Magdalena Korzekwa-Kaliszuk: środowiska aborcyjne wykorzystują śmierć do promocji aborcji na życzenie

W szpitalu w Częstochowie zmarła 37-letnia Agnieszka, która była w ciąży bliźniaczej. Sprawa jest wykorzystywana do krytyki antyaborcyjnego prawa i prób legalizacji aborcji na życzenie. Sytuację skomentowała w Radiu Maryja Magdalena Korzekwa-Kaliszuk z Fundacji Grupa Proelio, prawnik i psycholog.

„Pani Agnieszka była w pierwszym trymestrze ciąży bliźniaczej. Wiemy, iż jedno z dzieci zmarło tuż przed Bożym Narodzeniem, a kilka dni później zmarło drugie dziecko. 31 grudnia obydwoje zmarłych dzieci zostało usuniętych z jej ciała. Niestety niecały miesiąc później zmarła Pani Agnieszka. Teraz zaczynają się manipulacje, które zaczynają na potężną skalę krążyć w mediach społecznościowych” – mówiła.

Zauważyła, że sytuacja jest wykorzystywana do promocji aborcji na życzenie. Ponadto nie ma nic wspólnego z zakazem aborcji eugenicznej. 

„Tragedia nie ma nic wspólnego z zakazem tzw. aborcji eugenicznej i ochroną dzieci podejrzanych o chorobę. Wiemy, że jedno z dzieci było zdrowe, a drugie zmarło. Patrząc od strony tych faktów, to nawet przed wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego sprawa nie miałaby związku z tzw. aborcją eugeniczną, bo nie dotyczyła dziecka podejrzanego o chorobę. Mam wrażenie, że dla lobby aborcyjnego fakty się nie liczą, bo skoro można nakręcić emocje społeczne przeciwko ochronie życia, to próbuje to robić”.

Odniosła się także do perspektywy medycznej. Wyjaśniła, że w przypadku śmierci jednego z bliźniąt „wskazaniem medycznym jest postawa wyczekująca, czyli monitorowanie stanu zdrowia matki i dziecka, które żyje. Nie jest wskazaniem medycznym, żeby lekarze natychmiast wywoływali poród”. 

Jak napisała na swoim profilu na Facebooku, „śmierć jednego z bliźniaków w 1 trymestrze jest zjawiskiem znanym w medycynie. Często, i to także w krajach z aborcją dostępną na życzenie, wcale nie usuwa się zmarłego dziecka, ale pozwala się na jego wchłonięcie przez organizm matki i bliźniaka. Każdą sytuację należy rozpatrywać indywidualnie. Artykuły poświęcone tragedii w Częstochowie kompletnie to przemilczają”. 

Zaznaczyła, że „jeśli stwierdzono by, że ciąża zagraża życiu/zdrowiu matki, możliwa byłaby indukcja porodu martwego dziecka i aborcja dziecka zdrowego”.

Jak tłumaczyła, nawet w przypadku całkowitego zakazu aborcji, nie byłoby problemu prawnego, żeby ratować życie matki, jeżeli byłoby ono zagrożone.

„Niemniej przesłanka mówiąca o możliwości aborcji w przypadku zagrożenia życia i zdrowia matki dalej obowiązuje także mocą ustawy aborcyjnej” – przypomniała, podkreślając, że ta sprawa nie ma związku z wyrokiem TK dotyczącym aborcji eugenicznej. 

„Wyrok Trybunału Konstytucyjnego dotyczy przypadków dzieci z podejrzeniem wad rozwojowych. W tym przypadku jedno dziecko było martwe, a drugie było zdrowe. To jest kompletnie inna sytuacja od tej, której dotyczył wyrok Trybunału Konstytucyjnego” – podkreśliła.

Źródło: Radio Maryja, Facebook

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama