O tym, jak zbudować autorytet wśród uczniów z dr. Dominikiem Chwolikiem, literaturoznawcą, nauczycielem w Szkole Podstawowej dla Chłopców KUŹNICA w Katowicach rozmawia Agnieszka Czylok.
Autorytet. Czy to już zapomniane słowo w świecie, który zdaje się mówić głosem tłumu?
Rzeczywiście dawno nie spotkałem się z tym, by ktoś powiedział: „Ta osoba jest dla mnie autorytetem”. Nie uważam jednak, iż to dlatego, że nikt nie potrzebuje autorytetów. Samo pojęcie dotyczy przecież osoby, która może stać się dla mnie kimś w rodzaju przewodnika. Osoby, którą obdarzam z jakiegoś powodu szacunkiem i jej konkretne postawy chciałbym naśladować. Gdy słucham wypowiedzi moich uczniów, jak ciepło mówią o swoich ojcach, o tym jakie wspólne działania podejmują, że są oni tak ważni w ich życiu – to myślę, że choć nie pada tu słowo „autorytet”, to przecież jednak o autorytet tu chodzi.
Czyli młodzi ludzie nadal potrzebują takiego przewodnika, który może być dla nich punktem odniesienia przy życiowych wyborach?
Zdecydowanie tak! Jako nauczyciel w męskiej szkole widzę to bardzo dobrze. Przeżywamy obecnie kryzys męskości, o nim wiele się mówi. Potrzeba dobrych ojców, nauczycieli, kapłanów… Mężczyzn, którzy swoim przykładem zainspirują młodych ludzi do podejmowania odważnych działań i dobrych decyzji. Dla mnie osobiście nie jest ważne czy mój uczeń będzie wybitym polonistą lub matematykiem, ale czy będzie w życiu szczęśliwy. Jeśli w przyszłości założy rodzinę, a ta się nie rozpadnie, to znaczy, że i ja dobrze wykonałem swoją pracę (choć oczywiście nie ma tu mowy o stuprocentowej odpowiedzialności).
A jak można zbudować autorytet wśród uczniów? Jakie cechy go budują, a jakie burzą?
Jako polonista, wychowawca i tutor, mam wiele okazji do rozmów z uczniami. To one, moim zdaniem, pozwalają budować autorytet. Oczywiście to nie jedyne czynniki. Schludny wygląd również ma znaczenie. Koszula wystająca ze spodni lub byle jak zawiązany krawat na pewno wpływają na nasz całościowy wizerunek. Wracając natomiast do rozmów… Cóż, sądzę, że to dzięki nim możemy poznać czyjś system wartości, poglądy, które mogą pozytywnie wpłynąć na nasze postawy, stać się po porostu inspirujące.
Autorytet bywa czasami mylony z autorytatywną postawą. Zdarza się, że ludzie mylą świadectwo życia z karnością i wręcz zmuszaniem do posłuchu. Myśli Pan, że może być autorytetem dla chłopców, których Pan uczy? Stara się Pan dawać świadectwo życia tym dzieciom?
Autorytet i posłuszeństwo mogą iść w parze, ale to drugie wynika z pierwszego. Będę posłuszny wobec przełożonego, jeśli zrozumiem dlaczego ma to sens. Chcę czy łatwiej mi być posłusznym wobec kogoś, kto jest uczciwy w swojej ocenie, szanuje moje przekonania, sam przestrzega ustalonych reguł itp. Myślę, że gdy będę dbał o kulturę własnego „sposobu bycia”, wtedy tylko mogę stać się dla chłopców autorytetem. Kiedy pokażę, iż jestem osobą, wymagającą nie tylko od innych, ale i od siebie. Kimś kto potrafi upomnieć, ale i z kim można pożartować. Na tym opiera się właśnie świadectwo życia – nikogo nie udaję, jestem sobą. Stworzyłem sobie nawet taki kubek motywacyjny, ze zdjęciem z filmu „Władca Pierścieni: Powrót Króla”. Aragorn (jeden z bohaterów) stoi pod Czarną Bramą i wie, że stojące przed nim zadanie (pokonanie sił Mordoru) wydaje się wręcz niemożliwe do realizacji. Pomimo tego wypowiada słowa „Dziś stajemy do walki!”. To zdanie przypomina mi, że mam być tym, kim jestem oraz podejmować trud pracy nad sobą. Ostatnia sprawa – kiedyś na lekcji wychowawczej powiedziałem uczniom swoje świadectwo, na temat tego, co jest dla mnie w życiu istotne i sądzę, że to na pewno dobrze wpływa na nasze relacje.
Chłopcy z „KUŹNICY” zagrali trzy lata temu w filmie „Sienkiewicz”, którego był Pan pomysłodawcą. Sprawił Pan, że uczniami zainteresowało się wiele znanych osób. Co najważniejszego udało się Panu przekazać uczniom przez ten wielki, wspólny i na pewno niezapomniany projekt?
Pretekst dla „Projektu Sienkiewicz” był pozornie jeden – uczynić język polski (kompetencje polonistyczne) punktem korelacji z innymi przedmiotami, dziedzinami czy umiejętnościami. Udało się jednak coś o wiele ważniejszego, z czego nawet ja nie zdawałem sobie do końca sprawy na etapie planowania scen do filmu. Fakt, iż chłopcy uczyli się ról, brali udział w tworzeniu kostiumów, prowadzili wywiady ze znanymi osobami bądź poznawali tajniki obsługi kamery, pozwolił wytworzyć więź między uczniami różnych klas i nauczycielami. Finałową scenę bitewną odgrywało blisko 100 osób, to naprawdę ogromna liczba (dzisiaj ilość uczniów w szkole pozwoliłaby na utworzenie ponad dwóch takich armii). Cieszę się, że znane osoby, na czele z samym Prezydentem RP Andrzejem Dudą, zechciały zarówno dostrzec nasz projekt, jak i wziąć w nim udział (prezydent Katowic Marcin Krupa, arcybiskup metropolita katowicki Wiktor Skworc, prorektor Uniwersytetu Śląskiego prof. Ryszard Koziołek). Natomiast to uczniowie, co warto podkreślić, podjęli się rozmów i to oni przychylnie nastawili do siebie owe znane osoby. My, dorośli, nauczyciele, po prostu im w tym pomogliśmy, dzięki czemu przeżyli naprawdę fantastyczną przygodę, którą wspominają oraz będą już zawsze kojarzyć z „KUŹNICĄ”.
Jak stara się Pan wydobywać z uczniów to, co w każdym z nich jest najlepszego? Jak stara się Pan rozwijać ich pasje, dziecięce marzenia?
Staram się nade wszystko ich poznać, rozmawiać o tym np. co czytają i czytać razem z nimi. Lubię, gdy opowiadają mi o swoich zainteresowaniach, niekoniecznie zbieżnych z moimi. Zachęcam uczniów do pokazywania swoich talentów. „Świetnie rysujesz – może warto stworzyć jakiś plakat, który nam pokażesz. Tworzysz łuki? – może zaprezentujesz swoje umiejętności na technice lub przy omawianiu „Winnetou”, itp. Chodzi o proste rzeczy, umożliwiające rozwój pasji chłopców oraz dające możliwość jej zaprezentowania. Na pewno zajdą daleko (śmiech), więc miło będzie, jeśli pojawię się na ich drodze i będą wspominali, że zachęciłem ich do czegoś dobrego, niż przypomną sobie, że postawiłem im jedynkę z jakiegoś sprawdzianu (znowu śmiech).
To jeszcze jedno ważne pytanie. Kto jest autorytetem dla Pana?
Jezus Chrystus… Ja wiem, że to górnolotnie brzmi i wspaniale jest tak odpowiedzieć, a nie ma to potem nic wspólnego z rzeczywistością. Mam świadomość jak wiele błędów popełniam (żadna fałszywa skromność). Natomiast odczytuję słowa Chrystusa zwrócone do mnie „Pójdź za mną!”, jako zachętę do naśladowania. Pomyślmy logicznie – jeśli równać to czemu nie do najlepszych? Więc nie wybieram pomniejszych autorytetów (śmiech). Oczywiście spotkałem oraz spotykam w swoim życiu wielu wartościowych ludzi, których postawy, wybory chciałbym naśladować. W misji bycia nauczycielem, opieram się na wzorcach moich profesorów.
Współfinansowano ze środków Funduszu Sprawiedliwości, którego dysponentem jest Minister Sprawiedliwości