Jeszcze tej nocy...

Temat: Jeszcze tej nocy...

Czy to naprawdę do nas dociera? Ależ skąd! Przecież żyjemy pełnią życia, a raczej pełnym pędem ku niekończącym się kolejnym sprawom niecierpiącym zwłoki. Praca, kredyty, kariera, czy kolejne wyzwania którym staramy się stawić czoła. Dom przestaje dawać radość. Dzieci, rodzina stają się „hamulcem”, który zaczyna uwierać i przeszkadzać. Zatem szukamy półśrodków, którymi można by zrzucić część tego balastu na współmałżonka, starsze dzieci, tzw. dodatkowe zajęcia. A niech tam! Niech maluchy przyzwyczajają się do tego, że życie to jest ciągła gonitwa przed siebie. Tylko po co? Jaki szlachetny, wart naszego poświęcenia cel zabrał nam radość bycia z najbliższymi, cieszenia się ich obecnością, wspólnego snucia planów i czekania na wymarzone wakacje?

Każdy czas miał swoje radości i smutki, każdy czas miał tragedie i dramaty, które nawet historia nie była w stanie dobrze ocenić m ino upływającego czasu. Dziś też pędzimy na oślep. Bez większego zastanowienia i uświadomienia sobie celu. Jak gdyby ktoś obcy wpisał nam w nawigację ów cel, wyprowadził na przestronną autostradę i wynajętym, drogim autem pozwolił pędzić wprost przed siebie, kusząc, aby upajać się chwilą i osiągami maszyny, która nigdy nie będzie nasza i na którą nigdy nas stać nie będzie.

Dziś politycy znów od rana do wieczora będą podawać kolejne statystyki zachorowań i zgonów najbardziej celebryckiej choroby ostatniego półwiecza. Znów Internet zalany zostanie kolejnymi odsłonami polsko – polskiej wojny i narastającym sporem „covidian” i „covidosceptyków”. Ludzie będą tracić czas na obrażanie siebie, kręcenie filmików ze sprowokowanymi przedstawicielami służb porządkowych, a miłościwie nam panujący korzystając z perfekcyjnie wykreowanej zasłony dymnej będą w swoich gabinetach wprowadzać kolejne podatki i restrykcje, które pozwolą im za jakiś czas kupić kolejnych kilka głosów.

Niebo też będzie zasypane prośbami o pracę, zdrowie i ratunek dla konających. I tylko gdzieś w ciszy, jakiś mnich w zakątku kontemplacyjnego klasztoru, gdzie indziej w mieszkaniu, klęczący ojciec przed zanim wyjdzie przed świtem do pracy, i jeszcze gdzieś na końcu świata w kraju zapomnianym przez ludzi i opuszczonym przez władze, wyruszający do kolejnej wioski misjonarz wypowiedzą świadomie, powoli i z ogromną ufnością te same słowa: „bądź wola Twoja, jako w niebie tak i na ziemi…”.

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama