Czy seks to tylko fizjologiczna przyjemność, a może tylko narzędzie reprodukcji? A może coś znacznie więcej?
W naszej kulturze bardzo rozpowszechnione są dwa podejścia do seksu, które znajdują się na przeciwstawnych biegunach. Z jednej strony mamy kult fizjologii. Seks ma służyć naszej przyjemności i zaspakajaniu własnych potrzeb, ewentualnie w mniej egoistycznym wariancie także przyjemności naszego partnera. Do najważniejszych problemów w związku urasta kwestia dopasowania seksualnego, doskonalenia „umiejętności” seksualnych, poszukiwania orgazmu.
Na przeciwległym biegunie znajduje się zaś wielu księży, którzy sprowadzają seks do funkcji reprodukcyjnej. Celem seksu ma być wyłącznie przekazywanie życia. Stąd biorą się stereotypy, że katolicki seks, to są tylko dwie minuty po ciemku i że w ogóle nawet w małżeństwie to jest coś grzesznego i wstydliwego.
Oba podejścia są jednak błędne, nie pozwalają doświadczać pełni szczęścia związanego ze współżyciem. Szczęścia, które jest błogosławione przez Boga! Seks przede wszystkim może być pięknym doświadczeniem miłości i jedności między małżonkami.
Człowiek jest osobą cielesną. Nasze ciało komunikuje nam wiele potrzeb takich jak głód czy pragnienie. Odczuwamy ból, gdy się skaleczymy. Płaczemy gdy ktoś nas skrzywdzi, spotka nas cierpienie. Promieniejemy i uśmiechamy się gdy doświadczamy radości. Naturalne jest więc to, że nasza cielesność jest też elementem relacji z innymi ludźmi. Uśmiech, ciepłe spojrzenie, klepnięcie po plecach, przytulenie „na misia”, pocałunek w policzek. Mamy wiele sposobów okazywania serdeczności drugiej osobie.
W związku kobiety i mężczyzny cielesne wyrażanie uczuć objawia się poprzez czułość. Ta czułość w relacji małżeńskiej może przybrać formę aż tak wielką, że kobieta wpuszcza do swojego wnętrza mężczyznę. Jest to szczyt czułości, zaufania i bliskości. Najbardziej intymny gest jaki może zaistnieć między dwojgiem osób. Jeśli służy on wyrażeniu największej możliwej więzi między ludźmi — miłości tylko z Tobą i na zawsze, to nie możemy się go wstydzić, uważać za coś grzesznego, tylko powinniśmy się z niego cieszyć. Tak jak poprzez uśmiech często staramy się wyrażać bliskość naszym przyjaciołom, tak poprzez współżycie, gest, który łączy tylko nas, małżonków, możemy często wyrażać miłość drugiej osobie.
„Wielu księży kiedy rozmawia z młodymi mówi: pamiętajcie miłość ma być płodna. Najpierw ma być miłość. Małżonkowie nie ślubują sobie płodności, ślubują sobie miłość.” Ks. Marek Dziewiecki podczas spotkania „Seks i Antykoncepcja w nauczaniu Kościoła” znakomicie rozprawił się z poglądami jakoby seks miał służyć głównie celom reprodukcyjnym. Mówił także: „Kobieta jest płodna 16-18 godzin w cyklu. Mężczyzna jest płodny zawsze. A para jest płodna teoretycznie do 6 dni, bo plemnik może poczekać w narządach rodnych kobiety 4-5 dni. Co więc nam Bóg mówi przez tą rzeczywistość? Otóż Bóg mówi że istotą współżycia seksualnego jest okazywanie miłości, nie przekazywanie życia. Bóg zarządził, że płodność jest czymś wyjątkowym w cyklu kobiety, a współżycie seksualne ma jako cel główny stałe wyrażanie miłości.”
Współżycie seksualne oczywiście to też nie tylko fizjologia. Jeśli skupialibyśmy się tylko i wyłącznie na przyjemności własnej i partnera, to gdzieś uciekałby nam cała magia, związana z tym, że seks może to być głębokie, wielowymiarowe spotkanie męża i żony, ludzi którzy się kochają, którzy chcą sobie tą miłość okazać. Jeśli istotą współżycia uczynimy wyrażenie miłości, to nawet jeśli nie osiągniemy fizycznego orgazmu, to będzie się ono łączyło z głębokim duchowym doświadczeniem jedności, intymności, bliskości z ukochaną osobą. Tak bardzo siebie kochamy, że stajemy się aż jednym ciałem. Sądzę, że takie poczucie jedności może dawać znacznie więcej szczęścia z seksu niż jak podchodzimy do niego wyłącznie fizycznie.
„Niedawno na rekolekcjach miałem małżeństwo, panie z 10-letnim stażem małżeńskim i one mówią, że to co z czasem odkrywały to, że istotą współżycia jest jedność. I nawet jak jej się nie chce współżyć, jak ma się kłopoty, bo na przykład hormony opadły, to ona i tak doświadcza w tym spotkaniu głębokiej jedności.” mówił z kolei kiedyś o. Ksawery Knotz. Zakonnik zwracał wówczas uwagę też na to, że współżycie seksualne, które stawia w centrum miłość i jedność, jest błogosławione przez Boga: „W sercu nosimy takie pragnienie miłości, jedności i wierzymy, że w tym najbardziej intymnym spotkaniu można czegoś takiego doświadczyć. To pragnienie jest przez Boga błogosławione na mocy sakramentu małżeństwa.”
Seks może wiązać się z przyjemnością fizyczną, może wiązać się z radością jaką jest powoływanie nowego życia, macierzyństwo, ale może być też, równocześnie albo zupełnie niezależnie, bardzo głębokim spotkaniem kochających się małżonków. Myślę, że dopiero wtedy okaże się dla nas pełnym błogosławieństwem, synonimem miłości, czułości i szczęścia.
opr. mg/mg