Prawda jest w początku

Faryzeusze zadając Jezusowi pytanie nie szukali prawdy, ale – jak zaznacza sam Ewangelista – wystawiali Nauczyciela na próbę. Dzisiaj Kościół jest również wystawiany na próbę. Rozwody stały się oczywistością, liderzy kulturowej rewolucji walczą o zmianę definicji małżeństwa. To już nie musi być trwały związek mężczyzny i kobiety – twierdzą. Dowolny układ płci jest dozwolony. Wszystko można modelować wedle naszych zachcianek. To my sami decydujemy, jak chcemy żyć. Jesteśmy wolni. Presja, by liberalny model życia był jedynym dopuszczalnym, jest ogromna. W kulturze współczesnej obowiązuje dogmat, że nie ma jednej prawdy, ale jest tyle prawd, ilu ludzi. Na jakiej prawdzie oprzeć małżeństwo? Czy miłość bez prawdy jest możliwa?

Co na to Jezus? „Na początku stworzenia Bóg stworzył ich jako mężczyznę i kobietę”. Pan odwołuje się do „początku”, czyli do prawdy o stworzeniu, do natury mężczyzny i kobiety. Małżeństwo nie jest wymysłem społeczeństwa, tworem kultury, instytucją stworzoną przez państwo czy Kościół. Małżeństwo jest „pomysłem” samego Boga. To Stwórca stworzył nas jako mężczyznę i kobietę. Odmienność płci i równość w godności. Mężczyzna i kobieta są tak „pomyślani” przez Boga, by mogli budować komunię osób, czyli małżeństwo. Ta podstawowa ludzka wspólnota pozwala człowiekowi pokonać samotność i dojrzewać w miłości. Jej zadaniem jest też przekazywać Boski dar życia. Co więcej, małżeństwo ma być obrazem jedności Osób Trójcy Świętej.

Z tych prawd wynikają zasady moralne. Etyka małżeńskiego życia jest niezrozumiała bez odkrycia i uznania prawdy o małżeństwie. Św. Jan Paweł II odpowiadając na moralny chaos wywołany przez rewolucję seksualną opracował tzw. teologię ciała. W tym nauczaniu odpowiadał na pytanie, czym jest płeć, seksualność, małżeństwo. Jaki jest „początek”, czyli jaki jest Boży plan wpisany w ludzką naturę, w ludzkie pragnienie miłości, ale także w ciało mężczyzny i kobiety. Papież nie wahał się mówić, że małżeństwo jest „najpierwotniejszym” sakramentem. Nie było jeszcze Kościoła, chrztu czy Eucharystii, ale było już małżeństwo. I od początku, od Adama i Ewy miało ono znaczenie sakramentalne, czyli owo „jedno ciało” mężczyzny i kobiety miało być obrazem miłości samego Boga.

„Co więc Bóg złączył, tego niech człowiek nie rozdziela”. Podstawowe wezwanie moralne brzmi: „niech nie rozdziela”. Człowiek ma wielki talent do psucia Bożych pomysłów. Powodem jest zatwardziałość serca. Zapominamy o Bożym początku i sami chcemy budować wszystko od początku. Na szczęście wiele małżeństw wciąż walczy o wierną miłość ufając prawdzie „początku”, wierząc, że to Bóg ich złączył. Świat nie sprzyja dziś trwałości małżeństwa, promuje egoizm maskowany prawem do własnego szczęścia. Jeśli Kościół ulegnie presji świata i przestanie mówić głosem Chrystusa, stanie się solą bez smaku.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama