Jeśli chcesz…
1. „Jeśli ktoś chce pójść za Mną…”. Jeśli chcesz... Jezus do niczego nie zmusza. Zaprasza, wzywa, pociąga. Naśladowanie Jezusa jest aktem wolności człowieka. Mimowolnie naśladujemy tylu ludzi. Powtarzamy zasłyszane opinie, ulegamy presji medialnych guru. Dajemy się często wodzić za nos byle komu. Czy nie lepiej pójść za Jezusem, aby w najszlachetniejszy sposób przeżywać swoją wolność? Wolność jest po to, aby dać się poprowadzić w dobrą stronę. By wybrać drogę (czyli ograniczenie) i na tej drodze wzrastać ku swojej pełni.
2. „..niech się zaprze samego siebie…”. Zanegować siebie? Zrezygnować z własnych ambicji czy planów? O co tu chodzi? Do naszego „ja” przyklejonych jest wiele spraw, tak wiele pożądań, pragnień, które ciągną nas w różne strony. Im bardziej ulegamy zachciankom naszego nienasyconego „ja”, tym większy czujemy głód. Karmimy duszę fastfoodami i dlatego czujemy niedosyt. Trzeba w jakimś sensie zanegować siebie, aby siebie odnaleźć. Trzeba uwolnić się od prymitywnego narcyzmu, od lęku o siebie. Trzeba zobaczyć, że centrum mojego życia leży poza mną. Jest w innych, w Innym. Ja przekreślone jest wolne, aby kochać.
3. „…niech weźmie krzyż swój…”. Każdy z nas ma swój krzyż. Czyli swoje powołanie, swoją miłość. Swój ciężar do uniesienia, swoją cenę do zapłacenia za wierność. Niepowtarzalną drogę miłości, która wymaga dania życia. Po kawałku, dzień po dniu, krok po kroku. Aż po dar całkowity z siebie. Celem krzyża nie jest cierpienie, ale miłość. Owszem miłość, które czasem boli.
4. …niech Mnie naśladuje”. Wszystkie poprzednie kroki zmierzają do tego. Do naśladowania Jezusa. Kochać tak jak On. Wiernie, do końca, po krzyż. Rzecz w tym, aby zgodzić się roztrwonić swoje życie dla Niego. Kochać innych ze względu na Niego. W Nim odnajdywać miarę miłości. Z Nim stracić życie, aby je odnaleźć.
5. Czy tak chcesz?