Viralowy wizerunek bł. Rodziny Ulmów zamówiła kancelaria prezydenta. Jego autorem jest Rafał Krużel

„Ikonę bł. Rodziny Ulmów napisałem z potrzeby serca. Nie spodziewałem się, że wzbudzi w sieci aż tak duże zainteresowanie. Dwie wierne kopie zamówiła kancelaria prezydenta RP” – zdradza w rozmowie z Opoką Rafał Krużel, ikonopisarz.

Agata Ślusarczyk: Napisana przez Pana ikona bł. Rodziny Ulmów stała się internetowym vilarem. Internauci na swoich profilach w mediach społecznościowych masowo udostępniają sobie jej wizerunek. Czy tworząc tę ikonę, spodziewał się Pan aż takiego zainteresowania?

Rafał Krużel: Napisałem tę ikonę z potrzeby serca. Nie była ona zamówiona. Początkowo rozważałem napisanie ikony, która prowokowałaby do medytacji nad wszystkimi bezimiennymi męczennikami, którzy pozostali wierni nauce Jezusa. Moje rozważania zbiegły się z informacją o planach beatyfikacji Rodziny Ulmów. Temat wydał mi się pokrewny. Niejako intuicyjnie zacząłem w myślach szkicować świętość dziecka w łonie matki – to najczystsza i jednocześnie najbliższa świętości forma człowieka. I tak się zaczęło.

Kolejną wskazówką był fragment pochodzący z Apokalipsy św. Jana: „Ci przyodziani w białe szaty kim są i skąd przybyli? I powiedziałem do Niego: Panie Ty wiesz. I rzekł do mnie: To Ci, którzy przychodzą z wielkiego ucisku i opłukali swe szaty i w krwi baranka je wybielili. Dlatego są przed tronem Boga, i w Jego świątyni cześć Mu oddają we dnie i w nocy”.

Kontemplowałem w pośpiechu obrazy, słowa, geometryczne figury, jakby przynaglony jakimś wewnętrznym natchnieniem. Tak powstała ikona bł. Rodziny Ulmów, zdecydowanie inaczej niż większość, których namalowałem. A namalowałem ich setki…

Nie ma Pan konta na FB, w sieci można jedynie znaleźć Pański adres e-mail i kanał na YouTubie. W jakich okolicznościach dowiedział się Pan o popularności swojej ikony?

- Ikonę bł. Rodziny Ulmów zabrałem na dwa tygodnie przed beatyfikacją wraz z kilkoma innymi, zamówionymi ikonami do zaprzyjaźnionego księdza, Zenona Bieszczada, mieszkającego w pobliżu Markowej. Stamtąd trafiła do Gdańska, ktoś wrzucił jej fotografię do sieci, która szybko rozlała się po internecie. I pewnie długo bym o tym nie wiedział, gdyby nie kilkoro znajomych, którzy rozpoznali mój pędzel i złożyli gratulacje. Wtedy zrozumiałem, że jestem parę dni po premierze. Na co dzień pracuję w mojej górskiej chatce w Wysokiej Strzyżowskiej, gdzie nawet o zasięg bywa trudno. Czasami tworzę w Radomyślu Wielkim, gdzie mieszkam. Nie posiadam także konta w mediach społecznościowych oraz trzymam się tradycji i konsekwentnie nie podpisuję swoich ikon. W formie portfolio prowadzę kanał na YouTobie „Krużel Pracownia”, na którym dokumentuję przebieg prac konserwatorskich i autorskich realizacji. Popularność ikony bł. Rodziny Ulmów przerosła moje najśmielsze oczekiwanie, choć najbliżsi przeczuwali, że może ona wzbudzić duże zainteresowanie.

Jak zamierza Pan opowiedzieć na to ogromne zainteresowanie Pańską ikoną? Czy pojawiły się już pierwsze zlecenia?

- Tak, oczywiście, pojawiły się już zamówienia. Niektóre z kręgów, które mnie onieśmielają... Dwie wiernie kopie zamówiła u mnie kancelaria prezydenta RP Andrzeja Dudy. Jestem w trakcie finalizowania umowy. Odbieram mnóstwo telefonów od osób, które chciałby mieć taki wizerunek. To bardzo żmudny, czasochłonny i kosztowny proces, dlatego zdecydowałem się udostępnić pierwowzór ośrodkom ikonopisarskim, które zgłosiły się z prośbą o jego udostępnienie. Traktuję malarstwo jak „ratownictwo medyczne sfer poza cielesnych”. To misja społeczna. W przyszłości chciałbym otworzyć pracownię, działającą jak średniowieczne Cechy. Mam jeszcze wiele planów i marzeń, a życie jest tak krótkie...

Jakie przesłanie starał się Pan zawrzeć w ikonie bł. Rodziny Ulmów?

- Ikona to przede wszystkim portret duchowy. Przesłanie niesie sama postawa Józefa i Wiktorii Ulmów. Wyczerpuje ona nie tylko wzór chrześcijańskiej miłości, ale także wzór człowieczeństwa. To jest krystaliczna synteza. Ikona jest jedynie próbą przedstawienia tej postawy w prostym, czytelnym i nienadinterpretowanym znaku. Mam świadomość, że nigdy nie zdołam namalować nieskończonej miłości.

Na koniec proszę opowiedzieć także o swoim dorobku artystycznym?

- W ostatnim czasie wyspecjalizowałem się w renowacji zabytków wyjętych spod jurysdykcji konserwatora zabytków, głównie na Podkarpaciu. Nie od razu więc zacząłem od ikon. Początkowo zafascynowany byłem surrealizmem, którym tętniło tarnowskie Liceum Sztuk Plastycznych im. Artura Grottgera, gdzie szlifowałem malarstwo. Mam za sobą kilka wystaw indywidualnych i zbiorowych malarstwa olejnego i rzeźby, a także fotografii. Jestem autorem wielu fresków w kościołach, kaplicach i wielu obrazów sakralnych w Polsce i za granicą. Na przykład obraz św. Rity w sanktuarium w Czarnej pochodzi z mojej pracowni i jest moją autorską wizją. Ponadto rzeźbię w kamieniu, zajmuję się pozłotnictwem i renowacją oraz romansuję z botaniką, słowem interesuje mnie wszystko. Później przyszedł czas na ikonę, która porwała mnie i poniosła aż do tego punktu. W swojej pracy dbam o grecki charakter ikony, wzorując się na środowisku Teofana Greka, greckiego pisarza ikon. Uważam, że surowość i prostota są drogą ikony. Moim marzeniem jest stworzenie wystawy moich prac.

 

 

Godło i barwy RPProjekt finansowany ze środków Kancelarii Prezesa Rady Ministrów w ramach konkursu Polonia i Polacy za Granicą 2023. Publikacja wyraża jedynie poglądy autora/ów i nie może być utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Kancelarii Prezesa Rady Ministrów.

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama