcyjną. Czy to zredukuje ich umieralność? Raczej zwiększy. Bo jeśli chce się zmniejszyć umieralność afrykańskich matek, powinno się im zapewnić taką samą pomoc jak kobietom w Warszawie: dobrą opiekę w ciąży (zwłaszcza w trzech ostatnich miesiącach) i po porodzie, odpowiednio wyposażone i czyste sale porodowe, dostęp do transfuzji krwi itd. Na Czarnym Lądzie trzeba też zadbać o dożywianie kobiet i dzieci oraz przeciwdziałanie malarii. Aborcja i kontrola urodzeń nikogo nie uratują, a jedynie wyeliminują macierzyństwo. To manipulowanie ludźmi, tak samo dzieje się w bogatym świecie zachodnim.
— Zakładamy, że nasi czytelnicy są za życiem każdego poczętego dziecka, ale co możemy zrobić, by wyrazić tę postawę czynem i pozytywnie oddziaływać na innych?
Powinniśmy słuchać tego, co jest też mottem MaterCare International. To pierwsze słowa Maryi odnoszące się do Jezusa: „Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie” (J 2, 5). Wy, Polacy, macie szczególne zadanie i misję w świecie: jesteście jego przyszłością! Niedawno obchodziliście setną rocznicę odzyskania niepodległości. Zrozumiałem, jak uparci są Polacy. Ocaleliście jako naród. Nie poddaliście się totalitaryzmom. Także w Kanadzie jesteście atakowani za postawę pro-life. Media — BBC czy kanadyjskie stacje — uważają, że powinniście myśleć jak Francuzi, Niemcy czy Hiszpanie. Irlandia, która była bastionem dobra i postawy pro-life, upadła. Może nie walczyli wystarczająco, nie widzieli czarnych chmur na horyzoncie, których Polska musi być bardzo świadoma, np. presji ze strony władz Unii Europejskiej... Jan Paweł II często powtarzał: „Nie lękajcie się!”. Dodam od siebie: Zaprzyjaźnijcie się z waszymi lekarzami, pielęgniarkami. Kochajcie ich, wspierajcie, dodawajcie im odwagi. Popierajcie ich. Może Kościół powinien mocniej przemówić w tej sprawie? Gdy idziemy na Mszę św., przepraszamy za zło, które popełniliśmy, ale i za to, że zaniedbaliśmy dobro. Bo i w ten sposób można popełnić grzech. Będziecie krytykowani, np. w mediach, ale mimo to nie bójcie się mówić prawdy. Św. Jan Paweł II wyraźnie przecież powiedział: „Jeśli chcesz pokoju, broń życia”.
opr. mg/mg