#ZaczynamDzieńOdEwangelii - Wróg konkretny do bólu
Miłość jest nade wszystko decyzją, aktem woli. To, że mam kochać nieprzyjaciół, nie oznacza wcale tego, że mam koniecznie ich lubić.
Dariusz Stępień, opoka.org.pl
„Miłujcie waszych nieprzyjaciół”. Miłość nie jest uczuciem. Owszem, w miłości uczucia są ważne, ale miłość jest nade wszystko decyzją, aktem woli. To, że mam kochać nieprzyjaciół, nie oznacza wcale tego, że mam koniecznie ich lubić. Nie da się zmusić swoich emocji, by coś miłego „czuły”. Tym bardziej że na ogół są one silnie pokiereszowane przez nieprzyjaciół. Gdy myślę o swoich wrogach, mogę czuć gniew, złość, ból, wściekłość, żal… Cała paleta negatywnych uczuć. Aby miłować nieprzyjaciół, trzeba skonfrontować się z tymi uczuciami, czyli przyznać się do nich przed sobą, zastanowić się nad ich przyczyną i pracować nad nimi. Chodzi o to, by te negatywne emocje nie kierowały bezrefleksyjnie moimi postawami, decyzjami, słowami, by, co gorsza, nie zapuściły korzeni w moim sercu i nie wydały owocu „dojrzałej” nienawiści. Jezus precyzuje, na czym ma polegać miłość nieprzyjaciół – dobrze im czynić, modlić się za nich, błogosławić im, nie odpowiadać złem na zło, czyli zrezygnować z zemsty.
Kto jest moim nieprzyjacielem? Podpowiedź kryje się w słowach Jezusa: „Jeśli bowiem miłujecie tylko tych, którzy was miłują…” albo „jeśli dobrze czynicie tym tylko, którzy wam dobrze czynią…”. Nieprzyjaciółmi mogą być nie tylko ci, którzy wprost wyrządzają nam jakieś zło, ale także ci, po których oczekujemy miłości, dobra, zrozumienia, a ich nie dostajemy. Nieprzyjacielem może stać się przyjaciel, który nadużył zaufania, żona, mąż, dziecko, teściowa, przełożony… Ktoś żyjący blisko, z którym nie potrafię zbudować relacji, kto nie odwzajemnia moich pozytywnych uczuć, czynionego dobra. Albo odwzajemnia je, ale w taki sposób, że się rozmijamy, nie rozumiemy. Czyż nie jest tak, że nienawiść pojawia się bardzo często tam, gdzie zabraknie wzajemności? Miłość nieprzyjaciół niekoniecznie oznacza więc miłość do bliżej nieokreślonych wrogów, ale jest raczej wezwaniem do miłości wobec konkretnych osób, których nie potrafię kochać.
„Jeśli cię kto uderzy w policzek, nadstaw mu i drugi”. Zła nie da się pokonać złem, tylko dobrem. Tak zrobił Jezus na krzyżu. Choć podczas procesu, kiedy uderzono go w policzek, zapytał: „Jeżeli źle powiedziałem, udowodnij, co było złego. A jeżeli dobrze, to dlaczego Mnie bijesz?” (J 18,23). Logika Ewangelii nie przekreśla sprawiedliwości, ale ją przekracza. Ostatecznie chodzi o naśladowanie miłości samego Boga – „Bądźcie miłosierni, jak Ojciec wasz jest miłosierny”. Poprzeczka jest ustawiona bardzo wysoko. Tak zwana złota reguła: „Jak chcecie, żeby ludzie wam czynili, podobnie i wy im czyńcie” znana jest i poza chrześcijaństwem. Sumienie odczytuje ją intuicyjnie. Ale jeśli weźmiemy pod uwagę cały ten fragment, zrozumiemy, że w istocie chodzi o to, by kochać innych wedle boskiej miary. Takiej miłości nikt z nas sam z siebie nie potrafi. Uczymy się jej całe życie w szkole Jezusa i jest ona możliwa tylko dzięki wspólnocie z Nim.