„Są to historie drastyczne. My staramy się nie epatować tymi historiami, które znamy bo ludzie nie do końca nam wierzą, że to mogło się wydarzyć. A niestety wydarzyło się i spotkało ofiary handlu ludźmi” – mówi Radosław Malinowski, prezes Fundacji HAART Kenya, walczącej z handlem ludźmi.
Michał Bruszewski: Jak pandemia COVID-19 wpłynęła na proceder handlu ludźmi?
Początkowo pandemia spowodowała zahamowania tras handlu ludźmi bo państwa zamykały granice. Kraje takie jak Kenia, czy kraje Zatoki Perski, także. Początkowo, więc wstrzymano wywożenie ofiar. Ale tylko początkowo. Potem pogłębiły się problemy, które widzieliśmy przed pandemią, czyli bieda. Zubożenie ekonomiczne, brak bezpieczeństwa. Pandemia mocno pogorszyła sytuację osób już kiedyś sprzedanych. Nasza organizacja po raz pierwszy od początku istnienia, zaczęła zajmować się stricte pomocą humanitarną, rozdawać jedzenie, opłacać leki, przekazywać koce, coś co się robi w trakcie wojny domowej lub powodzi. Mieliśmy tych podopiecznych 160, którzy nie byli w stanie wyżywić się sami.
Co to są za osoby? Jak trafiają w sidła machiny handlu ludźmi?
Każdy może być sprzedany. Nie ma osób wolnych od tego ryzyka. Są jednak pewne grupy społeczne, osoby, bardziej wrażliwe na „sprzedanie”. To są osoby takie jak uchodźcy, uchodźcy wewnętrzni, imigranci – osoby poza terytorium swojej ojczyzny, wyrwane ze swoich społeczeństw, często bez dokumentów, tzw. migranci nieregularni. Osoby podróżujące ze wsi do miast. W Afryce jest to na porządku dziennym.
Jaki jest los kobiet?
Statystyki mówią, iż 75 proc. ofiar handlu ludźmi to są kobiety i dzieci. Natomiast dane dotyczące porwań mężczyzn są zaniżone. Kultura, zwłaszcza w Afryce, nie pozwala mężczyznom się do tego przyznawać. Jest im wstyd, że im to zrobiono.
Wszyscy uczyliśmy się na lekcjach historii o starożytności, o targach niewolników. Tymczasem ten proceder to nie jest żaden antyk tylko dzień powszedni w XXI w. Choćby „targi” ISIS. Jak walczyć z takim procederem?
Jak spojrzymy na współczesne trasy sprzedaży osób to one pokrywają się z tymi starożytnymi. Zwłaszcza w Afryce. W taki sam sposób przez Saharę do krajów śródziemnych sprzedaje się ofiary handlu ludźmi. Przez Egipt, na Bliski Wschód, ze wschodniej Afryki do Zatoki Perskiej. Jak temu zapobiegać? Na pewno świadomość jest ważnym czynnikiem. Uświadamianie, że taki problem w ogóle istnieje. Istotnym wyzwaniem jest bezpieczna migracja. Społeczeństwa Afryki są społeczeństwami w intensywny sposób migrującymi. Bardzo ważnym czynnikiem jest dostęp do edukacji. W Afryce mamy w zasadzie pierwsze pokolenia, które masowo mogły uczęszczać do bezpłatnych szkół. Młodzi Kenijczycy – ten przykład znam najlepiej, ponieważ mieszkam w Nairobi – kończąc szkołę potrafią mówić po angielsku, mają dostęp do wiedzy, są bardziej świadomi świata. Diaspora kenijska wysyła więcej pieniędzy do Kenii niż wynoszą wszystkie razem wzięte programy pomocowe dla tego kraju. Znajdują pracę na rynku anglojęzycznym.
Boom demograficzny powoduje migrację. Non stop dyskutujemy o migracji, ale co z tym robimy by to zatrzymać? Czy Europa zamiast wydawać na różne ideologiczne programy nie powinna inwestować w odbudowę tych państw? Pomijając całą historię kolonialną…
Better Migration Management (BMM) to program unijny, kierowany przez niemiecką agencję w Kenii i akurat to jest krok w dobrą stronę. Ta praca ma sens. Kraje Europy, w tym Polska, biorą udział w tzw. procesie chartumskim, z resztą razem z Kenią. Jest to proces zapobiegający handlowi ludźmi.
Czyli jest aktywne wsparcie ze strony Polski?
Tak, oczywiście. Również nasza organizacja – HAART Kenya, bierze udział w programie polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych, by zwalczać proceder handlu ludźmi. Polega na wsparciu osób sprzedanych i wrażliwych na sprzedanie. Dzięki tym funduszom udaje nam się przeszkolić osoby, które ratują osoby wrażliwe na porwania oraz zapewnić ludziom pracę tak by nie musieli migrować. Pamiętajmy, że podróż jest ostatecznością, jest zawsze obarczona ryzykiem, więc jak ktoś może zostać to zostanie na miejscu.
A edukacja, którą w skrócie możemy określić „jak nie dać się oszukać”? Przecież mafie nęcą tych ludzi podróżą do Europy oszukując ich, potem ładują na dziurawe łódki ryzykując ich życiem, ludzie trafiają do obozów, nie ma tych obiecanych gór złota. Kobietom zabierają paszporty i lądują one w domu publicznym. Jak dotrzeć z taką wiedzą, że to są kłamstwa, a nie żadna bezpieczna podróż? Jakie historie się z tym wiążą?
Są to historie drastyczne. My staramy się nie epatować tymi historiami, które znamy bo ludzie nie do końca nam wierzą, że to mogło się wydarzyć. A niestety wydarzyło i spotkały ofiary handlu ludźmi. To historie okaleczeń, ludzie tracili zdrowie, życie. Byli traktowani jak przedmioty. W procederze handlu ludźmi chodzi o jedno: o pieniądze, i to bardzo duże pieniądze. Zarabia się na kimś, bez troski o zdrowie tej osoby. To proceder na skalę masową. Zobaczmy statystyki ile osób zmarło przy budowie infrastruktury na potrzeb przyszłorocznego mundialu.
Jaka to liczba?
To dziesiątki tysięcy osób, które zmarły w Katarze. Nikt o to nie dba. To są historie o ludziach, którzy są poniżani, bici. Mieliśmy przypadek kobiety, którą zmuszano do pracy przy chemikaliach nie stosując żadnej ochrony. Dostała porażenia narządów nerwowych. Ludzie ci potem są wyrzucani na ulice jak stare meble. Kobiety są gwałcone, okaleczane nawet dla zabawy.
Plagą przełomu XX i XXI w. w Afryce były porwania dzieci by wcielać je w szeregi armii lokalnych war-lordów. Czy dzieci nadal są do tego zmuszane?
To się dzieje nadal i jest odpryskiem każdego większego konfliktu w Afryce. Myślę, że walki w Tigraj w północnej Etiopii mogą się tym skończyć. Uciekinierzy, uchodźcy z tej wojny są porywani i są ofiarami handlu ludźmi. Dzieci-żołnierze, w Sudanie, czy w Kongo, nadal są. Teraz nie tylko chłopcy ale także dziewczynki.
ISIS atakuje w Mozambiku, Francuzi wycofują się z Mali, wojna w Etiopii. Afryce grozi kolejna militarna hekatomba?
To są odpryski dużo większych konfliktów. Uzyskanie niepodległości w erze Zimnej Wojny to były bardzo skomplikowane czasy. Kraje Afryki notowały wzrosty gospodarcze, ale w tle były uśpione konflikty. Poprawiła się jakość życia prawie wszędzie, poza może DRK czy Somalią, życie było godniejsze, okres dobrej prosperity jednak się kończy, a kolejne Zimne Wojny są na horyzoncie – Chiny rywalizują z USA. W Afryce działa Rosja.
Geopolityka miesza szyki w rozwoju?
Zmieniają się „akcenty” tych konfliktów, ale one są ciągle takie same.
Najbiedniejszymi państwami są te, która mają najlepsze surowce w ziemi? Przykład Mozambiku czy DRK jest raczej demotywujący w traktowaniu surowców jako bogactwa, prawda?
Oczywiście. Kenijczycy się śmieją, że są szczęśliwi, że nie mają surowców. To nie jest do końca prawda, bo Kenia ma surowce, ale ich świadomie nie wydobywa. Kenia ma złoża ropy naftowej i gazu na skalę przemysłową, ale nikomu się z tym nie śpieszy, obawiając się podzielenia losu innych państw, gdzie zawitała wojna.
Projekty HAART Kenya są dostępne na stronie: https://haartpoland.org
Rozmawiał Michał Bruszewski