W 76. rocznicę utworzenia karnej kompanii kobiet KL Auschwitz odbyły się główne uroczystości, upamiętniające powstanie podobozu KL Auschwitz Frauenstrafkompanie Bór/Budy.
Przed budynkiem przedwojennej szkoły w Brzeszczach Borze, w którym niegdyś zakwaterowano kobiety-więźniarki, przybyłe z niemieckiego obozu Auschwitz, mieszkańcy Brzeszcz oraz zaproszeni goście oddali hołd ofiarom.
W uroczystościach udział wzięli m.in. przedstawiciele władz samorządowych miasta i gminy Brzeszcze, biura poselskiego premier Beaty Szydło, konsulatów generalnych Francji, Niemiec, Austrii i Ukrainy, zarządu powiatu w Oświęcimiu, Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau, ojców franciszkanów z Harmęż oraz reprezentantów służb mundurowych i szkół, organizacji pozarządowych oraz innych instytucji.
Podczas uroczystości Iwona Gibas, dyrektor biura poselskiego Beaty Szydło, odczytała list skierowany przez wicepremier do uczestników uroczystości. W jej imieniu złożono wiązankę kwiatów pod tablicą pamiątkową.
Agnieszka Molenda, prezes Fundacji Pobliskie Miejsca Pamięci Auschwitz-Birkenau, opiekującej się historycznym budynkiem, przypomniała, że karna kompania dla kobiet w Borze/Budach powstała w czerwcu 1942 roku.
Początkowo osadzono w niej 400 więźniarek – 200 Polek i 200 kobiet różnej narodowości. Kobiety mieszkały w budynku przedwojennej szkoły w Brzeszczach Borze. Niemcy kazali więźniarkom oczyszczać stawy, wyburzać domy i budować drogi. Były maltretowane fizycznie i psychicznie.
Kadrę funkcyjną kompanii stanowiły niemieckie kryminalistki i prostytutki. W połowie sierpnia Polki przeniesiono do obozu Birkenau, a na ich miejsce sprowadzono kolejne więźniarki, w tym młode Żydówki francuskie.
Jak wynika z relacji w esesmana Pery Broad’a, w pierwszych dniach października 1942 roku, w godzinach wieczornych funkcyjna – niemiecka prostytutka Elfriede Schmidt – oskarżyła jedną z Żydówek o pobicie. Po wszczęciu alarmu wartownicy razem z funkcyjnymi rozpoczęli masakrę. Żydówki mordowano za pomocą kijów, pałek i siekier. Niektóre kobiety zepchnięto ze schodów, inne wyrzucono przez okno. Po wypędzeniu więźniarek na zewnątrz masakrę kontynuowano za pomocą kolb od karabinów i strzałów.
W wyniku tego mordu życie straciło około 90 więźniarek. Były to młode więźniarki Żydówki francuskie, traktowane przez SS jako komunistki. W tej grupie było też kilka Polek z przedwojennej emigracji do Francji.
Morderczą pracę kobiet z pierwszego rzutu w komandzie w Budach opisała w jednym ze swoich opowiadań Zofia Posmysz, która miała niespełna 19 lat, gdy trafiła do komanda. Więźniarki pracowały w pobliskim lesie przy wyrębie drzew, kopały rowy, pogłębiały koryto rzeki Wisły. W pobliskich hodowlanych stawach rybnych kobiety wyciągały muł i oczyszczały brzegi z sitowia i tataraku. Wykonywały także większość prac rolniczych na okolicznych polach. Ciężkie warunki pracy oraz okrutne traktowanie przez więźniarki funkcyjne dla wielu kończyło się śmiercią.
rk / Brzeszcze