„W przypadku uczniów nieletnich zajęcia powinny odbywać się wyłącznie za pełną wiedzą i zgodą rodziców” – przypominają autorzy petycji przeciwko wprowadzaniu do szkół przedmiotu „edukacja zdrowotna”. Przedmiot ten ma obejmować lekcje o seksie. Prawdopodobnie będzie obowiązkowy.
Członkowie organizacji podpisanych pod apelem do ministerstwa chcą pozostawienia obecnych zajęć z wychowania do życia w rodzinie, niewprowadzania nowego przedmiotu i poszanowania zasady pierwszeństwa wychowawczego rodziców.
Jak podkreślają autorzy petycji, nauka o seksualności w ramach przedmiotu nazwanego edukacją zdrowotną będzie miała charakter antyrodzinny. „Miłość, małżeństwo i rodzina nie mają w tego typu edukacji istotnej wartości” – czytamy w uzasadnieniu petycji. W dodatku z zapowiedzi resortu edukacji wynika, że lekcje mogą być obowiązkowe.
„Wszelkie zajęcia związane z edukacją seksualną należy pozostawić dobrowolnymi – nie należy wprowadzać przymusu uczestnictwa
– piszą twórcy petycji. – W przypadku uczniów nieletnich zajęcia powinny odbywać się wyłącznie za pełną wiedzą i zgodą rodziców. Rodzice mają prawo wychowywać dzieci zgodnie ze swymi przekonaniami, w tym moralnymi i religijnymi, szczególnie w sferze tak wrażliwej, jak płciowość i seksualność”.
Podstawa programowa edukacji zdrowotnej nie została jeszcze zaprezentowana, ale wiadomo, że tematyka związana z seksem ma stanowić znaczną część zakresu nauczania. Minister edukacji Barbara Nowacka z Lewicy nie ukrywa swoich bardzo liberalnych poglądów dotyczących tej sfery. Krótko po objęciu urzędu spotkała się oficjalnie z Anją Rubik, autorką bardzo permisywnego poradnika seksualnego adresowanego do młodzieży.
Petycję do minister Nowackiej złożyło Stowarzyszenie Nauczycieli i Pracowników Oświaty „Nauczyciele dla Wolności”, a podpisali się pod nią członkowie ponad 50 organizacji, w tym Centrum Życia i Rodziny, Klub Ronina, Instytut Ordo Caritatis, Fundacja Mamy i Taty, Ordo Iuris oraz liczne organizacje kombatanckie.
Źródło: KAI