Tomaszów Lubelski prowadzi w pesymistycznym rankingu miast tracących funkcje społeczno-gospodarcze. Konin traci z powodu zamykania kopalń. Źle mają się także miasta wojewódzkie spoza piątki największych. Opole kilka lat temu poszerzyło się, ale nadal liczba jego ludności spada.
Naukowcy z PAN stworzyli listę 139 miast średnich tracących funkcje społeczno-gospodarcze. Pod względem demograficznym sytuacja tych miejscowości dziś jest jeszcze gorsza niż jeszcze kilka lat temu. Przeprowadzony w 2021 r. Narodowy Spis Powszechny ujawnił, że część zarejestrowanych mieszkańców realnie nie mieszka w tych miastach, co oznacza, że szacunki dotyczące ich populacji były zawyżone.
Rozrost to za mało
W latach 2018-2024 liczba mieszkańców Tomaszowa Lubelskiego spadła z 19,1 tys. do niespełna 17,7 tys. osób.
Zdaniem burmistrza Wojciecha Żukowskiego, wpływ na ten spadek mają przeprowadzki do ościennych miejscowości, ale przede wszystkim migracja zarobkowa do większych ośrodków. Żukowski ma nadzieję, że sytuację poprawi budowa drogi ekspresowej S17 Piaski – Hrebenne. Niepokojący – jego zdaniem – jest brak decyzji w sprawie budowy połączenia kolejowego na Ukrainę. „Tomaszów i część Roztocza nie ma połączenia kolejowego. Samorządy same sobie z tym nie poradzą” – zaznaczył Żukowski.
Na tej samej liście miast znajduje się Konin (województwo wielkopolskie).
Na początku wieku miasto osiągnęło rekordową w swojej historii liczbę ponad 83,5 tys. mieszkańców. Na koniec 2024 r. liczba zameldowanych mieszkańców spadła do niecałych 65,4 tys. Od 2021 r. Konin traci rokrocznie ok. tysiąca mieszkańców.
Wyludnianie się Konina ma związek z zamykaniem przez największego pracodawcę w regionie – grupę ZE PAK – odkrywek węgla brunatnego i opalanych nim elektrowni, co generuje problemy z pracą. Według danych Powiatowego Urzędu Pracy w Koninie, w listopadzie ubiegłego roku stopa bezrobocia mieście wynosiła 5,9 proc., a w powiecie konińskim 8,4 proc. Średnia dla Wielkopolski w tym samym okresie wyniosła 2,9 proc.
Kilka lat temu Konin miał wchłonąć osiem ościennych miejscowości zamieszkałych przez ok. 6,5 tys. mieszkańców. Przeciwko planom miasta zaprotestowali wójtowie Kazimierza Biskupiego i Kramska oraz część zainteresowanych mieszkańców. Pomysł upadł.
Zaplecze ekstraklasy też pustoszeje
Prof. dr hab. Przemysław Śleszyński z Komitetu Nauk Demograficznych PAN zwraca uwagę, że utrata mieszkańców staje się problemem nie tylko miast średnich, ale też ośrodków „drugiego szczebla”, np. Opole, Gorzów Wielkopolski czy Kielce. To miasta wojewódzkie niewchodzące w skład tzw. Wielkiej Piątki, czyli Warszawy, Krakowa, Poznania, Trójmiasta i Wrocławia. „Jeśli dziesięć, piętnaście lat temu część młodzieży, która kończyła szkoły średnie zostawała np. w Opolu, to w tej chwili nawet z Opola ludzie uciekają do Wrocławia” – powiedział.
W 2016 r. miasto poszerzyło swój obszar. Wchłonęło tereny inwestycyjne oraz kilkanaście okolicznych sołectw stanowiących „sypialnię” Opola. Według danych GUS, przed poszerzeniem w mieście mieszkało niecałe 119 tys. osób. Zmiana granic zwiększyła liczbę mieszkańców o ponad 8,6 tys. W kolejnych latach utrzymywał się jednak trend spadkowy; w 2024 r. liczba mieszkańców wynosiła nieco ponad 126 tys. osób. Równolegle spadał przyrost naturalny: z -0,6 w 2015 r. do -3,2 w 2023 r.
Strat nie nadrobiono
Zmagająca się z podobnym problemem Nysa (opolskie) próbowała walczyć z wyludnianiem się miasta poprzez pobudzanie dzietności. W 2016 r. samorząd wprowadził bon wychowawczy w wysokości 500 zł na drugie i kolejne dziecko. Władze miasta zapewniały wówczas, że istnieje realna szansa na wzrost liczby urodzeń oraz zawieranych w gminie małżeństw. Projekt zakończył się w 2022 r. Spadku liczby rodzących się dzieci nie udało się odwrócić; w 2015 r. urodzonych i zameldowanych w Nysie było 438 dzieci, a w 2020 r. 371.
Lista miast średnich tracących funkcje społeczno-gospodarcze jest częścią Krajowej Strategii Rozwoju Regionalnego. Opracowana została w PAN w 2016 r.; następnie była kilkukrotnie aktualizowana. Tworzą ją miasta średnie, czyli gminy miejskie i miasta w gminach miejsko-wiejskich, niebędące stolicami województw oraz liczące powyżej 20 tys. mieszkańców lub powyżej 15 tys. mieszkańców, o ile posiadają status powiatu.
Spośród 252 tego typu miast badacze wybrali 122, w których zdiagnozowano określone problemy. To m.in. zmiana liczby mieszkańców w latach i jej prognoza do 2035 r., zmiana liczby bezrobotnych, dochodów własnych gmin, liczba zarejestrowanych firm czy zmiany siedzib największych przedsiębiorstw. Obecnie lista liczy 139 miast podzielonych na cztery kategorie: kryzysowych, obniżającego się potencjału, w stagnacji i zagrożonych. (PAP)
Źródło: