Marcin Charliński, ojciec czwórki dzieci, pacjent Stowarzyszenia KARAN, członek wspólnoty Przymierze Miłosierdzia podzielił się swoim świadectwem.
Jako dwunastolatek sięgnął po narkotyki. Potem zaczął okradać swoich rodziców i innych ludzi, aż w końcu doszło do napadów z bronią i handel narkotykami. To w więziennej celi poznał Boga. Marcin Charliński, ojciec czwórki dzieci, pacjent Stowarzyszenia KARAN, członek wspólnoty Przymierze Miłosierdzia podzielił się swoim świadectwem.
- Chłopaki rozpisywali wyjścia do kaplicy i zapytali mnie, czy idę. Powiedziałem, że tak, zobaczę co słychać "na kryminale". Usiadłem w ławeczce w kaplicy. Chłopaków nie ma. Rozglądam się, a oni w kolejce do konfesjonału. Pytam, co robicie, gdzie idziecie. Wyspowiadać się - odpowiedzieli. Jak to się wyspowiadać, do tego kapelana, który siedzi codziennie u wychowawcy na herbatce i ciasteczkach? Jak ja mu powiem, to do końca życia nie wyjdę z tego więzienia - opowiadał.
- Jestem narkomanem. To jest choroba, która jest ze mną do końca życia. Jest w tym momencie zaleczona, ale niestety narkomanem się jest, te mechanizmy są, trzeba cały czas pracować nad sobą, nad uzależnieniem - mówił Marcin Charliński.
To podczas spowiedzi doświadczył działanie Boga Żywego...
źródło: Karolina Zaremba, Salve TV - Chrześcijańska Telewizja Internetowa Diecezji Warszawsko-Praskiej