Grzech sprawia, że w miarę jak słabnie nasza wiara w Boga, wzrasta nasza wiara w siebie. Wiara, że człowiek jest tak sprytny, że nie tylko może oszukać bliźnich, wprowadzić w błąd przyjaciół, ale że może wręcz oszukać Boga.
Pełny tekst czytań wraz z komentarzem >>
Woń olejku
Doprawdy trudno zrozumieć, czym podyktowane bylo oburzenie Judasza? Czy aż tak zaślepiły go pieniądze, które wykradał? Po tak długim czasie spędzonym z Jezusem nie przyszło mu do głowy, że nikt nie uwierzy w jego „święte oburzenie”? Co stało się z jego wiarą, że Jezus zna prawdziwie zamysły ludzkich serc?
Na te pytania jedyną smutną odpowiedzią jest rzeczywistość grzechu. To grzech sprawia, że człowiek przestaje liczyć się z Bogiem. Zapomina o Bogu i przestaje traktować Go jako Kogoś realnego, Kogoś, Kto wie o nas wszystko, Kto przenika nasze myśli i tajemnice. Co więcej, to właśnie grzech sprawia, że w miarę jak słabnie nasza wiara w Boga, wzrasta nasza wiara w siebie. Wiara, że człowiek jest tak sprytny, że nie tylko może oszukać bliźnich, wprowadzić w błąd przyjaciół, ale że może wręcz oszukać Boga.
Jezus reaguje dość zdecydowanie na uwagę Judasza. Ucina temat, nie wyjawiając prawdziwych zamiarów Judasza, ale ukazuje tragizm jego rozumowania. Ów tragizm, który przez całe wieki historii – nawet chrześcijaństwa – będzie zbierał swe tragiczne żniwo zarówno w doczesności jak i w wieczności. Postawienie człowieka przed Bogiem, na miejscu Boga jest początkiem końca ludzkich marzeń o szczęściu. Nawet postawienie ubogich i potrzebujących przed Chrystusem zwiastuje tragedię doczesną i wieczną.
„Ubogich zawsze macie u siebie...”. Czy Judasz o tym zapomniał? Był „skarbnikiem” grona Dwunastu, a Ewangelia odnotowuje jedynie tę jedną jego „troskę” o ubogich. Czyżby nigdy więcej o nich nie pamiętał? A może liczył, że z tym argumentem nikt nie będzie dyskutować. Nawet Jezus?
SŁOWO BOŻE W PRAKTYCE
My też mamy swoje ulubione życiowe dogmaty. Tłumaczymy sobie wiele sytuacj, w których raczej należałoby zamilknąć i bijąc się w piersi jak ów celnik w świątyni błagać o miłosierdzie Boga. Bóg zdetronizowany już nie robi nam już żadnych uwag. Nie „wtrąca się” w nasze życie, a my możemy usprawiedliwiać wszystkie swe nikczemności filantropią, troską o bliźnich czy nawet źle rozumianym miłosierdziem. Jednak prawdziwe miłosierdzie bierze się z ofiary krzyża. Czerpie swe siły z miłości Chrystusa. Wszak tam, gdzie Bóg jest na pierwszym miejscu, wszystko inne jest na właściwym
PYTANIE DLA ODWAŻNYCH
Czy nie uciszam swego sumienia pozorną troską o dobro bliźnich?