Pieszo i na rowerach. Coraz więcej pielgrzymów przybywa na Jasną Górę. W czasie wychodzenia z pandemii pielgrzymki są nie tylko rekolekcjami, świadectwem wiary i wielką modlitwą, ale także radosnym spotkaniem z drugim człowiekiem i odnowieniem międzyludzkich relacji.
Izabela Tyras
„Ja się cieszę, że byłam na pielgrzymce, że mogłam pójść ten pierwszy raz. Teraz czuję się jak taka rodzina, całą grupą, super było. Pandemia trochę relacje zburzyła wielu ludzi poczuło się samotnymi, nie wychodzili, nie spotykali się, tutaj właśnie po przerwie pielgrzymi się spotkali i było widać radość. Było troszkę trudności, no bo wiadomo jaka była pogoda, ale jak się tu przychodzi to, to co się czuje w sercu, to co Ona ci daje, mogło śniegiem rzucać, ja idę jeszcze raz” – mówią pielgrzymi przybywający na Jasną Górę.
Obok pieszych kompanii bardzo popularne, zwłaszcza w czasie pandemii, są pielgrzymki rowerowe. Dołączają nie tylko do dużych grup diecezjalnych, ale podejmują je rodziny czy po prostu przyjaciele. „Chciałyśmy odpowiedzieć na wyzwanie panów, którzy mieli już trzecią z kolei pielgrzymkę rowerową, nasza jest dopiero drugą, modliłyśmy się za inne kobiety, ale też intencje zbierane były w naszym kościele parafialnym – mówią pątnicy. – Dwa dni jechaliśmy, 260 km. Po raz drugi przyjechaliśmy na Jasną Górę, w tamtym roku po raz pierwszy z racji pandemii i braku pielgrzymek”.
Osiem dni i ok. 420 km pokonało prawie 100 cyklistów z tzw. „rowerymki”, czyli 10. Białostockiej Pielgrzymki Rowerowej, którzy dziś dotarli do celu.
Cel osiągnęli też dominikanie z Krakowa. W roku jubileuszy 800-lecia śmierci założyciela zakonu i 30-lecia pielgrzymki bracia prosili o żarliwość św. Dominika w podążaniu za Chrystusem i głoszeniu Ewangelii. Reprezentując pielgrzymkę, całą trasę pokonało kilku zakonników.