Maryja tkająca zasłonę i Józef modlący się o śmierć. Co apokryfy mówią o Świętej Rodzinie?

Protoewangelia Jakuba przekazuje piękną tradycję o Maryi tkającej zasłonę przybytku. Kapłani w Jerozolimie wybrali siedem dziewcząt bez skazy przed Bogiem, z pokolenia Dawida. Znalazła się wśród nich Maryja. Dziewczęta ciągnęły losy, która jakim kolorem winna dokonywać haftu. Maryi przypadły szkarłat i purpura, które, zdaniem autora apokryfu, są symbolem poczęcia Chrystusa i Jego godności królewskiej – mówi ks. prof. Mariusz Rosik, biblista.

O Świętej Rodzinie wiemy niewiele, ale pewne jest to, że przekraczała wszelkie konwenanse, np. Józef nie oddalił Maryi z listem rozwodowym - wiedząc, iż dziecko, które nosi, nie jest jego – mimo że miał do tego prawo. W czym jeszcze wyróżniali się na tle ówczesnego społeczeństwa?

Józef był człowiekiem sprawiedliwym. Nie rozumiał całej sprawy i postanowił potajemnie oddalić Maryję.

Zgodnie z prawem mógł Jej wręczyć get – list rozwodowy. Sprawiedliwość Józefa przejawia się w jego odpowiedzialności w podejmowaniu decyzji. Nie była to zemsta ani odwet za to, co – jak mógł sądzić – wydarzyło się w życiu Maryi. Jego decyzja o odejściu to wyraz sprawiedliwości uformowanej przez miłosierdzie.

Gdyby postanowił rozstać się z Maryją, mógłby, zgodnie z żydowskim prawem, liczyć na zatrzymanie wiana małżonki, a także na odzyskanie mocharu – ceny, jaką zapłacił przy zaślubinach. Względy materialne nie wchodziły jednak w grę. Sprawiedliwość Józefa polegała także na tym, że zamierzał potajemnie wręczyć małżonce dokument rozwodu, a nie – jak to było w zwyczaju – na oczach świadków, najczęściej w synagodze. W ten sposób chciał ochronić Maryję od pełnych wyrzutu spojrzeń i publicznego zawstydzenia.

Na pewno Józef i Maryja wyróżniali się na tle społeczności nazaretańskiej tym, że mieli jedno dziecko. Żydowskie rodziny były liczne. Wśród wyznawców judaizmu panowało przekonanie, że płodność i wielość potomstwa są jawnym znakiem Bożego błogosławieństwa. Żydzi czytali, często znali na pamięć psalmy. Jeden z nich głosi: „Oto synowie są darem Pana, a owoc łona nagrodą. Jak strzały w ręku wojownika, tak synowie za młodu zrodzeni. Szczęśliwy mąż, który napełnił nimi swój kołczan” (Ps 127,3-5). Wiadomo: im więcej strzał, tym lepiej.

Maryja w ikonografii przedstawiana bywa zwykle, szyjąc lub przędąc, podczas gdy Józef jest pochłonięty pracą ciesielską w warsztacie. Ot, zwykła codzienność, ale przecież mieli wyjątkowego Syna. Jak mogło wyglądać ich życie?

O codziennym życiu Świętej Rodziny więcej wiemy z apokryfów niż z Ewangelii. Księgi te nie zawsze są wiarygodne, ale zawierają dużą dozę prawdopodobnych informacji. Protoewangelia Jakuba przekazuje piękną tradycję o Maryi tkającej zasłonę przybytku. Kapłani w Jerozolimie postanowili uczynić nową zasłonę dla świątyni, wybrali więc siedem dziewcząt bez skazy przed Bogiem, z pokolenia Dawida. Znalazła się wśród nich Maryja. Dziewczęta ciągnęły losy, która jakim kolorem winna dokonywać haftu.

Maryi przypadły szkarłat i purpura, które, zdaniem autora apokryfu, są symbolem poczęcia Chrystusa i Jego godności królewskiej. Samo poczęcie i kształtowanie się człowieka w łonie matczynym jest przyrównane przez autora Psalmu 139 do czynności tkania. Właśnie przy tej czynności zastał Ją ponoć anioł Gabriel, gdy przybył, by zwiastować radosną nowinę o narodzeniu Jej Syna. Rozdarcie zasłony przy śmierci Jezusa oznacza śmierć króla Izraela.

Natomiast Ewangelia Pseudo-Mateusza, utwór pochodzący prawdopodobnie z VI w., zawiera ciekawą notkę dotyczącą postaci Józefa: „Józef pracował przy budowie w nadmorskim mieście, Kafarnaum; był bowiem cieślą. Przebywał tam przez dziewięć miesięcy, a wróciwszy do domu zastał Maryję brzemienną. Przejęty i strapiony zawołał: «Panie, Panie, przyjmij ducha mego, ponieważ lepiej jest dla mnie umrzeć niż żyć!»”. Chyba nikogo nie dziwi taka reakcja mężczyzny, którego Biblia nazywa „sprawiedliwym”.

Poza tym życie Świętej Rodziny nie wyróżniało się zbytnio na tle innych. Świadczy o tym choćby pytanie słuchaczy Jezusa: „Czy nie jest to cieśla, syn Maryi, a brat Jakuba, Józefa, Judy i Szymona? Czyż nie żyją tu u nas także Jego siostry? I powątpiewali o Nim” (Mk 6,2-3). Widzieli w Jezusie i całej Jego Rodzinie zwykłych mieszkańców Nazaretu.

Również temat dzieciństwa Jezusa i życia codziennego w Nazarecie jest - czasami wręcz z fantazją - ujęty w apokryfach oraz niezliczonych lokalnych legendach. Według nich Jezus był nie tylko cudownym i posłusznym dzieckiem, ale również psocił i płatał figle.

Mówiąc o apokryfach, trzeba zdać sobie sprawę, że zanim kanon Pisma Świętego został ustalony, wśród chrześcijan krążyły różne teksty, w tym Ewangelie, które później nie zostały zaliczone do zbioru pism natchnionych. Greckie słowo apokryphos oznacza „ukryty”. Początki stosowania tego terminu nie są jasne. Niektórzy sądzą, że apokryfy przyjęły nazwę ksiąg „ukrytych” z tego powodu, że były „schowane”, odsunięte od publicznego kultu Kościoła. Inni twierdzą, że może chodzić o treści „ukryte”, wręcz tajemne, które zawarte są w owych księgach.

W apokryfach spotyka się często błędne poglądy tak doktrynalne, jak i moralne.

Wielu autorów wczesnochrześcijańskich, jak choćby Ireneusz z Lyonu, Tertulian, Klemens Aleksandryjski, Orygenes, wskazywało na niezgodności treści niektórych apokryfów z autentyczną nauką chrześcijańską. Pamiętajmy jednak, iż fakt, że jakaś księga uznana została za apokryf, nie oznacza jeszcze, że cała zawarta w niej nauka jest fałszywa.

Szczególnym zainteresowaniem chrześcijan pierwszych wieków cieszyły się tzw. lata ukryte Jezusa. Chodzi m.in. o Jego dzieciństwo, o którym tak niewiele wspominają Ewangelie. Obrazu tego starają się dopełnić autorzy apokryfów, którzy sięgają po pomysły graniczące niekiedy ze światem science fiction. Niektóre sceny są dość romantyczne: mały Jezus miał lepić ptaki z gliny, które później – na dźwięk Jego klaśnięcia – ożywały; innym razem spacerował po promieniu słońca. Inne jednak drastyczne: Jezus miał rzekomo pozbawić życia chłopca, który wypuścił wodę ze stawu, czy pozamieniać kolegów w kozły i dopiero na usilne prośby rodziców ich „odczarował”. Nic więc dziwnego, że opowiadania tego typu nie mogły się znaleźć w kanonie Biblii.

W Nazarecie Maryja zapewne przeżywała najpiękniejsze chwile swego życia. Była świadkiem rozwoju fizycznego, duchowego i intelektualnego Jezusa. Co więcej, była Jego wychowawczynią. Towarzyszyła Mu do końca ziemskich dni. Tymczasem o Józefie nie wiemy zbyt wiele. Na kartach Ewangelii nie wypowiada ani jednego słowa. Jaki mógł mieć wpływ na wychowanie Jezusa?

Sądzę, że Józef nauczył Jezusa dwóch postaw: milczenia i słuchania. Słowo spada w serce Józefa podczas ciszy nocy. Inaczej mówiąc: Bóg przemawiał do Józefa przez sny. Józef jest także człowiekiem milczenia. To wyraz zaufania wobec Boga i Jego tajemniczych planów.

Józef nie jest człowiekiem słowa, ale człowiekiem czynu. Jego milczenie nie jest brakiem komunikacji, mutyzmem czy – jak w przypadku Zachariasza – afazją, ale przestrzenią czynioną świadomie na słuchanie słowa Bożego.

Józef otwiera serce na milczenie, które pochodzi z niebios. Trwa w ciszy na znak gotowości pełnienia woli Bożej. W takiej samej gotowości i milczeniu trwał Jezus prowadzony na mękę. Również On „nie otworzył ust swoich” (Iz 53,7). Oblubieniec Maryi trwa w milczeniu wewnętrznym, aby wyraźniej usłyszeć Najwyższego. Trwa w milczeniu zewnętrznym, aby chronić powierzone mu perły: Jezusa i Maryję. Innymi słowy – zasłuchał się w ciszę Bożej muzyki, aby tym pełniej uczestniczyć w Bożym ojcostwie wobec Jezusa.

Milczeniem naznaczona była również miłość Maryi i Józefa. Ewangeliści nie przytaczają żadnego dialogu, żadnej wymiany zdań między nimi. Maryja rozważa w sercu, a Józef działa bez słów.

W życiu duchowym ważna jest umiejętność, która pozwala zachować pewne ramy obiektywizmu w ocenie samego siebie. Chodzi o zdolność spojrzenia na siebie z pewnym dystansem. Gdy ją posiadamy, wówczas rzeczy nabierają właściwych wymiarów: nie przypisujemy zbytniego znaczenia sprawom mało istotnym ani nie bagatelizujemy rzeczy ważnych. Na co dzień bardzo łatwo o zachwianie tych proporcji. Łukasz Ewangelista dwukrotnie podkreśla w swym dziele tę specyficzną postawę Maryi – postawę medytacji. Pochłonięta była głęboką refleksją nad Bożymi tajemnicami, które dotyczyły nie tylko Jej osobistego życia, ale były wielkimi interwencjami Boga w historię zbawienia. Pierwsza wzmianka pojawia się po opisie odwiedzin pasterzy u nowo narodzonego Jezusa. Łukasz notuje: „Maryja zachowywała wszystkie te sprawy i rozważała je w swoim sercu” (Łk 2,19). Użyte tu greckie określenie rhema oznacza nie tyle „sprawy”, co „wydarzenia”, „fakty” lub „słowa przepowiadania”. Przedmiotem medytacji Maryi były wydarzenia, które dopiero co miały miejsce: pokłon złożony przez pasterzy.

Po raz drugi Łukasz odnotowuje postawę medytacji Maryi po odnalezieniu Jezusa zagubionego podczas pielgrzymki do Jerozolimy: „Matka Jego chowała wiernie wszystkie te wspomnienia w swym sercu” (Łk 2,51). Tym razem przedmiotem refleksji są słowa wypowiedziane przez 12-letniego Jezusa, które brzmią niczym wyrzut: „Czemuście Mnie szukali? Czy nie wiedzieliście, że powinienem być w tym, co należy do mego Ojca?” (Łk 2,49).

Podobnie jak w pierwszym przypadku Łukasz używa terminu rhema, który wskazuje na wszystkie wydarzenia towarzyszące całemu dzieciństwu Jezusa. Medytacja Maryi dokonuje się w Jej sercu. Serce jest w Biblii wielokrotnie synonimem „ducha”, stąd medytacja ta jest głęboką modlitwą w duchu, jest spotkaniem z Bogiem – Dawcą wszelkiego życia.

Nie ulega wątpliwości, że medytacja Maryi z całą pewnością była modlitwą – modlitwą myślną, która sprawiała, że Jej serce coraz ściślej łączyło się z Bogiem.

Czy wzór życia, jaki daje nam Rodzina z Nazaretu, jest w ogóle możliwy do zrealizowania? Realia są przecież nie do powtórzenia. Wszak to Rodzina, w której Dzieckiem jest poczęty z Ducha Świętego Syn Boga, urodzony przez Matkę – Niepokalaną Dziewicę. Jak więc rozumieć ów „wzór życia”, który mamy naśladować?

Myślę, że chodzi o piękne postawy Maryi i Józefa, które warto naśladować. Maryja jest wzorem służby: to Ona pobiegła do Elżbiety, by jej pomóc i Ona dostrzegła problem młodych w Kanie. Jest wzorem pokory, wiary, posłuszeństwa Słowu Bożemu. Józef natomiast uczy nas sprawiedliwości, uległości woli Bożej i milczenia, gdy jest ono potrzebne.

Józef Naumowicz DODANE 17.07.2002 AKTUALIZACJA 31.12.2024

Apokryfy. „Nieprawdziwe” historie o Jezusie

Źródło: „Echo Katolickie” 51/2024

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama