Problem pijaństwa i alkoholizmu to nie wyłącznie problem mężczyzn
Skończył się sierpień, który ponad dwadzieścia lat temu został ogłoszony przez Episkopat Polski miesiącem trzeźwości. Tymczasem tegoroczny „miesiąc abstynencji alkoholowej" zapisał się w historii, szczególnie województwa śląskiego, jako „czarny sierpień" pijanych matek.
Policjanci z Łazisk Górnych zatrzymali matkę, która na ulicy pozostawiła miesięczne dziecko w wózku. Kobieta miała 3,25 promila alkoholu w wydychanym powietrzu.
Psychologowie alarmują - w Polsce kobiety piją coraz więcej. Te, o których słyszymy w mediach, lub które trafiają do policyjnych izb zatrzymań czy izb wytrzeźwień, stanowią wierzchołek góry lodowej. Z badań przeprowadzonych na zlecenie Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych wynika, że coraz więcej kobiet przyznaje się do pierwszego kontaktu z alkoholem przed ukończeniem 18. roku życia. Rośnie również przyzwolenie na picie alkoholu przed osiągnięciem pełnoletności. Bardzo drastycznie wzrasta liczba pijących kobiet w wieku od 18 do 29 lat. W tym przedziale wiekowym aż o 73 proc. wzrosła liczba kobiet pijących w sposób destrukcyjny dla zdrowia.
Najgorsze jest to, że coraz częściej pijaństwo matek naraża ich dzieci na niebezpieczeństwo utraty zdrowia, a także życia. Alkohol systematycznie i skutecznie zabija w kobiecie instynkt macierzyński.
Cztery promile alkoholu we krwi miała 30-letnia matka z Krakowa, która znęcała się nad swoją sześcioletnią córką.
Zdaniem niektórych specjalistów, zwiększona liczba przypadków pijanych matek nie dowodzi, że wzrosła liczba pijących kobiet, tylko że przestały u nich działać mechanizmy obronne, odpowiedzialne za ukrywanie alkoholizmu. Dr Maria Rogaczewska z Instytutu Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego uważa, że coraz częstszy widok pijanych matek z dziećmi jest związany z mniejszą kontrolą społeczną oraz większym przyzwoleniem na takie zachowania w sferze publicznej. Wynika to również z tego, że ludzie mniej wstydzą się picia alkoholu niż kiedyś, ponieważ nie mieszkamy w małych środowiskach, gdzie sąsiad patrzył na sąsiada, tylko w wielkich, anonimowych osiedlach.
Według dr Rogaczewskiej zmiana obyczajów polega również na tym, że zaciera się różnica między tym, co jest wzorcem kobiecości a co męskości. Dziś kobiety mogą sobie pozwolić na większą swobodę niż ich babki czy matki: mogą studiować, robić karierę zawodową, być samotnymi matkami bez ostracyzmu społecznego; w związku z tym mogą również pozwolić sobie na zachowania agresywne i brutalne.
W Krakowie pijana matka usiłowała prowadzić wózek z niemowlęciem. Kobieta miała trzy promile alkoholu w wydychanym powietrzu.
Krzysztof Sobieraj, psycholog terapeuta, uważa z kolei, że nie tyle dramatycznie wzrosła liczba pijących kobiet, co raczej świadomość tego problemu w naszym społeczeństwie. W jego opinii uzależnienie kobiet od alkoholu w dużej mierze przebiega w tzw. obszarze tajnym, czyli niewidocznym dla oka pozostałych domowników. Alkoholizm u kobiet jest starannie i możliwie najdłużej ukrywany. Butelkę z alkoholem kobieta potrafi ukryć w bardzo różnych i dziwnych miejscach, takich, do których reszta członków rodziny raczej nie zagląda. Zdaniem Krzysztofa Sobieraja, przyczyna utajania uzależnienia przez kobietę tkwi w pokutującym przekonaniu, że większe przyzwolenie na obecność alkoholu istnieje w życiu mężczyzny.
- Kobiecie takich praw się nie daje, presja społeczna w dalszym ciągu jest bardzo silna, bowiem kobieta w świadomości naszego społeczeństwa głównie funkcjonuje w roli matki, a pijąca matka jest obrazem mało akceptowalnym - podkreśla znany psycholog. Zaznacza przy tym, że wzrostowi spożycia alkoholu „pomagają" także reklamy, które nie tylko lansują styl życia „na topie", ale również kojarzone są z tym, co przyjemne, modne, łatwe. Uśmiechnięta, zadowolona z życia grupa przyjaciół spędzająca czas przy piwku - to dziś bardzo częsty temat reklam.
- Niebezpieczeństwo tych reklam tkwi w tym, że przedstawiają tylko jedną stronę medalu - picie nie jest złe, a to może skutecznie prowadzić do tego, że picie z przyjemności zamieni się w uzależnienie - ostrzega terapeuta. Badania specjalistów niemieckich dowodzą, że w nałóg popadają równie często osoby, które piją tzw. słaby alkohol, jak piwo. Polscy terapeuci potwierdzają, że również u nas takich osób pojawia się coraz więcej.
- Dużo mówiącym jest fakt, że osoby zjawiające się w specjalistycznych gabinetach bardzo często są przekonane, że piwo nie jest żadnym alkoholem - podkreśla Krzysztof Sobieraj. Jednocześnie przestrzega, że jeżeli w dalszym ciągu w naszym kraju nie będzie żadnych konkretnych, systemowych rozwiązań w kwestii pomocy rodzinie, rozwiązań dających jej wsparcie i poczucie bezpieczeństwa, to narastające lęki i frustracje o przyszłość będą coraz częściej topione w alkoholu.
Ponad trzy promile alkoholu w wydychanym powietrzu miała 32-letnia mieszkanka podgorzowskich Chwalęcic, która wybrała się na przejażdżkę samochodem ze swoim dzieckiem.
Nadkomisarz Teresa Miś z Wydziału Prewencji Komendy Wojewódzkiej w Katowicach twierdzi, że problem pijanych kobiet i matek jest obecnie bardziej dostrzegalny niż w latach ubiegłych.
- Jest większa wrażliwość społeczna na krzywdę dziecka, dlatego częściej zwracamy uwagę na pijane kobiety, które przebywają w towarzystwie małych dzieci. Policjanci również zdecydowanie szybciej reagują na problem pijanych matek, a także częściej ujawniają przypadki pozostawienia przez nie dzieci bez jakiejkolwiek opieki - zauważa Teresa Miś.
Z jej informacji wynika, że pijane matki przebywające z dziećmi w pierwszej kolejności zauważają pełniący służbę policjanci, w drugiej zaś zaniepokojeni płaczem dziecka sąsiedzi. Coraz częściej interwencje pochodzą od przechodniów, którzy pijane kobiety „opiekujące się" dziećmi spotykają na ulicy bądź w parku.
Grzegorz Wojtaszek, dyrektor izby wytrzeźwień w Rudzie Śląskiej, alarmuje, że z roku na rok systematycznie rośnie liczba kobiet trafiających na „odwykówkę". Zdaniem Wojtaszka, niepokojącym zjawiskiem jest wzrost liczby kobiet, które piją i upijają się w miejscach publicznych.
Policjanci z Mysłowic zatrzymali kompletnie pijaną matkę, która niosąc swojego 11-miesięcznego synka, omal nie zrzuciła go ze schodów.
Ksiądz Piotr Brząkalik, duszpasterz trzeźwości archidiecezji katowickiej, wieloletni organizator kampanii na rzecz trzeźwości, a także tegorocznej, pierwszej ogólnopolskiej kampanii „Prowadzę - jestem trzeźwy", podkreśla, że jesteśmy bodaj jedynym krajem w Europie, który ma tak doskonale rozwiniętą sieć profesjonalnego, ambulatoryjnego i zamkniętego lecznictwa odwykowego.
- Polska jest jedynym krajem, w którym jak grzyby po deszczu rosną grupy Anonimowych Alkoholików oraz w sposób niezwykły rozwijają się kluby abstynenta. Pozostaje tylko pytanie, czy korzystają z ich pomocy ci, którzy powinni to uczynić?! To jest problem - twierdzi ks. Brząkalik. Natomiast zdecydowanie nie zgadza się z opinią, że bezrobocie oraz bieda są przyczyną wzrostu spożycia alkoholu. Jego zdaniem problem tkwi w obyczaju, w modzie i w ogólnospołecznym przyzwoleniu na picie.
- Jedynym wyjściem z tej chorej sytuacji jest tworzenie mody na trzeźwość! Ukułem sobie takie powiedzenie: być trzeźwym to znaczy być trendy - mówi ks. Piotr. - I to, co chcemy robić, a jest to kampania pozytywna, bowiem z nikim nie walczymy, nikogo nie osądzamy, przeciwko nikomu nie występujemy; jest tworzeniem mody na niepicie! „Myślę, więc nie piję!". Powtarzam, musimy zmieniać obyczaj, musimy uczyć ludzi oraz siebie umiejętności odmawiania. Zdaję sobie sprawę, że jest to bardzo trudne zadanie, próba tworzenia nowej niepopularnej postawy, która musi być wspierana przez wszelkie możliwe instytucje, autorytety, prawo i edukację - konstatuje ks. Piotr Brząkalik.
opr. mg/mg