Spadek liczby powołań do kapłaństwa, związanego z celibatem i spadek liczby zawieranych związków małżeńskich są ze sobą powiązane w tym sensie, że współczesny człowiek boi się podejmować decyzje całożyciowe i woli żyć bez zobowiązań.
Pełny tekst czytań wraz z komentarzem >>
Idź na całość! Wybierz celibat bądź małżeństwo!
Dziś niemała część osób nie wchodzi w związki małżeńskie. Niektórzy żyją w stanie wolnym, gdyż nie znaleźli towarzysza życia. Jednak dość znaczna część ludzi młodych świadomie nie wchodzi w małżeństwo, by nie musieć podejmować zobowiązań wypływających z trwałego związku z drugą osobą. Ten typ ludzi twierdzi, że nie jest dziś możliwe ani podejmowanie decyzji na całe życie, ani tym bardziej – trwanie w związku całożyciowym. Lepsze i bezpieczniejsze jest życie bez zobowiązań, mówią zwolennicy takiej wizji życia. Równocześnie wielu z nich wchodzi w krótkie, przelotne, niezobowiązujące relacje. Ten typ bezżeństwa nie oznacza trwania we wstrzemięźliwości seksualnej. Czasem takie osoby określane są mianem singli.
Dziś w ramach drugiego czytania słyszeliśmy fragment z Pierwszego Listu św. Pawła do Koryntian. Apostoł Narodów mówi w nim o osobach bezżennych: „człowiek bezżenny troszczy się o sprawy Pana, o to, jak by się przypodobać Panu. Ten zaś, kto wstąpił w związek małżeński, zabiega o sprawy świata, o to, jak by się przypodobać żonie”. Słowa wymagają wyjaśnienia. Św. Paweł nie pomniejsza znaczenia małżeństwa. W tym samym, siódmym rozdziale Pierwszego Listu do Koryntian można wcześniej przeczytać słowa potwierdzające nierozerwalność małżeństwa: „tym zaś, którzy trwają w związkach małżeńskich, nakazuję nie ja, lecz Pan: Żona niech nie odchodzi od swego męża! Gdyby zaś odeszła, niech pozostanie samotną albo niech się pojedna ze swym mężem. Mąż również niech nie oddala żony” (1 Kor 7, 10n). Zaś w Liście do Efezjan napisał piękne słowa, które stały się podstawą rozumienia małżeństwa jako sakramentu (por. Ef 5,21-32). Jeśli jednak w dzisiejszym drugim czytaniu słyszymy słowa: „ten zaś, kto wstąpił w związek małżeński, zabiega o sprawy świata”, to oznacza to, że św. Paweł ma świadomość, że małżeństwo przynależy do doczesności. Ono kończy się wraz ze śmiercią jednego małżonków. Mówi się, że małżeństwo trwa „aż do śmierci”, ale można też powiedzieć, że ono trwa „tylko do śmierci”. Rodzi się tu niepokojące pytanie: czy po śmierci mąż już nie będzie mężem swojej żony, a żona – żoną swego męża, czy nie będzie już między nimi żadnej relacji? Jak będzie wyglądać życie w królestwie niebieskim – nie wiadomo. Na pewno nie będzie relacji małżeńskich, o czym mówił sam Pan Jezus: „dzieci tego świata żenią się i za mąż wychodzą. Lecz ci, którzy uznani zostaną za godnych udziału w świecie przyszłym i w powstaniu z martwych, ani się żenić nie będą, ani za mąż wychodzić” (Łk 20, 34n). Jednak będą trwały relacje miłości, bo miłość, jak naucza ten sam św. Paweł, w tym samym Pierwszym Liście do Koryntian, „nigdy nie ustaje”. Zatem warto w miłość ciągle inwestować i pomnażać ją, także w małżeństwie, bo to ona będzie się liczyła po śmierci. O ile małżeństwo przynależy do doczesności, o tyle właśnie bezżeństwo świadomie wybrane, by troszczyć się „o sprawy Pana”, jest zapowiedzią królestwa niebieskiego. Tego także nauczał Pan Jezus, który mówił: „są tacy bezżenni, którzy ze względu na królestwo niebieskie sami zostali bezżenni” (Mt 19, 12). Celibatariusz zapowiada nadchodzące królestwo niebieskie, a nawet pokazuje, że już ono jest pośród nas. Bezżeństwo zarówno w nauczaniu Pana Jezusa, jak i św. Pawła nie ma nic wspólnego z tym, o czym była mowa na początku rozważań, a mianowicie z byciem singlem.
Choć faktycznie wielu dziś wybiera styl życia singla, to jednak bezżeństwo, czyli celibat, wybrany ze względu na królestwo niebieskie jest w wielu środowiskach nie rozumiany. Pisze o tym G. Weigel w książce pt. „Następny papież”: „czasami można słyszeć, nawet od starszych duchownych, że w pewnych warunkach kulturowych bezżenność nie ma sensu. Jest to oczywiście prawdą, jeśli chodzi o kulturę o charakterze pogańskim lub postchrześcijańskim. Ofiara związana z miłością przeżywaną w celibacie oraz dar, jaki takie ofiarowanie siebie niesie dla Boga i dla Kościoła, mają sens tylko w kontekście królestwa obecnego pośród nas. Tym samym kiedy nie głosi się Ewangelii o królestwie – czy to w lasach deszczowych Brazylii, czy to w miastach Niemiec – celibat jako forma miłości ojcowskiej będzie miał niewielki sens lub w ogóle żadnego”. Równocześnie Autor dodaje: „jednak z tego samego powodu radykalne ofiarowanie siebie wyrażone w celibacie kapłańskim może, w kontekście głoszenia Ewangelii i proklamowania królestwa Bożego, być potężnym świadectwem obecności Chrystusa pośród nas”.
Analizowane słowa św. Pawła z dzisiejszego drugiego czytania „człowiek bezżenny troszczy się o sprawy Pana, [a]… ten zaś, kto wstąpił w związek małżeński, zabiega o sprawy świata” zostały zapisane przez Apostoła Narodów zaledwie parę wersetów po jego słynnym zdaniu, czytanym tydzień temu w ramach drugiego czytania: „przemija postać tego świata” (1 Kor 7, 31). Ci, którzy wchodzą w małżeństwo, mówią swoim życiem mniej więcej tak: świat jest piękny i warto w nim zakładać rodzinę i powoływać potomstwo do istnienia, by ono dalej o ten świat się troszczyło, zaś samo małżeństwo jako sakrament uświęca nas i jest naszą drogą do królestwa Bożego. Ci natomiast, którzy wybierają bezżeństwo ze względu na „sprawy Pana” i „na królestwo niebieskie” mówią z kolei tak: choć świat jest piękny, jednak on przemija, nie jest wieczny, nadchodzi królestwo niebieskie; my swoją egzystencją zapowiadamy je, a właściwie sprawiamy, że ono już jest pośród ludzi.
Mówi się, że gdyby w Kościele łacińskim kapłaństwo nie było związane z celibatem, to może rodziłoby więcej powołań kapłańskich. Owszem, dla wielu młodych mężczyzn wybór bezżeństwa wydaje się dziś bardzo trudny, jednak warto przywołać to, o czym była już mowa wcześniej, że dziś wielu nie chce wchodzić także w związek małżeński, by nie musieć podejmować zobowiązań. Spadek ilości powołań do kapłaństwa, związanego z celibatem i spadek liczby zawieranych związków małżeńskich są ze sobą powiązane w tym sensie, że współczesny człowiek boi się podejmować decyzje całożyciowe i woli żyć bez zobowiązań. A przecież tak jak w małżeństwie, tak też w celibacie chodzi przede wszystkim o miłość: w pierwszym przypadku – o miłość do współmałżonka, w drugim – o miłość niepodzielnym sercem do Jezusa. Właśnie takie życie „dla miłości” może ostatecznie pociągać młodego człowieka, bo jest „pójściem na całość”.
Tak jak we wcześniejszym fragmentach Pierwszego Listu do Koryntian św. Paweł zachęcał współmałżonków do trwania w związku nierozerwalnym, tak w dziś rozważanym tekście zachęca do wyboru bezżeństwa. Najpierw zaprasza mężczyzn, następnie – kobiety. Kościół przez całe wieki widział w bezżeństwie szczególny Boży dar i charyzmat. Wskazywał na jego wielką wartość poprzez tak mocne i wyraźne powiązanie z królestwem niebieskim. Zachęta św. Pawła do wyboru bezżeństwa jest aktualna także dziś. Fascynacja Panem Jezusem, który żył w stanie bezżennym, piękno królestwa niebieskiego, które nadchodzi, a które przez celibat jest zapowiadane, chęć naśladowania św. Pawła Apostoła Narodów, który także żył w celibacie – mogą sprawić, że i dziś młodzi ludzie wybiorą bezżenność i będą ją realizować bądź to w kapłaństwie bądź to w życiu konsekrowanym. Bezżeństwo dla królestwa Bożego jest też możliwe do realizacji w codziennym życiu świeckim. Oczywiście we wszystkich tych formach bezżeństwa istotnym elementem jest wstrzemięźliwość seksualna.
Dziś młodemu człowiekowi warto zaproponować dwie fascynujące wizje życia: wybierz bezżeństwo dla królestwa niebieskiego albo wybierz małżeństwo – wspólnotę miłości i życia. Jednym słowem: „idź na całość”.