Grupa 500 radykalnych bojowników hinduistycznych zaatakowała w ostatnich dniach szkołę prowadzoną przez jezuitów, w położonym we wschodnich Indiach stanie Jharkhand.
Z powodu dużych zniszczeń placówka cały czas pozostaje zamknięta. Policja i lokalne władze nie podjęły do tej pory żadnych konkretnych działań wobec agresorów.
Sekretarz szkoły im. św. Jana Berchmansa, ks. Thomas Kuzhively poinformował, że do napadu doszło po sprzeczce między uczniami. Na teren szkoły wtargęła grupa napastników z kijami, łańcuchami, metalowymi narzędziami, nożami oraz pistoletami. Wkroczyli na teren internatu poważnie raniąc dwóch uczniów. Następnie zagrodzili drogę karetkom pogotowia, które chciały zawieść poszkodowanych do szpitala. Zostali oni przetransportowani dopiero przez policję.
Napastnicy również dopuścili się aktów molestowania seksualnego oraz przemocy wobec uczennic oraz żeńskiego personelu szkoły. W wyniku ataku zostały wybite szyby w oknach, zniszczono dekoracje, urządzenia elektryczne, pojemniki na odpady, oraz system nagłośnieniowy. Po zdewastowaniu szkoły, tłum dokonał aktów wandalizmu także w internacie. Zabrano pieniądze przechowywane w kasetach oraz telefony komórkowe.
Przybyli na miejsce funkcjonariusze policji próbowali powstrzymać agresorów, ale zostali obrzucani kamieniami. Grupa bojowników wywróciła także jeden z samochodów policyjnych. Po czterch godzinach grupa rozbiegła się po okolicy.
Szkoła złożyła doniesienie wskazując na 26 uczniów, którzy przewodzili grupie napastników. Straty wyliczono na 1,5 mln rupii. Dyrekcja szkoły wezwała władze do podjęcia konkretnych działań. Zwrócono się w tym celu do administracji sądowej, władz szczebla lokalnego oraz premiera stanu Jharkhand, a także do przewodniczącego krajowej komisji praw człowieka oraz przewodniczącego komisji ds. mniejszości, aby wpłynęli na pociągnęcie do odpowiedzialności sprawców napadu.