To odpowiedź na wygnanie Jezusa z teatru - tak o spektaklu „MARANATHA”, wystawianym w Teatrze Polskim w Warszawie, mówi jego reżyser Ryszard Peryt.
Przedstawienie, w którym występuje cały zespół tej stołecznej sceny, oparty został m.in. o fragmenty biblijne, poezję Zbigniewa Herberta, twórczość Zygmunta Krasińskiego, Tomasza Manna, ale także św. Jana Pawła II. Spektakl zrealizowany z okazji 1050-lecia Chrztu Polski zostanie po raz kolejny pokazany już 30 marca.
Premiera spektaklu „MARANATHA” Ryszarda Peryta odbyła się na dużej scenie Teatru Polskiego im. Arnolda Szyfmana w Warszawie 7 października ubiegłego roku. W kontekście przedstawienia reżyser podkreślił, że ważne są trzy daty: rok 966 (Chrzest Polski), 1966 (1000-lecie Chrztu) oraz 2016 (1050-lecie Chrztu Polski).
Peryt przypomniał, że „Marana Tha” to ostatnie słowa Biblii, Apokalipsy św. Jana, oznaczające „Przyjdź, Panie Jezu”. Jednocześnie to tytuł przedstawienia. Jak zapewnił reżyser - nieprzypadkowy. Prawie pół wieku temu, w 1967 roku w Teatrze Laboratorium we Wrocławiu odbyła się bowiem prapremiera spektaklu „Apocalypsis cum figuris” Jerzego Grotowskiego. W tym, jak to określił Ryszard Peryt, „wybitnym przedstawieniu teatru w Polsce”, dobitnie zabrzmiał finał: „Idź, i nie wracaj więcej”. Te słowa Wielkiego Inkwizytora z Dostojewskiego, skierowane zostały do postaci Chrystusa, który w przedstawieniu nosił imię „Ciemny”. Następowało trzaśnięcie drzwi i zapadała ciemność. Chrystus został wygnany z teatru.
„MARANATHA” z Teatru Polskiego to próba wprowadzenia Chrystusa do teatru - powiedział KAI Ryszard Peryt. Wyznał, że gdy pokazywane było przedstawienie Grotowskiego to scena finałowa postrzegana była przez niego jako wypowiedź teatralna „na krawędzi dopuszczalnej ekspresji”. „Ale z biegiem lat ta scena wracała do mnie w różnych sytuacjach życiowych. Teraz, o zmierzchu życia, ponieważ nikt tego publicznie nie skomentował, mam potrzebę wewnętrznej odpowiedzi na tamto wygnanie” - powiedział Peryt.
W jego opinii, w ciągu ostatnich lat „coś nastąpiło w kulturze”. W tym kontekście reżyser przypomniał Zygmunta Krasińskiego, który pisał, że „ludzkość choruje na jeszcze większą chorobę niżli choroba ubóstwa - na nieczłowieczą chorobę bezbóstwa”.
„Postanowiłem zrobić przedstawienie, które będzie odpowiedzią na tamto. Nie chodzi o polemikę, ale potrzebę zadośćuczynienia tamtemu zdarzeniu, i prośbę skierowaną do Jezusa, żeby przyszedł jednak do teatru. A zwłaszcza, że nazywa się on Polski, ma swoją tradycję. Dlatego na zakończenie mojego przedstawienia padają finałowe słowa całej Biblii: Przyjdź, Panie Jezu” - wyjaśnił Ryszard Peryt. Jak dodał, ostatnio zdarzają się w kulturze rzeczy brutalne i bluźniercze. „Blaknięcie oblicza Chrystusa w kulturze jest mocno posunięte” - podkreślił.
Ryszard Peryt jest nie tylko reżyserem spektaklu „MARANATHA”, ale również autorem scenariusza oraz scenografii. Artysta użył słów z Biblii, ale również z Dantego, Kochanowskiego, Herberta, Kraińskiego, Manna, Mickiewicza, Miłosza, Karola Wojtyły oraz Jana Pawła II. Spektaklowi towarzyszą projekcje obrazów: Boscha, Dürera, Giotta, Grünewalda, Michała Anioła, Rembrandta, Wyspiańskiego i Zurbarana.
„Słuchanie tych starych ojców poezji jest ciągle obfite w nowe światła” - zapewnił Peryt. Jak dodał, rezygnacja z nich i szukanie tylko w „zredukowanych wypowiedziach współczesności” to „narażanie się na duchową atrofię i brak konturów w myśleniu metafizycznym i szukaniu sensownych sformułowań na to, co dziś nas spotyka, na tę ziemię jałową, którą powoli zaczyna być nasza ojczyzna” - powiedział.
W przedstawieniu „MARANATHA”, na środku niemal pustej sceny, stoi ośla ławka. Jak wyjaśnił Ryszard Peryt to wspomnienie jego młodości, gdy ławki miały jeszcze kałamarze, a ośla była dla tych, którzy albo kiepsko się uczyli, albo rozrabiali i musieli zostać po lekcjach. „Ta ławka to zaproszenie do tego, by w niej ponownie usiąść o zmierzchu życia, usiąść dosłownie i metaforycznie; by odbyć lekcję czytania tekstów podstawowych, spróbować je zrozumieć, a nie tylko odczytać” - powiedział Peryt.
Spektakl otwiera scena, gdy z nieba spadają trzy karty. Andrzej Seweryn wstaje z ławki, by podnieść to, co spadło z teatralnego nieba na podłogę sceny. Po kolei odczytuje trzy pierwsze zdania przedstawienia: po hebrajsku „Bereszit Bara Elohim”; po łacinie „Principio creavit Deus”; i po polsku „Na początku stworzył Bóg”.
Obok zespołu aktorskiego Teatru Polskiego w przedstawieniu gościnnie bierze udział chór „Duc in altum” z Gdyni, prowadzony przez Beatę Śnieg.
Spektakl „MARANATHA” został zrealizowany w ramach „Przyjdź! Marana Tha!” - Festiwalu Artystycznego Teatru Polskiego, który trwał od 1 października do 24 listopada 2016 roku. Wydarzenie dofinansowano ze środków Narodowego Centrum Kultury w ramach programu Chrzest 966, Promesa 2016 i ze środków Województwa Mazowieckiego.
Najbliższe przedstawienie już 30 marca.
rl (KAI) / Warszawa