W naszym życiu trwałego fundamentu, innego niż z Chrystus, nie ma. Nie mogę go stworzyć i nie muszę tego robić. Wystarczy dotrzeć do Chrystusa, który już w moim życiu jest, tylko że pod warstwą piasku i gliny. To moja ignorancja, moje słabości, ślady grzechu pierworodnego i grzechów uczynkowych.
Pełny tekst czytań wraz z komentarzem >>
DOKOPAĆ SIĘ DO JEZUSA
Pan Jezus znał się na budownictwie. Prawdopodobnie, wraz ze św. Józefem, często pracowali na budowie. W Palestynie podstawowym budulcem był kamień, ale cieśle potrzebni byli przy stawianiu rusztowań, konstrukcji dachów czy wykończeniu. Wiedział, że solidny dom potrzebuje fundamentu, a najlepszym jest lita skała. Oszczędności w tym obszarze mogą się kiepsko skończyć.
Co miał na myśli mówiąc o skale? Nie mamy trudności aby odpowiedzieć – On sam jest skałą. Tak o Nim napisze później św. Paweł (1 Kor 10, 4). Nie tylko Jego słowa, lecz On sam. W przypadku Pana Jezusa, Jego nauczanie i Jego osoba są nierozłączne. Można zagłębiać się w Sentencje Seneki i wynieść wiele pożytku nie wiedząc nic o ich autorze. W przypadku mów Pana Jezusa tak się nie da.
Aby założyć fundament, trzeba dokopać się do skały, która jest pod ziemią od początku. Nie ja ją tworzę. Budowlańcy z okolic Nazaretu raczej nie potrafili sztucznie utwardzać gruntu, a nawet jeśli jakieś techniki znali, to były one zbyt drogie. Na większości terenu można było dokopać się do skały i to był najprostszy sposób, choć wymagający wysiłku. W naszym życiu trwałego fundamentu, innego niż z Chrystus, po prostu nie ma. Nie mogę też go stworzyć i nie muszę tego robić. Wystarczy dotrzeć do Chrystusa, który już w moim życiu jest, tylko że pod warstwą, mniej lub bardziej głęboką, piasku i gliny. To moja ignorancja, moje słabości, ślady grzechu pierworodnego i grzechów uczynkowych.
Czym jednak będzie „wkopywanie się”? Czy jest nim właśnie wypełnianie woli Bożej, którą odnajdujemy w słowach Jezusa? Można i tak zinterpretować tę przypowieść. Ale jeśli to skała jest symbolem Chrystusa i jego woli, to „wkopywanie” oznacza coś, co poprzedza wypełnianie Jego słów. Będzie to przyjęcie Jego woli, zanim ją poznam. A ma to miejsce na pierwszym miejscu w modlitwie. „Bądź wola Twoja”, mówimy słowami, których nas nauczył nasz Pan. Przeczytajmy fragment rozważania o Modlitwie Pańskiej, autorstwa Prymasa Stefana Wyszyńskiego, którego od jutra będziemy tytułować błogosławionym.
„Zagadnienie woli Bożej trzeba zawsze rozpatrywać w oprawie Bożych przymiotów. To nie jest wola absolutna i bezwzględna. Przeciwnie, to wola niesłychanie delikatna i subtelna. Bóg jest oględny i bardzo ostrożny w stawianiu swoich wymagań. Nie działa od razu i bezwzględnie (…) Dlaczego Bóg jest tak ostrożny i delikatny w wypowiadaniu swej woli? W modlitwie sformułowanej przez siebie Chrystus każe nam się modlić o najlepsze usposobienie do przyjęcia woli Bożej słowami: «Bądź wola Twoja». Dlaczego Bóg właśnie tak działa? Dlatego, że szanuje rozumną i wolną wolę człowieka, którą sam stworzył” (Stefan Kardynał Wyszyński, Ojcze nasz).