Anna Hładka mówi: „Jestem ze starej gwardii oazowej a teraz wychowujemy muzycznych następców” - temu ma służyć kurs, który trwa właśnie w Gorzowie Wlkp., prowadzony m.in. przez bpa Adriana Puta
- Jestem ze starej gwardii oazowej a teraz wychowujemy następców, bo tego przede wszystkim brakuje – mówiAnna Hładka inicjatorka kursu liturgicznego dla liderów, animatorów i członków zespołów muzycznych gorzowskich parafii. Kurs prowadzi m.in. powołany w sierpniu tego roku duszpasterz pomocniczy diecezji zielonogórsko – gorzowskiej bp Adrian Put.
Kurs zakończy się 8. listopada, jest bezpłatny, uczestnicy uzyskają certyfikat. Warunkiem ukończenia jest udział w trzech spotkaniach. Dwa już się odbyły 18. i 25. października. Podczas kursu uczestnicy dowiadują się m.in.: jakie znaczenie teologiczne mają czynności podczas sprawowania Eucharystii, jak dobierać pieśni do poszczególnych części Mszy św., kiedy nie używać gitar, kiedy zaczynać grać a kiedy zakończyć.
Wanda Milewska (KAI): Od czego zaczęło się Pani zaangażowanie w życie Kościoła?
Anna Hładka: Jestem wychowanką oazy, przez wiele lat byłam animatorką muzyczną w parafii w Witnicy. Obecnie wraz z mężem jesteśmy we wspólnocie Pustynia w Mieście działającej przy gorzowskiej katedrze. Jesteśmy małżeństwem z dwudziestoletnim stażem i razem z dwójką naszych dzieci zawsze uczestniczymy w życiu Kościoła. Jesteśmy czynni zawodowo ale znajdujemy czas na angażowanie się w działalność wspólnotową.
KAI: Czy Pani jest muzykiem?
AH: Tak, amatorem. Śpiewam i gram na gitarze od wielu lat. Jestem ze starej gwardii oazowej a teraz wychowujemy następców, bo tego przede wszystkim brakuje. Uważam, że nie bardzo to wygląda by 40-latkowie biegali z gitarami po kościele /śmiech/. Staramy się swoją wiedzę przekazywać młodym.
KAI: Włączyła się Pani także w działalność scholi miejskiej, czym się ona różni od parafialnej?
AH: Opiekuję się scholą skupiającą ok. 80-ciu muzyków zawodowych i amatorów. Schola miejska jest wspólnotą muzyków z różnych parafii, biorących udział w wyjątkowych wydarzeniach religijnych o charakterze ogólno miejskim jak np. wyjście Ekstremalnej Drogi Krzyżowej czy pielgrzymki, Boże Ciało, Orszak III Króli, dwukrotnie celebrowaliśmy w święto Wniebowzięcia. Posługujemy muzycznie będąc wspólnotą różnych wspólnot a odbywa się to pod dowództwem poszczególnych liderów.
KAI: Dlaczego poprosiliście bpa Adriana Puta o poprowadzenie kursu?
AH: Bp Adrian Put najpierw będąc wychowankiem a później wychowawcą Ruchu Światło Życie ma doświadczenie Kościoła chętnego podjąć dobrze pojętą formację. Wiemy że Ruch Światło Zycie ma świetnie organizowane struktury, dzięki czemu głoszenie kerygmatu nie jest pozbawiane katechezy. Temat kursu jest szczególnie bliski charyzmatowi biskupa, który jest znakomitym liturgistą. Kocha liturgię nie jako ceremonię (choć bezwarunkowo ją szanuje) ale jako misterium uczty i ofiary dziejące się w miłości Trójcy Świętej tu i teraz. Wiedzieliśmy, że wiek bpa Adriana, oazowy rodowód, doświadczenie medialne a przede wszystkim „lubienie" ludzi - sprawią, że jest jedyną osobą, do której obecnie możemy się udać z prośbą o poprowadzenie kursu w zakresie teologii liturgii. Nie zawiedliśmy się - wykłady były mistyczną opowieścią o zbawieniu, które dzieje się na ołtarzu, bez używania terminów, które dla większości uczestników są jeszcze obce. To daje nam pole do planowania kursów dla bardziej zaawansowanych.
KAI: Czy już się biskup zorientował jakie braki teoretyczne mają zespoły, jeśli chodzi o liturgię, nazewnictwo, czy dobór muzyki?
AH: Bp Adrian wiedząc że „takich mamy muzycznych, jakie ich młodzieży chowanie" i mając świadomość niedomagań, zamiast nas gromić, postanowił wziąć na siebie odpowiedzialność i bez wytykania błędów zadbać o edukację.
KAI: Co przede wszystkim kurs uświadamia ludziom, którzy uświetniają muzyką Mszę św.?
AH: Nie lubię określenia „uświetnić" liturgię, bo jest ono szczególnie niefortunne. Eucharystia to nie koncert, nie można uświetnić Najświętszej Świętości. Myślę, że naszym zadaniem jako organizatorów jest uświadomić to, że my niczego liturgii nie dodamy, co najwyżej nie powinniśmy jej obedrzeć z piękna. Muzyka liturgiczna ma na celu głosić chwałę Boga i uświęcać człowieka. Zacytuję modlitwę, którą modli się Diakonia Muzyczna Ruchu Światło Życie: „Panie uczyń mnie niewidzialnym narzędziem Twojej łaski, spraw aby każdy dźwięk i każda nuta wybrzmiały na Twoją chwałę i na służbę kościołowi".
KAI: W takim razie określenia: uświetnianie, oprawa muzyczna nie są odpowiednimi w odniesieniu do liturgii?
AH: Nie. Posługa muzyczna zgodnie z dokumentami Kościoła jest służbą liturgiczną.
KAI: Czy organiści też uczestniczą w tych spotkaniach?
AH: Kurs jest dedykowany do wspólnot i zespołów muzycznych. Organiści, przynajmniej z założenia powinni posiadać wiedzę z zakresu kursu. Ale mamy jako uczestnika jedną organistkę, według mnie najlepszą w naszym mieście, która w kwestiach praktycznych może świecić przykładem.
KAI: Czy ma Pani na myśli Iwonę Bańdziak z parafii Pierwszych Męczenników Polski?
AH: Oczywiście. Iwona zgłosiła się na ten kurs, który właściwie nie jest kierowany do organistów, zaimponowała mi taką postawą, że przyszła mimo, iż tego nie potrzebuje. To od niej można się dużo nauczyć, ona wszystko robi tak jak powinno być.
A powracając do kursu, to zadaniem jego jest uświadomić zespołom muzycznym, jak poruszać się w przepisach liturgicznych, jak odnaleźć się w „zjawisku", które jest z natury nieliturgiczne ze względu na repertuar i instrumenty.
Nie chodzi nam o to by zabronić posługi scholom grającym na gitarach. Staramy się wypracować zdolność poruszania się w przestrzeni liturgicznej, bo grając na gitarach można zrobić to godnie ze świadomością - jak dobrać pieśni, kiedy gitar nie używać, kiedy zaczynać grać i kiedy zakończyć. Myślę, że w zakresie ostatniego wykładu, czyli praktycznej posługi, będzie najwięcej kontrowersji. Ostatnie spotkanie ma na celu znalezienie kompromisu: jak zagrać na gitarach współczesne pieśni żeby nie być „pod prąd" z liturgią.
KAI: Co sądzą organizatorzy kursu o dokonywanych zmianach melodii, znanych pieśni a nawet modlitw przez organistów? Wierni znają melodię a tu raptem całkiem inne akordy, tonacje?
AH: To łamie jedność Kościoła, nie możemy naszych braci narażać na to, że nie pomodlą się pieśnią, którą znają i którą znały ich babcie. W tym wyraża się piękno Kościoła, że będąc w innej parafii, diecezji a nawet w innym kraju pomodlimy się wspólnie znając melodię i słowa. Muzyką budujemy jedność wspólnoty, jeśli organista łamie tę zasadę...koncertuje.
KAI: Jak oceniacie te spotkania, które już się odbyły, jakie wnioski się nasuwają? Czy muzycy mają duże braki wiedzy dotyczącej liturgii. O co pytają?
AH: Czas na wnioski będzie po zakończeniu kursu. Nie było naszym zamiarem oceniać braków ani rozliczać kto czego nie umie. Naszym celem jest podzielić się wiedzą, którą posiadamy, żeby budować Kościół.
Wanda Milewska / Gorzów Wielkopolski