„Reumatoidalne zapalenie stawów, choroba Crohna, wrzodziejące zapalenie jelit, cukrzyca typu 1 – te i inne schorzenia diagnozuje się coraz częściej. Przełomowe terapie pozwalają od niedawna radzić sobie z tymi chorobami, a na horyzoncie są kolejne metody, jak terapie genowe czy komórkowe” – powiedział PAP prof. Piotr Trzonkowski z Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego.
Prof. dr hab. med. Piotr Trzonkowski jest kierownikiem Katedry i Zakładu Immunologii Medycznej Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego. Zajmuje się m.in. immunologią w procesach starzenia się, klinicznym zastosowaniem limfocytów T regulatorowych, immunologią transplantologiczną, badaniami nowych leków immunosupresyjnych. Jest laureatem Nagrody Fundacji na Rzecz Nauki Polskiej 2017 i laureatem pierwszej edycji plebiscytu Leaders of the Future organizowanego przez czasopismo Forbes.
Polska Agencja Prasowa: W ostatnich latach coraz więcej mówi się o chorobach autoimmunologicznych. Czy problem stał się po prostu bardziej zauważany, czy faktycznie ludzie częściej chorują?
Prof. dr hab. med. Piotr Trzonkowski: Myślę, że rzeczywiście, ludzie chorują częściej i dlatego więcej się o tym mówi.
PAP: Skąd ten wzrost zachorowań?
P.T.: Powodów można wymienić kilka. Po pierwsze odpowiada za to szybki rozwój cywilizacyjny. Za ten postęp cywilizacyjny płacimy m.in. właśnie wzrostem zachorowań na choroby autoimmunizacyjne.
PAP: Dlaczego?
P.T.: Tłumaczy się to tzw. teorią higieny. Stosuje się ją głównie do chorób alergicznych, ale można odnieść ją też do schorzeń autoimmunizacyjnych. Postęp cywilizacyjny stworzył nam warunki życia bez ekspozycji na środowisko naturalne, na występujące w tym środowisku „naturalne zanieczyszczenia”, takie jak niektóre bakterie, pasożyty. Większość czasu spędzamy w zamkniętych pomieszczeniach pozbawionych roślin, jemy przy tym pasteryzowaną żywność, a jednocześnie jesteśmy eksponowani na wytwory cywilizacji, takie jak dym papierosowy, smog czy spaliny. W takich warunkach układ odpornościowy nie jest odpowiednio stymulowany. Szczególne znaczenie ma to w przypadku dzieci, których układ odpornościowy dopiero się rozwija. Druga przyczyna, szczególnie w zakresie chorób reumatologicznych, jest - paradoksalnie - związana z rozwojem medycyny.
PAP: Jak to możliwe?
P.T.: Dysponujemy coraz lepszymi lekami przeciw chorobom naczyniowym i onkologicznym, które są głównymi zabójcami w rozwiniętych społeczeństwach. Dzięki temu średnia długość życia się wydłuża i choroby, które głównie dotykają osoby starsze, mają większe szanse, aby się ujawnić.
Znaczenie mają też niektóre drobnoustroje. Dobrym przykładem jest zakażenie SARS-CoV2. Wirus ten ma, jak się okazało, wysoką predylekcję do komórek trzustki. Na niedawnym zjeździe specjalistów immunologii cukrzycy w Paryżu mówiono o tym, że małe dzieci, które przechorowały Covid-19 do wieku 1,5 roku mają przeciwciała skierowane przeciwko komórkom wysp trzustki. Sugerują one, że w czasie 5-10 lat takie dzieci prawdopodobnie zachorują na cukrzycę typu 1. Nie mamy co do tego pewności, ale według naszej dotychczasowej wiedzy, trzeba się tego spodziewać.
PAP: Które choroby wysuwają się na niechlubne prowadzenie?
P.T.: Przede wszystkim trzeba wymienić cukrzycę typu 1, która stanowi rosnący problem szczególnie w naszym kraju – co mniej więcej 10 lat podwaja się liczba dzieci, które na nią zapadają. To bowiem choroba głównie dziecięca. W globalnym ujęciu szczególnie na znaczeniu zyskują schorzenia takie jak wrzodziejące zapalenie jelit czy choroba Crohna. Mają one w dużej mierze związek z dietą, która, jak już wspomniałem, jest uboga w naturalne „zanieczyszczenia”. Te schorzenia dotykają dzieci i dorosłych.
Trzecią, coraz częściej rozpoznawaną chorobą jest stwardnienie rozsiane, które dotyczy młodych dorosłych. Istnieje wiele koncepcji na temat przyczyn wzrostu zachorowań. Niektórzy mówią o małej ekspozycji na światło słoneczne i niskiej ilości witaminy D3 w pożywieniu. Mówi się też o zbyt dużej ilości nasyconych kwasów tłuszczowych w diecie oraz niektórych zakażeniach. Rośnie też liczba przypadków reumatoidalnego zapalenia stawów, a to dlatego, że w społeczeństwie jest coraz więcej osób starszych.
PAP: Co na to medycyna? Widać duże postępy?
P.T.: Do niedawna w obliczu chorób autoimmunologicznych byliśmy praktycznie bezbronni. Dysponowaliśmy właściwie tylko lekami drobnocząsteczkowymi, np. glikokortykosterydami, które tak naprawdę łagodziły tylko doraźnie objawy, ale nie leczyły choroby. Jednak od momentu wprowadzenia leków biologicznych, czyli przeciwciał, a także terapii komórkowych i genowych, mamy do czynienia z rewolucją. Wiele z tych metod opracowano najpierw dla chorób onkologicznych. Schorzenia autoimmunologiczne są na tyle rzadkie, że stosunkowo mało zespołów badawczych się nimi zajmuje, a te leki okazały się skuteczne także na tym polu. Ich porównanie ze środkami stosowanymi dekadę czy dwie dekady temu przypominałoby zestawienie mercedesa z małym fiatem.
PAP: Jakie choroby najlepiej poddają się leczeniu, a gdzie jeszcze medycyna ma największe kłopoty?
P.T.: Jednym z przełomów było wprowadzenie ponad 10 lat temu przeciwciał przeciwko cytokinie TNF, która odpowiada za stany zapalne. Pozwoliło to na dużo skuteczniejsze leczenie autoimmunologicznych chorób jelit, a potem reumatoidalnego zapalenia stawów i wielu innych chorób z autoagresji. Od tego czasu mamy już właściwie cały wachlarz przeciwciał przeciwzapalnych. Praktycznie dla każdej choroby autoimmunizacyjnej, z wyjątkiem cukrzycy, dysponujemy przynajmniej kilkoma takimi nowoczesnymi lekami. Główną przeszkodą w ich stosowaniu są jednak pieniądze. Są to substancje drogie i często nie są lekami pierwszego rzutu.
PAP: A co z cukrzycą?
P.T.: Po stu latach od początków podawania insuliny, dopiero w ubiegłym roku w USA wprowadzono pierwszy lek biologiczny, który nieco opóźnia rozwój cukrzycy typu 1. Działa on u pacjentów, u których nie ma jeszcze objawów, a więc w bardzo wąskiej grupie osób. Jednak dzisiaj nawet pacjenci z cukrzycą są w nieporównanie lepszej sytuacji, niż przed 20 czy nawet 10 laty.
PAP: Z jakiego powodu jest im łatwiej, skoro tutaj nowych leków właściwie nie ma?
P.T.: Mają do dyspozycji cały wachlarz różnorodnych, ułatwiających im życie wyrobów medycznych. Są to na przykład urządzenia, które kontrolują poziom glukozy czy samoczynnie podają insulinę. Chory nie musi już kłuć się kilkunastokrotnie w ciągu doby, bo specjalna elektroda grubości włosa pozostaje na kilka dni lub tygodni w skórze i monitoruje poziom glukozy w sposób ciągły. Stan pacjenta można monitorować zdalnie i np. matka chorego dziecka może sprawdzać jego poziom glukozy na smartfonie. Urządzenia tego typu są już wyposażane w sztuczną inteligencję, która uczy się zachowań danej osoby personalizując leczenie.
PAP: A jeśli chodzi o przyszłość, tę bliższą i tę dalszą – jakie obecnie badane metody leczenia chorób autoimmunologicznych są najbardziej obiecujące?
P.T.: Wymieniłbym na pewno terapię genową. Obecnie głównie bada się ją jeszcze w laboratoriach, ale patrząc na doniesienia naukowe, można się spodziewać, że jej wykorzystanie gwałtownie eksploduje – w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Epidemia Covid-19 wyraźnie pokazała, że manipulacje genetyczne nie są niebezpieczne, a szybko potrafią przynieść ulgę pacjentowi. Duże nadzieje można też pokładać w terapiach komórkowych oraz komórkach macierzystych. Leki biologiczne to już codzienność.
PAP: Czy o zachorowaniu na choroby autoimmunizacyjne w dużej mierze decydują geny?
P.T.: W niektórych przypadkach tak. Wracając do cukrzycy – wiadomo, że w rodzinach, w których występuje, ryzyko zachorowania jest większe. Znamy nawet geny, które za to odpowiadają. Prowadzi się już projekty populacyjne, w których sprawdza się ryzyko zachorowania u ludzi. Także w Polsce takie badania prowadzi już prof. Artur Bossowski z Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku, który zgromadził wokół tego projektu najlepsze polskie ośrodki diabetologiczne. Osobiście mam przyjemność brać udział w tych badaniach. Z kolei np. celiakia jest uwarunkowaną genetycznie chorobą ze znanym wzorcem genowym. W innych chorobach udział genów nie jest tak oczywisty, ale na pewno występuje. Pamiętajmy jednak też o stylu życia.
PAP: Jak można samemu zmniejszyć zagrożenie?
P.T.: Po pierwsze ważny jest wspomniany już kontakt ze środowiskiem naturalnym. Wiadomo, że w dużych miastach chorób autoimmunologicznych jest więcej. Wskazuje się też na duże znaczenie witaminy D3, która podnosi tolerancję układu odpornościowego, szczególnie w przewodzie pokarmowym. W Polsce właściwie wszyscy cierpimy na jej deficyt. W ogóle warto zadbać o dobrą, urozmaiconą dietę. Ważna jest też inna kwestia, według mojej, popartej badaniami opinii, istotne znaczenie ma równowaga między pracą, snem i odpoczynkiem. Przemęczenie i brak snu mocno odbija się bowiem na działaniu układu odpornościowego. (PAP)
Nauka w Polsce, Marek Matacz
mat/ bar/ naukawpolsce.pl