Polska reprezentacja przegrała mecz w Tiranie z Albanią. Tym samym uplasowała się na przedostatniej pozycji w najłatwiejszej grupie, wyprzedzając jedynie Wyspy Owcze.
Kto ponosi winę za porażkę naszych piłkarzy w meczu z Albanią? Piłkarze nie wiedzą. Prawdopodobnie nie wie też trener. A w mediach pojawiają się sugestie, że miarka się przybrała i drużynę w takim kształcie należy rozwiązać.
Jeszcze nie tak dawno wszyscy się cieszyli, mówiąc o wyjątkowym szczęściu po losowaniu grup. Dziś wśród kadrowiczów słychać jedynie głosy o pechu. Jedynie Wojciech Szczęsny w wywiadzie dla TVP Sport tuż po meczu stwierdził, że nie wierzy w zbieg niefortunnych zdarzeń i pecha. „Dziś wygrał zespół, który strzelił dwie bramki, a my nie stworzyliśmy sobie praktycznie żadnej dogodnej sytuacji do strzelenia gola” - powiedział.
Na pytanie, czy to zmierza w jakimkolwiek kierunku, Szczęsny odpowiedział, że nie widzi tego kierunku: „Chłopaków nie można skrytykować za zaangażowanie na zgrupowaniach i pracę, ale na boisku wygląda to albo bardzo źle, albo fatalnie”.
Trener reprezentacji Polski Fernando Santos w wywiadzie udzielonym po meczu dla TVP Sport powiedział, że drużynie jest bardzo smutno. Zdecydowanie również bronił swoich zawodników, a przy okazji także siebie. „Wydaje mi się, że to był mecz, w który dobrze weszliśmy, w którym przeważaliśmy, dyktowaliśmy warunki, kreowaliśmy rzuty rożne rzuty wolne, później zdobyliśmy bramkę, która nie została uznana. Niestety od momentu anulowanej bramki, mecz stał się bardziej wyrównany, później przydarzył się ten niezwykły gol reprezentanta Albanii…” - powiedział.
Na pytanie, czy jako trener mistrzów Europy nie wstydzi się takich wyników reprezentacji Polski, Santos z lekką drwiną w głosie odpowiedział: „Wygrałem mistrzostwa Europy, Ligę Narodów, a teraz nie potrafię nic? Jeśli federacja uzna, że powinien zakończyć pracę z reprezentacją, tak się stanie”. Wniosek nasuwa się jeden, że sam rezygnować nie zamierza.
Na piłkarskich portalach nie milkną głosy krytyki trenera Santosa. Zarzuca mu się, że nie tylko nie rozwinął drużyny, ale też ją uwstecznił. Ta drużyna nigdy nie była wybitna, ale dziś jest po prostu nijaka, bezbarwna. Nie ma w niej, jak powiedział sam Lewandowski, osobowości na boisku. Choć po boisku biegają wielkie nazwiska, które w swoich ligowych drużynach potrafią strzelać gole, dobrze dośrodkowywać, kreować grę, czy murować bramkę, to w trakcie gry w reprezentacji, stają się drużyną truchtającą bez ładu i składu.
Wielu mówi, że Polaków zgubiła pycha. Jan Mazurek z portalu weszlo.com, który z trybun Air Albania Stadium obserwował dramatyczne wydarzenia na boisku, krytykuje Grzegorza Krychowiaka chowającego się przed piłką, Roberta Lewandowskiego tracącego piłkę aż jedenaście razy i drepczącego w miejscu i robiącego miny Santosa, który próbował uratować mecz 35-letnim boiskowym weteranem. Nie wyszło.
Piłkarska reprezentacja Polski jest obecnie czwarta, czyli przedostatnia w grupie E eliminacji mistrzostw Europy. Co ciekawe jednak do mistrzostw może awansować nawet wtedy, gdyby zmagania skończyła na ostatniej pozycji. Ratuje nas wysoka pozycja w Lidze Narodów, i to ona daje szansę na grę w barażach. Tylko czy o to nam chodzi?
Trener Santos podobno widzi możliwości drużyny, twierdzi, że ma projekt. Niestety skład, który wychodzi na boisko, nie wiele różni się od tego sprzed czterech lat. A ta ekipa jak wiemy, nie była w stanie wiele zwojować.
10 września był Dzień Piłkarza. PZPN ogłosił go z okazji zdobycia przez polską reprezentację 51 lat temu złotego medalu olimpijskiego w Monachium. Wielu miało nadzieję, że mecz z Albanią rozgrywany w rocznicę tego wydarzenia będzie dla Polaków wygrany.... Wygrali nasi siatkarze.