Uczył ich wiele w przypowieściach. Dlaczego Pan Jezus nie mówił do swoich słuchaczy otwarcie, jasno, tak aby wiadomo było o co Mu chodzi? Dlaczego uciekał się do obrazów i przypowieści? Papież Benedykt XVI odpowiadając na to pytanie zauważył, że do swoich uczniów, czyli do tych, którzy już Go wybrali, Pan Jezus mówił jasno (A gdy był sam, pytali Go ci, którzy przy Nim byli), natomiast do pozostałych, owszem, mówił w przypowieściach. Dlaczego? Ponieważ przypowieści odwołują się do dwóch podstawowych władz człowieka: jego intelektu i woli. Człowiek musi najpierw zrozumieć słowa, a następnie przyjąć je lub odrzucić. „W ten właśnie sposób – mówi papież – Bóg nie przymusza nas do wiary, ale przyciąga do siebie prawdą i dobrocią: miłość bowiem zawsze szanuje wolność”.
Oto siewca wyszedł siać. Przypowieść o siewcy jest przypowieścią o samym Jezusie, jest w pewnym sensie Jego autobiografią. Jezus opowiada nam tutaj o swej misji (siejba Bożego Słowa), o swoich radościach (plon trzydziestokrotny, sześćdziesięciokrotny, stokrotny) i o swoim smutku (zmarnowane ziarna).
Kto ma uszy do słuchania, niechaj słucha. Specjaliści biją na alarm. Cywilizacja obrazkowa, w której żyjemy sprawia, że coraz więcej oglądamy, a coraz mniej czytamy i słuchamy. Efekt? Już nie tylko dzieci, ale i dorośli mają kłopot ze zrozumieniem podstawowych tekstów. Jak na tym ugorze zakiełkuje ziarno Bożego Słowa? Jako chrześcijanie powinniśmy zdecydowanie mniej oglądać, a więcej czytać i słuchać. O zbawczym wpłynie na nasze życie czytania i słuchania Bożego Słowa, opowiada usłyszana kiedyś anegdota. Pewien mnich zarzucił swemu współbratu, że ten nie pamięta niedzielnej Ewangelii. – Jak ma ona wydać owoc w twoim życiu – denerwował się. – Spokojnie – bronił się tamten, płucząc akurat warzywa na obiad – zobacz (i tu wyciągnął je z wiadra) wody już na nich nie ma, ale to co najważniejsze się dokonało: warzywa są czyste!
Zanurzając się w Bożym Słowie oczyszczamy zawsze naszą duszę.