Przed stołecznym Sądem Rejonowym toczy się postępowanie przeciwko Robertowi Bąkiewiczowi oskarżonemu o naruszenie nietykalności cielesnej lewicowej aktywistki. Do zdarzenia doszło w 2020 r., kiedy szef organizacji Roty Marszu Niepodległości bronił kościoła Świętego Krzyża przed agresją proaborcyjnych aktywistów.
Zarzuty wysunęła lewicowa aktywistka Anglika Domańska, która twierdzi, że Bąkiewicz zepchnął ją ze schodów. Oskarżony odrzuca te oskarżenia. Jego zdaniem kobieta zainscenizowała upadek.
„W teatralny sposób przewracała się, są na to materiały. I udawała, że poniosła jakieś obrażenia ciała”
– mówił Bąkiewicz.
Dodał, że kobieta przyznała się do wejścia do kościoła w celu zakłócenia Mszy Świętej, więc to nią powinien się zainteresować wymiar sprawiedliwości.
„Jest to oczywiście hucpa polityczna, a nie żadne postępowanie prawne. Dzisiaj napastnicy mają stawać się ofiarami, a ofiary przestępcami” – mówił mediom Bąkiewicz. Jak dodał, proces „to swoista kara ze strony obecnego establishmentu politycznego za walkę w obronie Kościoła, polskich granic, za działalność patriotyczną”.
Problem z sędziami
W warszawskim sądzie pojawili się zwolennicy Bąkiewicza.
Nie wszyscy się zmieścili. Drzwi na salę rozpraw pilnuje policja. Tak wygląda teraz sytuacja w sądzie, gdzie toczy się proces @RBakiewicz.
— Dominik Dzierżanowski (@D_Dzierzanowski) June 9, 2025
Poruszony skandalicznym położeniem, w jakim znalazł się Robert Bąkiewicz – sądzony za to, że bronił kościołów przed atakami barbarzyńskiej… pic.twitter.com/wGDmZhEQIT
„Nie wszyscy się zmieścili – napisał w portalu X Dominik Dzierżanowski z Ruchu obrony Granic. – Drzwi na salę rozpraw pilnuje policja. Tak wygląda teraz sytuacja w sądzie, gdzie toczy się proces Roberta Bąkiewicza. Poruszony skandalicznym położeniem, w jakim znalazł się Robert Bąkiewicz – sądzony za to, że bronił kościołów przed atakami barbarzyńskiej swołoczy – pojawiłem się dziś w Sądzie Rejonowym, by okazać mu swoje wsparcie i wyrazić sprzeciw wobec politycznych prześladowań. Jak widać na zdjęciach, nie jestem w tym osamotniony”.
Aneta Barcik, która przyjechała na rozprawę z Krakowa, określiła Bąkiewicza jako „patriotę, który broni Kościoła, wiary, broni polskich granic” i uznała, że proces ma na celu złamanie jego postawy.
„To jest problem z sędziami, z prokuratorami, którzy w żaden sposób nie chcą chronić kościołów, miejsc sakralnych, mimo że są do tego zobowiązani” – stwierdził z kolei poseł Marcin Warchoł, były minister sprawiedliwości.
Gorąca jesień
Ataki na kościoły dokonywane przez lewicowych aktywistów rozpoczęły się jesienią 2020 r. po wyroku Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji. TK uznał za niezgodną z ustawą zasadniczą tzw. przesłankę eugeniczną umożliwiającą zabijanie poczętych dzieci podejrzanych o chorobę. Przez cały kraj przetoczyła się wówczas fala gwałtownych demonstracji na rzec aborcji. Oprócz miejsc kultu, atakowano prywatne domy działaczy pro-life, a także m.in. Roberta Bąkiewicza. W wielu miejscach Polski świątynie zdewastowano.
„Motłoch, tak nazywam tych ludzi, przez dwa tygodnie niszczył Warszawę i inne miasta – mówi Robert Bąkiewicz telewizji wPolsce 24. – Zostawił po sobie pogorzeliska, niszczył kościoły, świątynie katolickie, atakował katolików. Było wiele osób rannych. Ci ludzie nigdy za to nie odpowiedzieli. Dzisiaj jako jedna z osób, która broniła dostępu do kościołów, przed tym wandalizmem, niszczeniem, atakami, ma być rozliczana i ma ponieść tego konsekwencje”.
Przyzwolenie
Zdaniem szefa Rot Marszu Niepodległości, służby porządkowe biernie przyglądały się sytuacji, a media podgrzewały atmosferę.
„Nie zdawaliśmy sobie sprawy, że to będzie tak agresywny atak. Że będzie trwał przy zupełnej ciszy ze strony mediów lewicowo-liberalnych. Wręcz zachęcali do dalszych agresywnych działań. Nie wiedzieliśmy też o tym, że polska policja i służby nie podejmą działań, żeby tych ludzi, którzy łamali ewidentnie prawo, rozpędzić i rozgonić. Przypomnę tylko, że oni dokonywali tych zgromadzeń w okresie, kiedy trwała tzw. pandemia. Nie mogliśmy w tym czasie zorganizować Marszu Niepodległości. Ta hołota, która tysiącami chodziła po Warszawie i ją demolowała, mogła to robić za przyzwoleniem Rafała Trzaskowskiego”
– ocenił Bąkiewicz.
Angelika Domańska to stosunkowo mało znana aktywistka. Pojawiała się w mediach, opowiadając o niepełnosprawności dziecka. W 2023 r. policja odebrała jej 4-letniego syna po tym, jak kobieta miała napisać w mediach społecznościowych, że rozważa rozszerzone samobójstwo. Decyzją sądu dziecko wróciło później do matki.
Źródła: „Nasz Dziennik”, wpolityce.pl, hellozdrowie.pl, portalwarszawski.pl
Dziękujemy za przeczytanie artykułu. Jeśli chcesz wesprzeć naszą działalność, możesz to zrobić tutaj.