SMARTFONOWE OBŻARSTWO

SMARTFONOWE OBŻARSTWO

Dzisiejszą Ewangelię usłyszymy ponownie w niedzielę, która rozpoczyna Adwent. Są one wskazówką jak przeżywać Adwent, ale ten okres ma służyć utrwaleniu postaw, które są ważne w każdym czasie, nie tylko w dniach przygotowania do Bożego Narodzenia. Nieustannie musimy być gotowi na spotkanie z Panem, nawet jeśli do Jego drugiego przyjścia mają upłynąć wieki, przed nami jeszcze wiele lat życia. Czasy ostateczne zaczęły się już 2000 lat temu. Jeśli kochamy Pana Jezusa, zawsze czujnie czekamy na Jego przyjście, a przychodzi do nas każdego dnia. I zawsze jesteśmy poddani pokusom, a ulegając im, wpadamy w potrzask.
„Uważajcie na siebie, aby wasze serca nie były ociężałe wskutek obżarstwa, pijaństwa i trosk doczesnych”. Pan Jezus mówi o pokusach, które towarzyszą człowiekowi od Adama i Ewy. W każdym jednak czasie pojawiają się nowe, specyficzne wyzwania, które są wariacjami na temat zbytniego czy wynaturzonego przywiązania do spraw doczesnych. Dziś takim wyzwaniem są media elektroniczne. Nie są one potrzebą tak podstawową jak jedzenie i picie, ale coraz trudniej jest nam funkcjonować w codziennym życiu bez komputera czy smartfona. Obżarstwo w dziedzinie informacji czy wrażeń audiowizualnych jest dziś poważnym problemem. Znane są przypadki osób, które zmarły lub ciężko zachorowały z powodu niedożywienia, grając nałogowo w gry komputerowe. Pewnie wielu z nas doświadczyło dziwnej ociężałości w czasie „scrollowania” telefonu. Jeden zabawny filmik, potem następny i następny… Jeden wpis na twitterze, kolejny komentarz, i kolejny. Czuję, że nic mi to nie daje, ale klikam znowu. Czas już wstać, zająć się pracą, porozmawiać z najbliższymi albo po prostu pójść spać, bo już północ. Ale ekran przykuwa moją uwagę. Trudniej mi się ruszyć niż po zjedzeniu trzech schabowych…
Kiedy już się oderwę od smartfona, być może pod wpływem ostrej reakcji kogoś z moich bliskich albo wyczerpania się baterii, postanawiam: „muszę bardziej panować nad ta zabawką”. Dobre postanowienie, ale niewystarczające. Trzeba podjąć działanie, które systemowo uwolni mnie od tego przywiązania. Ukształtuje trwałą postawę, która określana jest pojęciem cnoty, w tym przypadku cnoty wstrzemięźliwości. Jedną zaś z dróg prowadzących do tej cnoty jest praktyka określana pojęciem „umartwienia”. Umartwienie to ćwiczenie charakteru, ofiarowane Bogu polegające na świadomym wyrzekaniu się, na ogół na pewien czas lub w ograniczonym zakresie, jakiś działań czy przyjemności, które same w sobie nie są złe. Oba pojęcia są dziś niemodne, ale stoi za nimi mądrość starożytnych mędrców i chrześcijańskiej tradycji. Cóż, rady Pana Jezusa mają dwadzieścia wieków, też dla wielu są „niemodne”, a jednak dla nas są pewnym drogowskazem.

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama