Apostołowie bez Krzyża nie zrozumieliby misji Jezusa. Bez Zmartwychwstania nie zrozumieliby Krzyża. Poznali też lepiej siebie i swoje słabości. Szczególnie mocno doświadczył tego Piotr. Bez znajomości własnych ograniczeń i potrzeby pomocy Boga w ich przezwyciężaniu, nie można być apostołem.
Pełny tekst czytań wraz z komentarzem >>
Po co wracać do Galilei
„Jezus ukazał się znowu nad Jeziorem Tyberiadzkim.” Jezioro Tyberiadzkie czyli Galilejskie. Gdy po zmartwychwstaniu Pan Jezus ukazywał się uczniom, wyznaczył im Galileę jako miejsce kolejnego spotkania. Ostatecznie jednak punktem startowym ich misji miała być Jerozolima. Tam , zgodnie z obietnicą, zstąpi na nich Duch Święty. Po co więc ta podróż do Galilei? Mógł się z nimi spotykać gdzie chciał, wszak dla Jego chwalebnie odmienionego ciała przestrzeń nie była już żadnym ograniczeniem.
Pan Jezus znał na wskroś swoich uczniów, tak jak zna każdego z nas, nie tylko na poziomie nadprzyrodzonym, ale i naturalnym. Wiedział, że uczniowie potrzebowali ochłonąć i spokojnie przemyśleć to, co się stało. Wziąć dystans i to w sensie dosłownym, oddalając się od miejsca, w którym miały miejsce wydarzenia, które odmieniły losy świata i każdego z nich. W Jerozolimie musieli być bardzo ostrożni. Wrogowie Pana Jezusa byli przekonani, że to Apostołowie stoją za tajemniczym zniknięciem Jego ciała. To nie sprzyja spokojnej refleksji. Ponadto wielodniowa piesza wędrówka była okazją do rozmyślań, rozmów i modlitwy. Wreszcie w Galilei mieli pracę, a w Jerozolimie, zanim otrzymali niezbędny dla swej misji dar Ducha Świętego, trwaliby bezczynnie. My również, po uroczystym świętowaniu Zmartwychwstania wracamy do codzienności. Obyśmy, jak uczniowie wrócili do naszych zwyczajnych zajęć z nowym spojrzeniem. Po to właśnie świętujemy wydarzenia z historii Zbawienia, aby robiąc „przerwę w codzienności” lepiej zrozumieć piękno naszego zwyczajnego życia, w które wchodzi Chrystus i czyni je drogą do świętości.
Nakaz powrotu do Galilei ma jednak jeszcze inny, głębszy sens. Papież Franciszek w czasie Wigilii Paschalnej mówił, że uczniowie mają wrócić do Galilei, aby zacząć od początku. Od kiedy Pan Jezus wezwał ich po raz pierwszy, przy połowie ryb, wydarzyło się bardzo wiele. Ich słabość, ucieczka mogła się wydawać przeszkodą, aby iść dalej. Dlatego nasz Pan daje im wyraźnie do zrozumienia: „Zacznijcie jeszcze raz. Wezwałem was przy połowie ryb i przy połowie wzywam was po raz kolejny. Daję Wam szansę. Co więcej, podejmiecie tę przygodę mocniejsi.”
Po pierwsze, uczniowie są bogatsi o doświadczenie. Wiedzą więcej niż trzy lata wcześniej. Zobaczyli całość i wreszcie mogą ją pojąć. Bez Krzyża nie zrozumieliby misji Jezusa. Bez Zmartwychwstania nie zrozumieliby Krzyża. Poznali też lepiej siebie i swoje słabości. Szczególnie mocno doświadczył tego Piotr. Bez znajomości własnych ograniczeń i potrzeby pomocy Boga w ich przezwyciężaniu, nie można być apostołem.
Po drugie, i to jest jeszcze ważniejsze, uczniowie zostali odnowieni. Na Krzyżu Pan Jezus uczynił ich i każdego z nas przybranymi dziećmi Bożymi, włączył nas w życie Boga. To naprawdę jest nowy początek i Pan Jezus im to uzmysławia przy cudownym połowie ryb i tym najpiękniejszym śniadaniu w ich życiu.
My również doświadczamy tego, co uczniowie nad jeziorem za każdym razem, gdy w modlitwie uświadamiamy sobie, że jesteśmy dziećmi Bożymi i z tej perspektywy patrzymy na wszystko, co dzieje się w naszym życiu. Kiedy w sakramencie pokuty żałujemy za grzechy i przyjmujemy miłosierdzie Boga, jesteśmy jak Piotr, który pomimo całej swej nędzy, widząc Pana wskakuje do wody, aby szybciej do Niego dotrzeć.