Sekundy dzieliły ją od śmierci. Jej mama opuściła klinikę aborcyjną w ostatniej chwili

„Mówienie: «sama nigdy nie dokonałabym aborcji, ale innym nie przeszkadzałabym w podjęciu takiej decyzji», to nie jest bycie pro-life. To bycie pro-choice” – powiedziałą Ashley Bratcher, aktorka, która zagrała Abby Johnson w filmie „Nieplanowane”.

Podczas spotkania pro-life LifeCanada pod koniec listopada aktorka podzieliła się swoim świadectwem. 

W czasie czwartego dnia zdjęć do filmu „Nieplanowane” zadzwoniła do niej mama. Nie wiedziała, gdzie Ashley jest ani co robi. Aktorka wiedziała, że rozmowa z mamą będzie trudna.

„Musiałam przygotować się do tego, żeby powiedzieć jej o filmie. Wiedziałam, że dokonała aborcji w wieku 16 lat. Nie chciałam, żeby czuła się osądzona. Chciałam, żeby wiedziała, że ten film jest o łasce i wybaczeniu”.

Ashley starała się spokojnie i delikatnie opowiedzieć mamie historię Abby Johnson, ale wtedy zdarzyło się coś niespodziewanego.

„Mama nagle się  załamała i zaczęła płakać. Powiedziała: «Ashley, muszę ci powiedzieć coś, czego wcześniej ci nie mówiłam. Kiedy miałam 19 lat byłam w klinice aborcyjnej po raz drugi. Byłam już na stole operacyjnym, gdy do pokoju weszła pielęgniarka w zaawansowanej ciąży. Poczułam ucisk w żołądku, poczułam, że nie jestem w stanie tego zrobić. Wstałam, wyszłam i zdecydowałam, że będę cię miała»”.

Ta rozmowa wstrząsnęła aktorką. 

„Poczułam, że cudem uniknęłam śmierci. Sekundy, może minuty dzieliły mnie od tego, abym nigdy nie miała możliwości chodzić po ziemi i doświadczyć tego, czego w życiu doświadczyłam. Bo aborcja ma efekt falowy, którego się nie zauważa. Nigdy nie byłam zła na mamę za to, ale byłam jej wdzięczna, że wybrała życie”.

Jak zaznaczyła Ashley Bratcher, ta wiadomość jej pokazała działanie Boga.

„Zrozumiałam wtedy, że Bóg naprawdę istnieje i ma plan dla każdego pojedynczego życia. Nie tylko ja jestem tym, komu Bóg zaplanował życie od poczęcia. To dotyczy każdego dziecka”.

Jak mówiła, okoliczności, w jakich przyszła na świat jej nie definiują. One mogą umocnić. Chociaż była dzieckiem uczennicy, która nie miała pieniędzy i która doświadczała alkoholizmu i przemocy w rodzinie, jej życie posłużyło do opowiedzenia jednej z najważniejszych historii pro-life.

„Po tym doświadczeniu utwierdziłam się i zrozumiałam ostatecznie, że mówienie: «sama nigdy nie dokonałabym aborcji, ale innym nie przeszkadzałabym w podjęciu takiej decyzji», to nie jest bycie pro-life. To bycie pro-choice, bo nie ma nic pośredniego. Każda aborcja ma twarz konkretnej osoby. Ja jestem ocaleńcem. Dziękuję Bogu, że tu jestem i mogę opowiedzieć swoją historię, bo wielu nie może. Każde życie jest wartościowe i ważne. Każdy człowiek jest tu z jakiegoś powodu. Życie jest bardzo, bardzo cenne” – powiedziała aktorka.

Źródło: YouTube / LifeCanada 1

« 1 »

reklama

reklama

reklama