1,3 miliona Irlandczyków marzy, by Kościół katolicki całkowicie zniknął z ich kraju

Wyniki badań Instytutu Iona rzucają nowe światło na kultywowanie dziedzictwa katolickiego w Irlandii. „Wydaje się, że pragnienie zniknięcia Kościoła może być również realizowane poprzez uporczywe usuwanie wszelkich śladów Kościoła, jako pozytywnej siły we wzroście, rozwoju i osiągnięciach irlandzkiej kultury” – komentuje magazyn „First Things”.

Magazyn „First Things” skomentował niedawne wyniki badań zlecone przez irlandzki Instytut Iona. „Wyniki są odkrywcze” – donosi John Duggan, publicysta magazynu „First Things”. 61 proc. respondentów określiło siebie jako „religijnych i/lub uduchowionych”, ale tylko 16 proc. z nich regularnie uczęszcza na Mszę św. Połowa respondentów modli się, a trzech na dziesięciu medytuje. Uczestnicy ankiety zostali zapytani także, czy zgadzają się ze stwierdzeniem: „Byłbym szczęśliwy, gdyby Kościół katolicki całkowicie zniknął z Irlandii”. 25 proc. odpowiedziało „zgadzam się”. 

W przeliczeniu na liczby to około 1,3 miliona osób.

„Wielu z nich to potomkowie pokoleń, które trzymały się wiary podczas prześladowań, które w wierze znajdowały pocieszenie, i które pozwoliły jej ukształtować charakter narodowy. I teraz pragną, aby Kościół katolicki nie tylko został jeszcze bardziej osłabiony, ale wręcz zlikwidowany” – pisze John Duggan.

Publicysta zwraca uwagę, że odpowiedź udzielona w ankiecie nie jest czysto deklaratywna. Osoby o takich poglądach będą dążyły skonstruowania takich praw i regulacji, aby „przyspieszyć czas ostatecznego zniknięcia Kościoła”. 

„Podmuch będzie odczuwalny w nawoływaniach do wycofania wszelkiego wsparcia dla przestarzałej instytucji. Wydaje się, że pragnienie zniknięcia Kościoła może być również realizowane poprzez przejęcie kontroli nad historią i sprawienie, że zniknie; poprzez uporczywe usuwanie wszelkich śladów Kościoła jako pozytywnej siły we wzroście, rozwoju i osiągnięciach irlandzkiej kultury” – zwraca uwagę publicysta.

I jako przykład na poparcie tej tezy przytacza wywiad udzielony w 2024 roku BBC przez Neila Jordana, najsłynniejszego irlandzkiego reżysera i scenarzystę, w którym mówił, że „w zacofanej katolickiej Irlandii lat 50. i 60. nie było kinematografii”. „Myślę, że Irlandia, w której dorastałem, wciąż nie była całkowicie cywilizowana” – powiedział. „Chodzi mi o to, że był to rodzaj tego przeklętego, katolickiego wszechświata, wiesz, przywiązanego do całego łóżka przesądów” – dodał. 

Kolejnym przykładem są dwie wystawy w Dublinie. W Galerii Narodowej prezentowane są prace artystek: Evie Hone i Mainie Jellett. Obie artystki były przyjaciółkami i pochodziły z zamożnych, kościelnych środowisk, obydwie przeszły na katolicyzm, który stanowił ważną podwalinę ich twórczości. 

Pochodząca z wyższej klasy protestancka artystka Hone, uznawana za prekursorkę kubizmu, nawróciła się na katolicyzm w 1937 roku. Wiele jej dzieł sztuki zdobi irlandzkie kościoły – jej najbardziej godnymi uwagi dziełami są Wschodnie Okno w Kaplicy w Eton College, które przedstawia Ukrzyżowanie. W Stanach Zjednoczonych jednym z jej najbardziej znaczących dzieł jest okno Uzdrawiającej łaski Chrystusa zainstalowane w Katedrze Narodowej w Waszyngtonie. Warto zwrócić uwagę, że Evie Hone zmarła w 1955 roku, w drodze na Mszę św., kontynuując pracę jako artystka do samego końca.

„Brzmi to jak historia, której nie sposób się oprzeć. Jednak artykuł History Ireland o nowej wystawie nie zawiera ani słowa o nawróceniu Evie Hone. Notka biograficzna towarzysząca dziełu Hone zawartemu w kolekcji sztuki Trinity College nawiązuje do czasu, który spędziła szukając swojego powołania wśród anglikańskich zakonnic i do jej „głęboko duchowej natury”; ale o jej przyjęciu wiary katolickiej nie ma ani słowa” – pisze John Duggan, dodając, że pominięcie to jest jeszcze bardziej rażące, biorąc pod uwagę „ostentacyjnie katolicki temat omawianego dzieła”. 

Publicysta wskazuje także na brak odniesień do katolicyzmu artystki w biograficznej notce zamieszczonej na stronie internetowej Hugh Lane Gallery w Dublinie, która przechowującej kilka religijnych prac artystki. Widnieje tam lakoniczna informacja, że była „bardzo uduchowioną osobą”, która była „zainteresowana ożywieniem irlandzkiej sztuki religijnej”.

„Nie ma tam ani słowa o jej nawróceniu na katolicyzm” – pisze John Duggan. 

Tymczasem Muzeum Literatury w Irlandii upamiętnia „De Profundis” Oscara Wilde'a, pośmiertnie opublikowany list adresowany do kochanka Wilde'a, Lorda Alfreda Douglasa. Każdy, kto go czytał, wie, że strona po stronie zawiera medytacje na temat osoby Chrystusa przez człowieka, który trzy lata po jego skomponowaniu, został przyjęty na łożu śmierci do Kościoła katolickiego: „I każdy jest predestynowany do Jego obecności” – napisał Wilde. „Przynajmniej raz w życiu każdy człowiek idzie z Chrystusem do Emaus” – uważał irlandzki dramatopisarz. 

Publicysta „First Things” zauważa, że w materiałach promujących wystawę – w tym na 12 fragmentów „De Profundis” – nie ma ani jednego, który byłby zaczerpnięty z jego wynurzeń na temat Chrystusa i Kościoła. 

„Streszczenia książki i życia artysty na stronie internetowej również milczą na temat religijnych zmagań Wilde'a i jego ostatecznego powrotu do Domu” – pisze.

Na zakończenie dodaje, że dla „zawstydzonej wszechobecnością Kościoła w irlandzkiej historii kultury, postępowa Irlandia” musi wykorzystać takie okazje jak tworzenie muzealnych informacji prasowych, katalogów wystaw czy retrospektywnych ocen, jeśli chce spełnić odkryte przez Instytut Iona marzenia Irlandczyków, by katolicyzm na dobre zniknął.  

„Ale to naprawdę dziwna sprawa, gdy kraj nie może mówić uczciwie o sobie i swojej przeszłości” – dodaje John Duggan.

Źródło: firstthings.com

Dziękujemy za przeczytanie artykułu. Jeśli chcesz wesprzeć naszą działalność, możesz to zrobić tutaj.

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama