Dla komentatorów Pisma Świętego gest Jezusa w czasie Ostatniej Wieczerzy, gdy podawał On swoim uczniom kawałek chleba, był jednoznaczny: Pan Jezus, niczym troskliwy Rodzic, karmi swe pisklęta (uczniów), w gnieździe Kościoła, karmi szczególnym pokarmem: swoim Ciałem i swoją Krwią.
Pełny tekst czytań wraz z komentarzem >>
„A po spożyciu kawałka [chleba] wszedł w niego szatan”. W Piśmie Świętym każde słowo, ba, nawet każdy przecinek jest ważny. W Piśmie Świętym nie ma więc słów niepotrzebnych, napisanych tak sobie dla samego opisu czy wywołania efektu, ponieważ w Piśmie Świętym każde słowo służy zbawieniu. Zaskoczyło nas pewnie, że w dzisiejszym fragmencie Ewangelii aż cztery razy pojawia się słowo „kawałek”, po grecku „psomion”, słowo, które nie występuje w żadnej innej Ewangelii, tylko u św. Jana i tylko w tym jednym fragmencie! Dlaczego to słowo jest dla nas tak ważne? Ponieważ w języku greckim oznaczało karmienie piskląt przez dorosłe ptaki, które wkładały kawałki pokarmu (psomion) w rozwarte dzióbki potomstwa. Dla komentatorów Pisma Świętego ów gest Jezusa w czasie Ostatniej Wieczerzy, gdy podawał On swoim uczniom kawałek chleba (psomion), był więc jednoznaczny: Pan Jezus, niczym troskliwy Rodzic, karmi swe pisklęta (uczniów), w gnieździe Kościoła, karmi szczególnym pokarmem: swoim Ciałem i swoją Krwią. Nie dziwimy się więc, że w wielu kościołach symbolem Jezusa (i symbolem Eucharystii) jest pelikan karmiący swe pisklęta. Ten bardzo częsty motyw w sztuce sakralnej bierze się stąd, że pelikan, jak głosi historia czy legenda z II wieku, nie pozwoli nigdy swemu potomstwu umrzeć z głodu, bo gdy zabraknie naturalnego pokarmu, pelikan rozszarpuje swym dziobem własną pierś i karmi młode kawałkami (psomion) swego ciała i swą własną krwią. Motyw ten znalazł się również w jednaj z naszych pieśni eucharystycznych, ułożonych przez św. Tomasz z Akwinu, chodzi oczywiście o pieśń „Zbliżam się w pokorze” (Adoro Te devote), gdzie w 6. zwrotce śpiewamy: „Ty, co jak pelikan Krwią swą karmisz lud, przywróć mi niewinność, oddal grzechów brud. Oczyść mnie Krwią swoją, która wszystkich nas jedną kroplą może obmyć z win i zmaz”.
„Jezus rzekł do Judasza: «Co chcesz czynić, czyń prędzej»”. Dlaczego Jezus mówi w ten sposób do Judasza? Być może aby jemu (i nam) pokazać, że los Mistrza nie zależy od zdrady ucznia. Jezus wie, że nadeszła Jego godzina, świadomie i dobrowolnie wychodzi jej więc naprzeciw. Znając przyszłość mógłby przecież próbować się ratować. Nie, On po to właśnie przyszedł na świat, aby oddać za nas życie. Judasz, absolutnie jednak nie jest tutaj narzędziem w Bożych planach, nie jest kimś specjalnie „powołanym” do tego zadania, nie, zanim wyjdzie z Wieczernika musi się dowiedzieć, że jego zdrada jest tylko i wyłącznie jego zdradą, a on sam narzędziem, ale w ręku diabła. Trzeba o tym przypominać zwłaszcza dzisiaj, gdy niektórzy próbują Judasza usprawiedliwiać, „kanonizować”, czyniąc z niego bezwolne narzędzie w ręku Boga.
„A on po spożyciu kawałka [chleba] zaraz wyszedł. A była noc”. To jedno słowo „noc” oddaje wszystko, bo przecież nie sama zdrada Judasza (rzecz straszna!) była jego największą tragedią. Wszak pozostali uczniowie również zdradzą Mistrza: jedni od Niego za chwilę uciekną, inni wprost się Go wyprą. Ale tylko w Judaszu była owa „noc”: beznadzieja, rozpacz, ciemność, która nie pozwoliła mu wrócić do Jezusa. Wydarzenia po Ostatniej Wieczerzy uświadamiają nam wszystkim, że choćbyśmy byli nie wiadomo jak blisko Jezusa, każdy z nas jest potencjalnym kandydatem na zdrajcę. Dlatego daj nam, Panie, zachować w duszy choćby najmniejszy płomyk światła, który pozwoli nam zawsze odnaleźć drogę do Ciebie.